Czy tu grasują piromani?

Zgłoszenie o pierwszym pożarze strażacy odebrali o godz. 2.19. Paliła się piwnica w bloku przy ul. Sikorskiego 6, od niej zajęła się druga. Strażacy ugasili pożar, ale ogień uszkodził instalację elektryczną. W blisko 60 mieszkaniach nie było przez cały dzień prądu, w bloku nie działała winda. Dwie godziny później strażacy otrzymali kolejne zgłoszenie o pożarze piwnicy - tym razem w bloku przy ul. Skrajnej 2.

Piwnica za piwnicą

- Dobrze, że od razu zauważyłem ogień i wezwałem straż, bo mogło być gorzej - mówi jeden z mieszkańców. - To na pewno podpalenie, tak też mówią strażacy.
Na osiedlu również wczoraj ktoś podpalił sześć kontenerów ze śmieciami. Strażacy gasili tylko jeden z nich, z pozostałymi pożarami poradzili sobie sami mieszkańcy. Teraz pytają, czy po ich osiedlu grasuje podpalacz.
Strażacy będą szczegółowo sprawdzać każde z tych zdarzeń. Już jutro powinny być znane wyniki ich nieformalengo dochodzenia. Policjanci nie wszczęli postępowania w tej sprawie, bo nikt ich nie informował o pożarach.

Pilnuj się sam

- Częściowo winę za pożar piwnicy ponosi nasza administracja i spółdzielnia - mówi jeden z mieszkańców bloku przy ulicy Skrajnej. - Od roku cały czas psuje się domofon, zamki w drzwiach do piwnicy są niesprawne, dlatego każdy może sobie tutaj wejść i robić, co chce.
- Niektórzy lokatorzy nie zamykają drzwi do piwnicy, a inni wręcz wkładają wycieraczkę lub cegłę między framugę a drzwi klatki. Musi zmienić się świadomość mieszkańców - broni się Jerzy Cywoniuk, wiceprezes SM "Słoneczny Stok". - W ubiegłym tygodniu, wraz z policjantami i ochroniarzami, sprawdzaliśmy jak reagują na osoby dobijające się domofonem. Tylko jeden lokator zapytał kto i po co chce wejść. Reszta wpuszczała nas do klatki bez żadnego problemu. Mieszkańcy sami muszą dbać o swoje bezpieczeństwo.
Jerzy Cywoniuk jest przekonany, że pożary nad ranem to sprawka chuliganów.