MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czy w Białymstoku PO przegra z LiD? Nie

Marcin Rębacz
Marcin Rębacz
Marcin Rębacz Fot. Archiwum
Myślę, że nie. LiD nie ma szans

W ostatnich miesiącach nie wydarzyło się nic takiego, co mogłoby spowodować znaczący przyrost poparcia dla LiD-u, a tylko taka okoliczność mogłaby stworzyć LiD-owi szansę na przeskoczenie Platformy. Przypomnę, że jeszcze w maju, w czasie uzupełniających wyborów do sejmiku wojewódzkiego, Platforma poradziła sobie z LiD-em bez większych problemów (mniej więcej 19 do 13 tysięcy zdobytych w Białymstoku głosów) i to przy znacznie niższej frekwencji wyborczej od tej, której spodziewamy się 21 października. Niska frekwencja zawsze stawia Platformę w sytuacji bardziej kłopotliwej niż LiD i PiS, których elektorat jest odporniejszy zarówno na deszcz, jak i piękną pogodę, i do urn wyborczych dociera w większym procencie.

Od razu dodam, że zwycięstwo PO nad LiD-em nie będzie efektem jakiejś szczególnie udanej strategii wyborczej białostockiego sztabu Platformy. Tak się porobiło w naszej demokracji, że lokalny wyborca bardziej entuzjazmuje się wynikiem debaty Kaczyński - Kwaśniewski niż tym, kto kogo i z jakiego powodu na rynku lokalnym wezwie do rezygnacji z wyborczego startu. Kulisy związane z formowaniem wyborczych list, doborem kandydatów też pozostają w sferze wiedzy wąskiego grona osób najbardziej wtajemniczonych. Mimo to lokalni pretorianie politycznych partii mają ambicje wpływania na ostateczny wynik.

Układ polityczny skazał Platformę na prowadzenie wyborczych walk na dwóch frontach. Wciśnięta między PiS i LiD musi się rozpychać oboma łokciami. Jest to perspektywa trudna i kto wie, czy na dłuższą metę nie beznadziejna. Szczególnie w sytuacji, w której środowisko tej formacji nie jest monolitem. Widać to było gołym okiem choćby w czasie wspomnianego układania list wyborczych.

W ramach walki z PiS-em białostocka Platforma dążyła do wytworzenia wokół Krzysztofa Putry aury aferzysty. Miały w tym pomóc konferencje prasowe miejskich radnych PO, składane w prokuraturze zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa. Nie sądzę jednak, by było możliwe nadwyrężenie wizerunku polityka ze szczebla krajowego za pomocą kilku lokalnych konferencji prasowych. W tym sensie mielibyśmy do czynienia ze strategią, która, zamiast kompromitować Putrę, prowadziłaby do autokompromitacji sztabu Platformy. Nie dość, że PO nie osiągnęła zamierzonych efektów, to pokazała swoją agresywną i w jakiś sposób nudną już twarz. Jeśli PO idzie do prokuratury z donosem na PiS, to znaczy, że mamy wybory. Tak było również w czasie poprzednich wyborów i również wówczas nie odniosło pożądanych skutków.

Rywalizacja PO z LiD-em przebiega dyskretniej i ogniskuje się przede wszystkim wokół spraw personalnych. Od ponad roku główną strategię białostockiej Platformy wobec LiD-u opisują dwa terminy: dyskretna współpraca przy jednoczesnym przeciąganiu na swoją stronę środowiska prawosławnych. Warto zwrócić uwagę, że na tej strategii zyskuje głównie Cerkiew, która wprawdzie "otworzyła się personalnie" na Platformę, ale tylko na terenie Białegostoku. W województwie pozostaje wierna lewicy. Środowisko Cerkwi z radością skorzystało z możliwości wprowadzenia swoich przedstawicieli do białostockiej rady miasta z list Platformy, przyjęło dar w postaci jednego wiceprezydenta, jednak we wszystkich wyborach mających charakter wojewódzki i ogólnopolski (parlament i sejmik wojewódzki) najcięższe swoje armaty lokuje w obozie LiD-u. Również w obecnych wyborach, wysyłając na listę LiD-u Jarosława Matwiejuka i nie zgadzając się na start z listy PO jakiejkolwiek znaczącej postaci ze swego środowiska, Cerkiew zademonstrowała wierność lewicy, a także intencję, by swoją personalną ofertę dostosowywać do unowocześniającego się wizerunku lewicowej formacji.

Jeśli do tego wszystkiego dodamy fakt, że Platforma przygotowała białostockim wyborcom słabą - w sensie elekcyjnym - ofertę senacką, dotkniemy dna paradoksu polegającego na tym, że w Białymstoku można popełnić wiele błędów, a mimo wszystko całkiem spokojnie spodziewać się przekonującego zwycięstwa nad LiD-em.

Decyduje o tym pozycja LiD-u, która w Białymstoku jest słabsza niż gdzie indziej. Białostocka formacja lewicowa jest strukturą zupełnie nieokreśloną, wręcz abstrakcyjną. Po 1989 roku żaden z polityków lewicy nie uczestniczył w rządzeniu miastem. Środowiska lewicowe wykreowały dwóch, trzech bardziej medialnych niż realnych liderów, ale żaden z nich nigdy nie sprawował funkcji, w ramach której mógłby potwierdzić swoją przydatność w polityce. Cała historia białostockiej demokracji rozgrywała się i do dziś rozgrywa pomiędzy formacjami prawicowymi. Wynika to głównie z urody politycznych przekonań białostoczan, które są stałe również w tym, że prawicowym formacjom daje się tu szerokie pole działania. Wystarczy go do tego, by obie formacje pewnie zajęły miejsca na dwóch pierwszych stopniach wyborczego podium.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny