- Jako dziewczyneczka byłam świadkiem sukcesu młodziutkiego wówczas Jurka Maksymiuka w Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy w 1961 roku – wspominała Maria Nockowska, scenarzystka dokumentalnego „Koncert na dwoje” podczas białostockiej premiery filmu . – Widziałam jak mu wręczano nagrodę na konkursie imienia Paderewskiego, a potem obserwowałem jego karierę i pamiętam tego kolorowego ptaka, z rozwianą plerezą, z przerzuconym szalikiem, który dyrygując tworzy sobą zjawiskową choreografię.
Kto miał do czynienia z Jerzym Maksymiukiem, zdaje sobie sprawę, że filmowcy nie mieli łatwego zadania. Zamysł zrealizowania klasycznego filmu biograficznego szybko zweryfikowało życie. – Ogarnięcie żywiołu Maksymiuka jest niemożliwe. Nie da się go reżyserować, próba oznacza igranie ze śmiercią lub kalectwem – opowiadał podczas premiery Tomasz Drozdowicz, reżyser i autor zdjęć „Koncertu na dwoje”. – Okazało się, że Maksymiuk jest niefilmowalny, jedynym pomysłem było wprowadzić do gry panią Ewę. Chodzi o drugą żonę Jerzego Maksymiuka, pełniącą funkcję nie tylko menadżera, ale wręcz dobrego ducha artysty.
– Była jedyną osobą, która jest w stanie go w miarę okiełznać, to było bezcenne – przyznał Drozdowicz. – Wiedzieliśmy, że pani Ewa istnieje, ale nie znaliśmy ich tak intensywnej relacji, jak widać to w filmie. Jej wejście sprawiło, że powstał kompletnie inny film. I nadal nie mamy przyzwoitej biografii Maksymiuka, za to powstał bardzo piękny film o miłości, o związku, o dwójce ludzi, którzy mimo że są skrajnymi przeciwieństwami, to przez to że się kochają – świetnie się uzupełniają. Oczywiście to także film o muzyce, o geniuszu, o cenie jaką płaci się za ten geniusz.
Film, dofinansowany przez Białostocki Fundusz Filmowy był kręcony także w naszym mieście. – Jerzy Maksymiuk nieustająco powtarza, że dla niego czas spędzony w Białymstoku, pierwsza szkoła muzyczna, kontakt z Janem Tarasiewiczem go ukształtowały – mówił Drozdowicz. Wiele zdjęć powstało latem tego roku w Białymstoku. – Widać sceny ze szkoły muzycznej sióstr Frankiewiczówien, ale mamy o wiele więcej tych materiałów, gdzie Jurek opowiada o dzieciństwie i młodości w Białymstoku – dodawała Nockowska. Nie wszystkie weszły do filmu, część ujęć można zobaczyć poprzez profil filmu na Facebooku. Twórcom udało się zapisać spotkanie Maksymiuka z wielkim dyrygentem Nevillem Marinerem i podejrzeć, jak pracuje z muzykami na próbach. Film zdobył już nagrodę publiczności na tegorocznym Warszawskim Festiwalu Filmowym. Zaakceptowali go także Ewa i Jerzy Maksymiukowie. – Obydwoje ten film bardzo lubią i było im szkoda, że przestaliśmy już do nich przyjeżdżać, bo jeszcze chcieliby z nami coś pokręcić –mówił reżyser. I ma jeszcze jedno marzenie.
– Liczymy, że przekonamy telewizję publiczną, by ten film zamienił się w mini serial o Maksymiuku i wtedy Białystok będzie w nim istniał jeszcze bardziej intensywnie – marzy Drozdowicz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?