Do tej ohydnej zbrodni doszło 7 sierpnia 2018 roku, około godziny 19. Podejrzanego, 18-letniego wówczas mieszkańca gminy Zawady, zatrzymano tego samego dnia. Bartłomiej Cz. usłyszał zarzut gwałtu ze szczególnym okrucieństwem, uszkodzenia ciała, a także kradzieży rozbójniczej. Śledczy ustalili bowiem, że Cz. ukradł ze sklepu przy ul. Bohaterów Monte Cassino dwa noże i tasak. Podczas ucieczki, ranił w ramię ochroniarza, który go próbował zatrzymać.
Sąd pierwszej instancji w kwietniu br. uznał mężczyznę za winnego wszystkich tych czynów i skazał na karę łączną w wysokości 8 lat pozbawienia wolności. Na skutek odwołania obrony i prokuratora sprawa trafiła w środę na wokandę Sądu Apelacyjnego w Białymstoku. Adwokat wnosił o złagodzenie kary do 5 lat więzienia (to minimalna sankcja za gwałt ze szczególnym okrucieństwem). Z kolei oskarżyciel publiczny - zaostrzenia do 12 lat pozbawienia wolności, co stanowi najwyższy w tym przypadku wymiar kary.
Ostatecznie sąd przychylił się częściowo do stanowiska prokuratora i podwyższył sankcję z 8 do 10 lat więzienia. Z jakich powodów? Nie wiadomo. Cały proces (również w pierwszej instancji) toczył się bowiem za zamkniętymi drzwiami. Uzasadnienie sądu apelacyjnego było tajne.
Zobacz: Brutalny gwałt zbiorowy na 18. urodzinach. "Spełnili wszystkie fantazje z filmów erotycznych"
Bartłomiej Cz. dotąd przebywał w areszcie. Po uprawomocnieniu się orzeczenia wyrok będzie obywał w systemie terapeutycznym. Oznacza to, że musi poddać się m.in. leczeniu uzależnień. Dodatkowo sąd odwoławczy utrzymał postanowienie dotyczące zakazu zbliżania się skazanego do pokrzywdzonej nastolatki na odległość mniejszą niż 100 metrów na okres 10 lat. Orzekł też nawiązki na rzecz obu ofiar Cz. - okaleczonej dziewczynki oraz ochroniarza.
Wiadomo, że oskarżony nie był w przeszłości karany. Został zatrzymany niespełna godzinę po zaatakowaniu 14-latki. Dziwnie się zachowującego 18-latka zauważył patrol strażników miejskich. Podejrzewany siedział na ławce przed blokiem przy ul. Stołecznej. Był nietrzeźwy, miał też zakrwawione, poranione dłonie. Przy próbie zatrzymania stał się agresywny. Przy mężczyźnie mundurowi znaleźli kuchenny nóż.
Holandia zamienia się w Niderlandy, wszystko przez narkotyki i prostytucję