Bo dyrektorzy części szpitali twierdzą, że na danym stanowisko te dodatkowe kwalifikacje czy wyższe wykształcenie wcale nie są potrzebne. I taka pielęgniarka dostaje zaszeregowanie o stopień niżej.
Podwyżki dla pielęgniarek i przedstawicieli innych zawodów medycznych od tygodni wzbudzają mnóstwo emocji. Najpierw posłowie i senatorowie dyskutowali o tym, czy w ogóle będą i w jakiej wysokości. Później pielęgniarki postulowały, by NFZ na podwyżki przekazywał tzw. pieniądze znaczone, by dyrektorzy w żaden sposób nie mogli ich przeznaczyć na bieżące funkcjonowanie szpitali. Koniec końców okazało się, że jest inaczej.
NFZ przesyła szpitalom nowe wyceny poszczególnych procedur. I to stamtąd dyrektorzy poszczególnych placówek mają wygospodarować pieniądze na uchwalone podwyżki dla pielęgniarek. Jak mówił „Współczesnej” – tuż po podjęciu decyzji – Wojciech Kuźmicki , zastępca dyrektora ds. ekonomiczno-finansowych Podlaskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ, taki system jest bardziej logiczny niż tzw. znaczone pieniądze. – Bo tu pieniądze byłyby takie same, niezależnie od tego, jak wiele świadczeń zrealizowałby dany podmiot. Włączenie strumienia środków na podwyżki w cenę świadczeń będzie preferowało te podmioty, które będą realizowały dużo świadczeń. To system motywacyjny, który realizuje zasadę: pieniądz za pacjentem – tłumaczył.
Podwyżki dla pielęgniarek. "Dyrektorzy powinni brać pod uwagę nasze kompetencje"
Nowe, podwyższone pensje, dyrektorzy szpitali muszą wypłacić do 10 sierpnia. Według ustawy pensje pielęgniarek z tytułem magistra mają wzrosnąć o 1 827 zł, pielęgniarek ze średnim wykształceniem i specjalizacją o 1 590 zł, a tych tylko ze średnim wykształceniem – o 1 550 zł.
Jednak wszystko tak pięknie wygląda na papierze. Bo ustawa dokładnie podaje minimalne pensje, jakie przysługują w danym stopniu zaszeregowania. Pozwala też, by to dyrektor decydował – niezależnie od faktycznie posiadanych kwalifikacji – do której grupy zaszereguje konkretną pielęgniarkę. Jeśli uzna, że na danym stanowisku wcale nie jest wymagane wyższe wykształcenie, to nawet jeśli pielęgniarka je posiada, to nie jest brane ono pod uwagę. I nie dość, że nie dostaje podwyżki w spodziewanej wysokości, to jeszcze w zaszeregowaniu spada o stopień niżej.
– I zamiast spodziewanych 7300 zł będą zarabiały 5700 zł brutto miesięcznie – mówi Agnieszka Olchin, przewodnicząca Zarządu Regionu Podlaskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. Jak twierdzi, nie wiadomo jeszcze do końca, w jakich szpitalach zostanie zastosowane takie właśnie rozwiązanie. – Większość z nas nie dostała jeszcze nowych angaży – wyjaśnia. Ale dodaje: – Ale już wiadomo, że kłopoty będą zwłaszcza w szpitalach w Suwałkach i Grajewie, gdzie część pielęgniarek będzie miała obniżoną grupę. Mimo że w poprzednich latach ich kwalifikacje były uznawane w całości, to w tym roku dyrekcje szpitali twierdzą, że nie potrzebują aż tylu magistrów pielęgniarstwa.
– Dyrekcja już zapowiedziała, że pensje ma płacić według wymagań na danym stanowisku, czyli inaczej, niż to było do tej pory – potwierdza Milena Gołub, przewodnicząca OZZPiP w suwalskim szpitalu wojewódzkim. Jak przyznaje, część pielęgniarek czuje się pokrzywdzona.
– To zgodne z ustawą. Ustawa przewiduje, by płacić na wykształcenie wymagane na danym stanowisku. Jeżeli dana osoba ma dodatkowo inne wykształcenie niż obowiązujące na jej stanowisku pracy, to nie otrzyma za to wynagrodzenia – tłumaczy dyrektor placówki Adam Szałanda. Jak przyznaje, taka sytuacja może dotyczyć kilkunastu osób zatrudnionych w kierowanym przez niego szpitalu. Podobne rozwiązania mają zostać zastosowane w szpitalu w Grajewie. Szczegółów jednak nikt nie chciał nam podać. – Pani dyrektor jest na urlopie i nikogo nie upoważniła do rozmów o finansach – usłyszeliśmy tylko w sekretariacie.
Nie wszyscy jednak chcą wykorzystywać tę możliwość obniżenia pensji pielęgniarkom, jaką daje ustawa. USK i Śniadecka zapewniają, że od lat starają się, by każde stanowisko obsadzić zgodnie z kwalifikacjami pielęgniarek.
Pielęgniarki „dyżurują” pod Sejmem. Protest ma trwać 48 godzin
– U nas wszyscy dostaną podwyżki zgodnie z wykształceniem, a nie wymogiem wykształcenia – deklaruje również Tomasz Musiuk, zastępca dyrektora szpitala w Hajnówce.
Podobnie ma być w bielskiej placówce. – Nie chcemy dodatkowo dzielić pielęgniarek. Wszystkie, które mają wyższe wykształcenie, dostają u nas kategorię najwyższą – wyjaśnia dyrektor Mirosław Reczko.
Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?