Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Kusiba - Ryszard Kapuściński z daleka i z bliska

Jerzy Doroszkiewicz
Jerzy Doroszkiewicz
Marek Kusiba (ur. 1951) – reporter i poeta. W 2007 roku przetłumaczył na język angielski i wydał wspólnie z Dianą Kuprel wybór wierszy Ryszarda Kapuścińskiego I Wrote Stone. Autor kilkunastu książek. Publikował m.in. w „Akcencie”, „Więzi”, „Tygodniku Powszechnym”, „Kulturze”, „Books in Canada”, „New Yorker”, „Przeglądzie Polskim” (stały felieton Żabką przez Atlantyk). Pracował m.in. w piśmie reporterów „Kontrasty”. Należy do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i PEN Canada. Od roku 1985 mieszka w Toronto.
Marek Kusiba (ur. 1951) – reporter i poeta. W 2007 roku przetłumaczył na język angielski i wydał wspólnie z Dianą Kuprel wybór wierszy Ryszarda Kapuścińskiego I Wrote Stone. Autor kilkunastu książek. Publikował m.in. w „Akcencie”, „Więzi”, „Tygodniku Powszechnym”, „Kulturze”, „Books in Canada”, „New Yorker”, „Przeglądzie Polskim” (stały felieton Żabką przez Atlantyk). Pracował m.in. w piśmie reporterów „Kontrasty”. Należy do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i PEN Canada. Od roku 1985 mieszka w Toronto. Wydawnictwo Znak
Nazywany cesarzem reportażu Ryszard Kapuściński, zanim ruszył opisywać świat, przyjrzał się Białostocczyźnie. O czytaniu jego reportaży i przyjaźni z reporterem opowiada Marek Kusiba, jeden z dziennikarzy legendarnych białostockich „Kontrastów” i „Gazety Współczesnej”.

Kusiba znalazł świetny sposób na opowiedzenie o Ryszardzie Kapuścińskim. Swoje życie, szczególnie do momentu poznania reportera, porównuje do wydarzeń, i sytuacji, z jakimi zetknął się w reportażach mistrza. Niewykluczone, że tę uważność na świat zaczerpnął dzięki ojcu, który rozczarowanemu mylącym tytułem zbioru „Busz po polsku” nastolatkowi podsunął tropy na rozumienie geniuszu Kapuścińskiego.

To właśnie w „Buszu po polsku”, zbiorze opowieści o prowincji - tej geograficznej i mentalnej, ojciec Kusiby odkrywa zdanie „Mój kraj nie ma kolonii. A był taki czas, kiedy mój kraj był kolonią” i mruga do syna porozumiewawczo. Jest rok 1962 , matka Kusiby, późniejsza suwnicowa w Stoczni Gdańskiej, martwieje z przerażenia. Ale jedenastoletni Marek chwyta bakcyla reportażu. Wtedy nie przypuszcza, że pójdzie poniekąd śladami Kapuścińskiego, trafi do Białegostoku, na Wybrzeże, wreszcie wyjedzie na Zachód. Bo jak pisze Kusiba: „szary człowiek poruszał się w obszarze jednej gminy, wioski, miasta”. I uważa, że najbardziej widoczne to było w Białostockiem, Łomżyńskiem i Suwalskiem. Sam Kapuściński pisał o tym zbiorze, wcześniej publikowanym na łamach tygodnika „Polityka”: „ Prowincja polska w latach 50. była bardzo ubogim miejscem, gdzie bardzo źle się żyło. Ja po prostu chciałem to opisać, to opowiedzieć. Reporter musiał jeździć w teren, żyło się w biedzie, czasami spało się w stogach siana, gdyż nie było żadnych hoteli. Spało się w pociągach, spało się w rowach, spało się na polach.”.

Takim reporterem postanowił zostać autor książki „Ryszard Kapuściński. Z daleka i z bliska” . W 1976 roku przyjechał do Białegostoku chcąc zaczepić się w legendarnym miesięczniku „Kontrasty”. Dostępne w całej Polsce pismo słynęło z świetnych reportaży, a jego szefem był Klemens Krzyżagórski. I dostał ćwierć etatu korektora. Kiedy przyznał się do tego dwie dekady później Kapuścińskiemu, reporter stwierdził, że najważniejsze to wstawić nogę w uchylone drzwi. Sam zaczynał od funkcji gońca w „Sztandarze Młodych”. Dzięki temu miał szansę osobiście poznać Marię Dąbrowską, Zofię Nałkowską Leopolda Staffa czy Juliana Tuwima.

