Jak są nowe i ciekawe materiały, to się bardzo cieszę, a myślę, że nasi czytelnicy również mają powody do zadowolenia. Przypomnę, że saga ta rozpoczęła się od odtwarzania losów Pawła Plawgo, legionisty z Wileńszczyzny, strażnika więziennego biorącego udział w próbie uwolnienia z więzienia w Białymstoku konspiratorów grodzieńsko-sokólskich. Wśród których był Alfred Łaukajtys. Obaj, Alfred i Paweł, zostali prawdopodobnie rozstrzelani 9 września 1942 roku na przedmieściu Łomży.
Siostry
Siostra Alfreda Łaukatysa - Eugenia wyszła za mąż za Witolda Sipayłło, kształciła się w Warszawie (artystka plastyk). Po upadku Powstania Warszawskiego Witold został zamordowany w obozie koncentracyjnym Gros-Rosen (podobóz Nordhausen). Córka Eugenii - Barbara (po mężu Hermel) skończyła Śląską Akademię Medyczną. Obecnie pani doc. dr hab. prowadzi w Kolonii własną przychodnię okulistyczną. Natomiast najmłodsza siostra Alfreda - Melania (po mężu Dubiel) uczęszczała przed wrześniem 1939 roku na kursy kosmetyczne w Wilnie, po wojnie zamieszkała w Bytomiu.
Z Białymstokiem związała się najsilniej trzecia z sióstr Alfreda Łaukajtys - Regina. Mieszkała w domu państwa Bronieckich przy ul. Orzeszkowej i tam chyba poznała inż. Ireneusza Mazurkiewicza, przybysza z Podkarpacia. W lutym 1939 roku młodzi zawarli związek małżeński w białostockiej farze.
Mazurkiewiczowie
Pani Regina od 1935 roku nauczała zawodu w Przemysłowej Szkole Żeńskiej, a po roku przeszła do Gimnazjum i Liceum Społecznego im. H. Sienkiewicza przy ul. Fabrycznej. Wykazywała się aktywnością również jako instruktorka Przysposobienia Wojskowego Kobiet, co poświadczają liczne zdjęcia z uśmiechniętymi pewukaczkami w charakterystycznych beretach. Z kolei pan Ireneusz wchodził w skład kadry Wydziału Drogowego Urzędu Wojewódzkiego w Białymstoku, a od 1938 roku podobnego urzędu powiatowego w Sokółce, gdzie państwo Mazurkiewiczowie zamieszkali w wynajmowanym domu przy ul. Białostockiej, a następnie 3. Maja.
We wrześniu 1939 roku podporucznik rezerwy (artyleria ciężka) I. Mazurkiewicz nie poszedł na wojnę, bo drogowcy - podobnie jak kolejarze - pełnili służbę na dotychczasowych posterunkach pracy. Za to w czasie okupacji niemieckiej jako "Jastrząb" był w obwodzie sokólskim AK dowódcą saperów i pionierów, awansował do stopnia porucznika.
Konspirowała również żona Regina, oboje "wpadli" już po przejściu frontu. Ona dostała wyrok 8 lat łagru "za działalność przeciw ZSRR", w trakcie śledztwa siedziała w więzieniu białostockim, w którym w 1942 r. odwiedzała skatowanego brata Alfreda Łaukajtysa i o tym pisałem w poprzednim odcinku sagi. Por. "Jastrząb" dostał się w ręce NKWD w listopadzie 1944 roku, ale nie udowodniono mu udziału w strukturach konspiracyjnych.
Czas najwyższy na anegdotę. W momencie aresztowania służąca wsunęła do ręki Reginy zwitek banknotów. Funkcjonariusze "Smierszu" (smiert' szpionam - śmierć szpiegom) wpisali do karty ewidencyjnej swej ofiary 300 złotych i 60 dolarów. Właścicielka nigdy ich nie zobaczyła, natomiast przebyła długi szlak męczeński z zaszytą w guziku obciągniętym materiałem złotą poięciorublówką. Ta niestety zginęła po powrocie do Białegostoku.
