I co ciekawe – grepsy teoretycznie przeznaczone dla dorosłych dzieci w XXI wieku wyłapują wręcz w locie. To nic, że namolne absztyfikantki Drwala teoretycznie przynoszą mu tylko drugie śniadanie, ale i tak każdy czuje, że to one chciałyby konsumować Drwala. A że Drwal wiadomo – to symbol męskości -zatem jedna z konkurujących do… siekiery Drwala mówi głosem mężczyzny! Noż cuda, panie dzieju i to podane humorem. Drwal nasz intelektem nie grzeszy, bo rozwiązując krzyżówkę przypisze Machulskiemu autorstwo „Potopu” - ważne że ilość liter się zgadza. Zatem od początku widać, że tworząc nową postać w „Jasiu i Małgosi” dramatopisarka Marta Guśniowska, męski ród potraktowała z czułością i wyrozumiałością. A jej Drwal to naprawdę porządny gość – przecież mógłby mieć każdą, ale czeka na tę, w której zakocha się szczerze. I trudno mu się dziwić, kiedy zmotoryzowana Jagoda ma wdzięk i urodę Agnieszki Sobolewskiej. Zaś Drwal, z posturą i fizjonomią Krzysztofa Bitdorfa, to czysty humor najwyższej klasy. W roli mistrza ceremonii tego teatru w teatrze, a właściwie w kabarecie jest Adam Zieleniecki. W „Jasiu i Małgosi” nawet śpiewa, a jego wdzięk w połączeniu z tubalnym głosem robi niesamowite wrażenie.
Główni bohaterowie – wiecznie kłócący się Jaś i Małgosia, czyli Maciej Zalewski i Magdalena Dąbrowska też występują w swego rodzaju teatrzyku, a mimika Dąbrowskiej naprawdę zadziwia ilością grymasów i odcieni. To naprawdę bardzo plastyczna twarz. Jest też szalejący inspicjent Piotr Wiktorko i pojawiająca się pod koniec spektaklu Ewa Żebrowska jako Baba Jaga z przeszłością rodem z brazylijskiego serialu. No i trzech dyżurnych dżentelmenów, którzy fantastycznie wzbogacają niektóre sceny.
„Jaś i Małgosia” to spektakl wręcz wszystko mający. Są lalki, gra w żywym planie, odrobina teatru cieni, maski, fantastyczne pomysły scenograficzne Michała Wyszkowskiego, na czele z ruchomym gigantycznym koszykiem, który może być luksusowym autem, podwójnym wózkiem dla niemowląt, czy innym wehikułem. Oprócz znakomitego poczucia humoru Marty Guśniowskiej – ot choćby zachwyty (szczere!) Drwala nad teściową, co na pewno lepiej gotuje ni żona – mamy też smaczki inscenizacyjne w rodzaju kąpiące j się w owym drewnianym wehikule mamy Jasia i Małgosi, wychodzącej z wanny i błyskawicznie zasłoniętej ręcznikiem przez Adama Zielenieckiego by uchronić widownie przed widokiem teoretycznie nagiego ciała. Widać, że Jacek Malinowski wymyślając takie perełki bawił się świetnie i umiał ów humor przekazać zespołowi, który bawi widzów aż miło, sam bawiąc się doskonale. A Publiczność? Reaguje od pierwszej sekundy spektaklu.
„Jaś i Małgosia” to murowany przebój dziecięcej widowni na kilka najbliższych miesięcy. Bez dydaktycznego smrodku, za to z niezwykłym humorem pokazujący, że w rodzinie siła, ale też że ta najbardziej nawet tradycyjna może ukrywać trupa w szafie. Ważne, by nie bać się z nim zmierzyć, a wszystko skończy się dobrze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?