Jak marszałek budował pensjonat

ABW nie daje jednak za wygraną.

Bez jakichkolwiek pozwoleń córki byłego wicemarszałka województwa, a dzisiaj posła PSL Jana Kamińskiego postawiły we wsi Bryzgiel duży budynek. W prokuraturze przyznały się zarówno do tego, że to samowola budowlana, jak i że naruszone zostały zasady obowiązujące na terenie Wigierskiego Parku Narodowego. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił właśnie do sądu.

Negocjował tata

Jak informowaliśmy, działkę położoną niemal nad samymi Wigrami Kamiński kupił wiele lat temu. To on negocjował wszystkie szczegóły, m.in. z sąsiadami - rodziną Trockich. Szło łatwo, bo Trocki miał wiele problemów z samym sobą i na wszystko się zgadzał. Kiedy jednak jego córka Ewelina osiągnęła pełnoletność, postanowiła sprzeciwić się temu, co się dzieje.

Tuż za jej płotem powstało kilka budynków. Jak się okazało, miał tam znajdować się pensjonat. Zastrzeżenia budził obiekt, który wyrósł niemal przy samej granicy działek - o długości osiemnastu metrów i szerokości sześciu. Ewelina Trocka napisała w tej sprawie skargę, m.in. do dyrekcji Wigierskiego Parku Narodowego. Otrzymała odpowiedź, że wszystko jest w porządku.

Wtedy sprawę nagłośniły media. Młoda kobieta nie wierzyła, że w starciu z tak wpływową osobą, jak Kamiński, ma jakiekolwiek szanse. Stało się na szczęście inaczej. Dyrektor parku został odwołany ze stanowiska, a budowlą w Bryzglu zajęło się wiele różnych instytucji, w tym organy ścigania.

Te ostatnie nawet podwójnie. Bo nie tylko wzięły pod lupę nadwigierski pensjonat, ale także kwestię przyznania europejskiej dotacji na tę inwestycję. Działo się to w czasach, gdy marszałkiem województwa był Janusz Krzyżewski z SLD, a Kamiński jednym z jego zastępców. O przyznaniu blisko 200 tys. zł decydował urząd marszałkowski. Śledztwo w tej sprawie wciąż prowadzi Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Białymstoku. Na razie żadne zarzuty nikomu nie zostały postawione.

Augustowska prokuratura okazała się szybsza. Sporządziła akt oskarżenia dotyczący samowoli budowlanej oraz naruszenia zasad inwestowania na terenie chronionym.

Okazało się, że potężny gmach powstał bez jakichkolwiek pozwoleń. Zarzuty przedstawiono jednak nie Kamińskiemu, lecz jego dwudziestoparoletnim córkom. Dlaczego? Bo trochę wcześniej tata przepisał na nie nieruchomość w Bryzglu. I nie było wystarczającego materiału dowodowego, że to on koordynował większość spraw związanych z budową.

- Podejrzane przyznały się do winy - mówi Jarosław Tkaczuk, szef augustowskiej prokuratury. - Złożyły również wniosek o dobrowolne poddanie się karze.

Prokuratura to zaakceptowała. Warunków ugody, przed posiedzeniem sądu w tej sprawie, Tkaczuk zdradzić nie chce. Prawdopodobnie w grę wchodzi kara finansowa. Dla Kamińskiego, który ma okazałą posiadłość w podsuwalskim Bakaniuku, zakład produkujący biopaliwa oraz dopłaty z UE za dzierżawioną ziemię, na pewno nie będzie to duży wydatek. Chyba że karę rzeczywiście zapłacą córki.

Budynek w Bryzglu trzeba będzie najprawdopodobniej rozebrać. Tak przynajmniej mówi dzisiaj powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Augustowie. Ale tego, co stanie się w najbliższych miesiącach, nikt nie jest w stanie przewidzieć. Na pewno będziemy się tej sprawie uważnie przyglądać.