Jestem bardzo wdzięczny pani wójt i komendantom policji za to, że stałem się sławny na całą Polskę. Tego się nie spodziewałem. A mówiąc poważnie, wydaje mi się, że w swoim życiu zrobiłem trochę dobrych rzeczy, ale nikt mnie nigdy tak nie chwalił jak za to, że nagrywałem radnych. Na sesjach i komisjach są ważniejsze sprawy niż to moje nagrywanie
mówi Jan Mordań, kiedyś radny gminy Bielsk Podlaski, a dziś społecznik
W sierpniu 2019 roku Jan Mordań nagrywał telefonem komórkowym (tylko dźwięk, bez obrazu) posiedzenie połączonych komisji bielskiej rady gminy, którzy mieli rozmawiać o programie rewitalizacji gminy. Radnym nie spodobało się to i zażądali, by Mordań zakończył nagrywanie. Swą decyzję poparli głosowaniem, w którym większość radnych gminy opowiedziała się przeciwko rejestrowaniu (tylko dźwięk) przebiegu obrad. Gdy Jan Mordań powiedział, że ma prawo nagrywać prace komisji, radni wezwali na pomoc bielskich policjantów.
Radni gminy Bielsk Podlaski postawili się ponad prawem. I przegrali
W urzędzie pojawił się dwuosobowy patrol z komendy powiatowej. Nakazał Mordaniowi skończyć z nagrywanie i opuścić salę, a potem spisał notatkę. Wkrótce obywatel został wezwany do komendy na przesłuchanie. Sam też złożył do komendanta wniosek o przesłuchanie radnych. Ten odmówił, tłumacząc, że policja wszystko ustaliła i świadkowie są niepotrzebni. Kolejną decyzją komendanta było skierowanie do sądu sprawy przeciwko Mordaniowi, za to że zakłócił obrady komisji i rady gminy.
W pierwszej instancji sąd rejonowy w Bielsku Podlaskim uznał, że obywatel jest winny i ukarał go naganą. Jan Mordań, wspierany przez Sieć Obywatelską Watchdog Polska, złożył sprzeciw od tego wyroku. Skuteczny. Tym razem sąd uznał, ze obywatel ma prawo nagrywać obrady gminnych radnych, bo zezwala mu na to Konstytucja RP i ustawa o samorządzie gminy. Natomiast radni zabraniając nagrywania postawili się ponad prawem.
Z tym wyrokiem nie zgodził się bielski komendant. który w swojej apelacji zarzucił sądowi, że m.in. błędnie ustalił okoliczności zdarzenia, bo Jan Mordań zakłócił przebieg obrad "wywołując niepokój i zamieszanie" (bo miał ostentacyjnie trzymać telefon przy twarzy.).
W piątek (17.07) Sąd Okręgowy w Białymstoku wydał kolejne orzeczenie, znowu niekorzystne dla policji i radnych. Przede wszystkim nie uznał argumentów policji. Stwierdził natomiast, że zachowania Jana Mordania, który powołując się na obowiązujące prawo, nie przestał nagrywać posiedzenia komisji rady, żadnym zakłóceniem porządku publicznego nie było. Obywatel czynów zabronionych prawem nie popełnił, więc nie ma go za co karać.
- Należy przy tym podkreślić, że wbrew twierdzeniom apelacji, brak jest w sprawie dowodów świadczących o tym, że proces nagrywania przez oskarżonego realizował on w sposób ostentacyjny, przybliżając komukolwiek telefon do twarzy - podsumował sędzia Dariusz Orłowski.
Jak nam powiedział Jan Mordań, nadal będzie przychodził na obrady komisji.
- Sesje oglądam w internecie, ale na komisjach się pojawiam. Jeżeli uznam, że jest to potrzebne, znowu będę nagrywał czy robię zdjęcia jak ostatnio, a potem umieszczam je na Facebooku. Mieszkańcy powinni wiedzieć, czym zajmują się radni - zauważył.
Czy technologie niszczą psychikę dzieci?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?