Spotkanie za drutami
W obozie NKWD dla internowanych żołnierzy Polski niepodległej w Ostaszkowie (nr 41) Ireneusz Mazurkiewicz dostrzegł małżonkę. Zdarzył się cud, tyle że oboje nie byli pewni jutra, ciążyły im okrutnie zwłaszcza pytania o syna Zbyszka pozostawionego w kraju. Józef Lenczewski (vide "Sybirak") odnotował obecność Mazurkiewiczów na obozowym śniadaniu wielkanocnym 1945 roku. Ledwie złożono życzenia i każdy przełknął ósmą cząstkę jajeczka, pod drzwiami dał się słyszeć hałas. Ktoś zdradził, 6 mężczyzn i 2 kobiety zaprowadzono do karceru wkopanego w ziemię, bez światła, z podchodzącą od spodu wodą.
"Jastrząb" wrócił z internowania - via Riazań i Borowicze - do Białegostoku w czerwcu 1947 roku. Wśród pamiątek do dziś przechowywanych jest menażka. Blacha aluminiowa pochodziła z samolotu, który spadł na terenie obozu, do prac wykorzystano kawałek szyny (kowadło), hak metalowy (młotek) i kawałek pilnika. Godne podziwu są także wykonane w obozie szachy.
Łagierniczka
Reginę Mazurkiewicz z Ostaszkowa powieziono do Workuty w Republice Komi i brano do wyrębu lasów. Łatwo się domyśleć, ile trzeba było hartu (szczęścia też), by wytrwać. 20 lutego 1947 roku pani Regina napisała list, który nie wymaga komentarza: "Kochana Gieniu […] Już przeszło 2 lata i 4 miesiące jak opuściłam dom i nie mam żadnych wiadomości tylko więzienie, obóz, praca ciężka ponad siły i wiele, wiele mniej (?) nieprzyjemnych rzeczy."
Dzięki amnestii Regina Mazurkiewicz w 1948 roku mogła wrócić do domu. W Białej Podlaskiej 16 czerwca otrzymała zapomogę w wysokości 2000 zł oraz paczkę zawierającą: czekoladę, mydło, przybory do szycia, przybory do jedzenia, sukienkę, bluzkę, spódnicę, płaszcz, obuwie i siennik. Dostała także bilet do Suwałk, gdzie spodziewała się zastać u wujostwa swego syna. Po drodze, w Warszawie nadaremnie poszukiwała sióstr. W Suwałkach dowiedziała się, że mąż wrócił z obozu i mieszka w Białymstoku.
Przyjrzyjmy się pamiątkom z dalekiej północy. Jest to maska na twarz chroniąca od mrozu (były i chroniące od meszek) oraz kapciuszek ze skóry renifera i zająca, ładnie wyszyty przez miejscowych Ewenków. Niestety, tylko jeden, bo drugi ktoś ukradł w wagonie. Jest i szmatka z adresami współwięźniów, którą pani Regina przewiozła zaszytą w swoim ubraniu.
Epilog
14 lipca 1948 roku małżonkowie wybrali się do Jasła, do Zbyszka przygarniętego przez rodzinę Mazurkiewiczów. Syn ojca widział już wcześniej (dostał wówczas tornister z paczki UNRRA oklejonej płótnem), ale mamę zobaczył po niemal 4 latach rozłąki. W trójkę wrócili do Białegostoku, inż. Ireneusz miał tu pracę w swym zawodzie i otrzymał przydział na mieszkanie.
Pani Regina dopiero w 1960 roku dostała etat w III LO, a pomocy w odtworzeniu zaświadczeń pedagogicznych udzieliła dr Irena Białówna. Zbyszek zaczął naukę w drugiej klasie Szkoły Podstawowej nr 15. Byli obserwowani, otoczeni "dziwnymi ludźmi", a Ireneusz Mazurkiewicz zapłacił nawet grzywnę za ukrywanie stopnia oficerskiego.
Najważniejsze, że przeżyli i byli razem.
Dziękuje serdecznie p. Zbigniewowi Mazurkiewiczowi za życzliwą pomoc i udostępnienie rodzinnych pamiątek.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?