Elżbieta Kużelewska: Polacy żyją złudną nadzieją na lepsze jutro

Kurier Poranny: PiS, choć odrobinę stracił, nadal jest faworytem sondażowym. Tak też zakończą się niedzielne wybory w województwie podlaskim?

Dr hab. Elżbieta Kużelewska z Wydziału Prawa UwB: Różnice sondażowe w przypadku PiS są nieznaczne. To niekwestionowany faworyt w naszym województwie i wielce prawdopodobny zwycięzca. PiS zawsze miało silną pozycję w regionie. Mają lepszą kampanię, skuteczniej przekonują wyborców. Są w uprzywilejowanej sytuacji: opozycja dąży do przejęcia władzy i czuje wiatr w żaglach. Polacy są zmęczenie wieloletnimi rządami PO i żyją złudną nadzieją na lepszą przyszłość pod egidą nowej władzy.

Straty odrabia PO. Co może być tego przyczyną?

Skok w sondażach PO może wynikać z pozyskania przez tę partię osób, które pierwotnie wskazywały Nowoczesną, a później się nią rozczarowały. Część niezdecydowanych również mogła wskazać PO, zwłaszcza po obejrzeniu obu debat telewizyjnych.

Do góry pnie się też PSL. Ma szansę na mandat w naszym regionie?

Szanse ma, bowiem PSL zwykle jest niedoszacowane w sondażach. A zyskuje wyborców nazwiskami kandydatów, którzy są w danym regionie rozpoznawalni i zwykle doceniani za ich działalność samorządową.

W naszym sondażu, w porównaniu do poprzedniego, bardzo straciła Nowoczesna Ryszarda Petru. Skąd taki spadek?

Tu mamy do czynienia z efektem nowości, świeżości. Potem emocje ustępują i wyborcy decydują się wskazać kandydatów bardziej doświadczonych, z większą szansą na zdobycie mandatu.

Koalicyjna lewica ma mniej niż 8 procent. Czy w niedzielę, mimo wszystko, zdobędzie podlaski mandat?

Nie wiem. Lewica jest teraz w trudnym momencie. Liderują jej osoby szerzej nieznane stałemu elektoratowi: obecnie Nowacka, wcześniej Ogórek. Lewicowi wyborcy są skonsternowani, zwłaszcza że jeden z bardziej rozpoznawalnych kandydatów w naszym regionie startuje z listy innej partii. Część lewicowego elektoratu pozostanie tym razem w domu.