Marek Kusiba pojawił się w Białymstoku na początku stycznia 1976 roku. Pod koniec czerwca wciąż jeszcze nie wie, że zaprzyjaźni się z Ryszardem Kapuścińskim, za to przyrównuje pewne białostockie wydarzenia do scenerii z egzekucji salwadorskiego partyzanta „Victoriano Gomez przed kamerami TV” . Co tak poruszyło 26-letniego Kusibę? Przymusowy spęd białostoczan na zarządzony przez Polską Zjednoczoną Partię Robotniczą po strajkach w Radomiu i Ursusie. Okazuje się, że do dziś pamięta ówczesne hasła niesione w milczeniu na stadion: „Tow. Gierek naszym wzorem”, „Potępiamy burzycieli porządku publicznego” i.t.d. Co różni reportaż Kapuścińskiego z Salwadoru od niesławnego czerwca w Białymstoku? „Gomez był sam, a na płycie stadionu w Białymstoku stoi zbiorowy skazaniec - robotnicy” porównuje Kusiba. I tu trochę pamięć go zawodzi. W 1976 owszem, taki haniebny wiec miał miejsce, tyle, że nie na stadionie przy Jurowieckiej, a na tak zwanym wówczas Placu Zgromadzeń. Dziś w tym miejscu pysznią się hotel i Galeria Jurowiecka. Wtedy „zamiast strzałów padały z głośników obelgi potępiające „warchołów i chuliganów”. Cenzura była rzeczą powszechną, choć oficjalnie o niej nie wspominano. Pewnie dlatego z tym faktem Kusiba skojarzył sobie fragment reportażu „Śmierć ambasadora” Ryszarda Kapuścińskiego, w którym reporter przemycał retoryczne pytania: Byłoby ciekawi, gdyby ktoś zbadał, w jakim stopniu światowe systemy masowego przekazu pracują w służbie informacji, a w jakim - w służbie ciszy i milczenia. Czego jest więcej: tego co się mówi, czy tego, co się nie mówi?” Ten tekst pojawił się w Polsce drukiem w grudniu 1970. Czy nie wydaje się, że pytanie postawione przez Kapuścińskiego jest nadal aktualne?
Dziesięć lat po ukazaniu się „Śmierci ambasadora” Marek Kusiba wreszcie spotka swojego mistrza. Ale zanim to nastąpi, w lipcu 1980 roku, jest już dziennikarzem Gazety Współczesnej. Słyszy od ówczesnego naczelnego - Jana Sochy, że strajkuje WSK Świdnik. W Białymstoku jest wówczas inna legenda dziennikarstwa - Teresa Torańska. Dziennikarze chcą jechać do Lublina, ale słyszą, że wszystko rozstrzygnie się na Wybrzeżu. I rzeczywiście. „Solidarność” wygrywa, a 16 grudnia 1980 roku podczas odsłonięcia pomnika Poległych Stoczniowców Kusiba wreszcie osobiście pozna Kapuścińskiego. Nie wie, że będzie to znajomość do grobowej deski. Na razie jest zafascynowany skupieniem starszego kolegi, który niczego nie nagrywa, nie notuje, nie fotografuje. 26 lat później Kapuściński powie, że „skupia się, aby zapamiętać, a jednocześnie w swą pamięć włączyć mechanizm selekcji, traktować każdego rozmówcę z wielką powagą, wielkim skupieniem”.

Tymczasem ja skupiam się na nad wraz szczegółowym opisie wizyty Ryszarda Kapuścińskiego w naszym regionie w maju 1997 roku. Kusiba wraz z cesarzem reportażu trafili do klasztoru kamedułów nad Wigrami. Wtedy ośrodka pracy twórczej, z pokojami w przystosowanych specjalnie celach. Zapamiętuje gorzką uwagę reportera: „podróżuję po świecie i piszę o ludziach, którzy mnie nie czytają, a czytają ci, których tamci i ich sprawy nie obchodzą”. Jest świadomy ograniczeń reportera i pewnej ulotności swojej pracy. Szczególnie, że wspomina też ryzyko związane z podróżami, brak ubezpieczenia zdrowotnego.

20 maja 1997 roku Kapuściński pojawia się w audycji na żywo w Radiu Białystok. Od reportaży z Białostocczyzny umieszczonych w „Buszu po polsku” mijają cztery dekady. Reporter, towarzyszący mu Kusiba i radiowy kierowca nie mają pojęcia, dlaczego spotkanie odbędzie się w studiu nazwanym Rembrandt. Dopiero na miejscu, szef rozgłośni wyjaśni im, że to po prostu nazwa ultranowoczesnego wówczas stołu mikserskiego. Białystok już nie jest prowincją. Ale w drodze z Wigier na Świerkową Kapuściński podobno rozrzewnił się wspominając wczesne wyprawy na Suwalszczyznę i Białostocczyznę. Według Kusiby chętnie tu się wyprawiał z Warszawy, rozumiał niuanse językowe chłopów mówiących „po prostemu”. Sam wszak pochodził z kresowego Pińska i podobno tęsknił do Polski mozaikowej, niejednorodnej etnicznie i religijnie, jaką pamiętał z dzieciństwa. Kiedy Kapuściński dostaje honorarium za wizytę w studiu, prosi o przekazanie go na zaczątek nagrody dla najlepszego dziennikarza miesiąca. Po improwizowanym spotkaniu na antenie panowie ruszają do Supraśla. Tam spotykają się z Wiktorem Wołkowem, Kapuściński zachwyca się jego fotografiami. Towarzyszy im prowadząca spotkanie w Rembrandcie Dorota Sawicka. Kusiba twierdzi, że do dziś pamięta jej długie nogi i rozpromienioną twarz Kapuścińskiego.

Ta książka to ciekawy portret i spojrzenie na teksty mistrza reportażu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny