Tylko na tym straciłem – mówił rozgoryczony białostoczanin na ostatnim posiedzeniu komisji zagospodarowania przestrzennego i ochrony środowiska. Już ponad rok temu w jego sprawie interpelację do prezydenta napisała przewodnicząca komisji Katarzyna Bagan-Kurluta. Radna wskazywała w niej, że nieruchomość co prawda objęta lasem ochronnym, ale w rzeczywistości jest zupełnie tego lasu pozbawiona.
- Został wycięty w celu umieszczenia na terenie nieruchomości kolektora sanitarnego, a więc nie z inicjatywy właściciela nieruchomości – zaznaczała radna.
Obok tej działki znajduje się las, który stanowi naturalną strefę ochronną, ale w bezpośrednim sąsiedztwie nieruchomości znajdują się domy.
- A nawet właściciele działek położonych we wskazanym lesie mogą wznieść tam budynki – podkreślała Katarzyna Bagan-Kurluta.
Dodawała, że nieruchomość bez lasu znajduje się w bliskim sąsiedztwie głównych ulic osiedla Jaroszówka (jest bardzo dobrze skomunikowana) wśród innych domów.
- Co więcej ma ona specjalnie przygotowany podczas budowy ulicy wybrukowany dojazd – wyliczała radna.
Pytała, czy ze względu na te okoliczności możliwa jest zmiana planu miejscowego, o którą stara się właściciel. Ten od lat walczy o zwiększenie możliwości zabudowy działki.
- Przemawia za tym brak zgodności między planem a stanem rzeczywistym oraz wieloletnimi staraniami mieszkańca osiedla Jaroszówka – argumentowała radna.
Urzędnicy nie dali jednak wówczas widoków na korektę. Wskazywali, że prace planistyczne nad ewentualną zmianą uchwały z 14 grudnia 1998 r. w sprawie zmian miejscowego planu tej części osiedli Jaroszówka możliwe są w przypadku objęciu tego obszaru nowym opracowaniem planistycznym.
- Obecnie nie przewiduje się tego – odpowiedział sekretarz miasta Krzysztof Karpieszuk.
Dodał, że we wcześniej obowiązującym miejscowym planie tej części osiedla Jaroszówka, sporna działka w całości wyłączona była spod zabudowy.
- Zmiana planu przeprowadzona w 1998 r. polegała na przeznaczeniu części działki stanowiącej grunty nieleśne klasy VI — na grunty rolne pod zabudowę mieszkaniową jednorodzinną. Pozostałą część działki stanowiącą grunty leśne LS VI pozostawiono z przeznaczeniem pod lasy ochronne – wyjaśniał sekretarz.
Obecnie klasyfikacja gruntów nie zmieniła się i zgodnie z mapą ewidencyjną (zbiorem danych państwowego zasobu geodezyjnego i kartograficznego) nadal są to istniejące grunty leśne klasy LS VI. Stanowią one fragment większego obszaru istniejących gruntów leśnych, które w miejscowym planie szczegółowym (nie obowiązuje od końca 2002 r.) były przeznaczone pod lasy ochronne.
Sekretarz wyjaśniał, że klasyfikacja gruntów odbywa się zgodnie z prawem geodezyjnym i kartograficznym. Klasa gruntu leśnego określana jest w ramach gleboznawczej klasyfikacji gruntów na podstawie urzędowej tabeli gruntów.
- Do obszarów leśnych mogą należeć również tereny faktycznie niezalesione, na których nadal prowadzona jest gospodarka leśna. Wycinka drzew na gruntach leśnych nie oznacza automatycznie konieczności zmiany klasyfikacji tych gruntów na nieleśne – argumentował sekretarz. - Gdyby przyjąć, że wycięcie drzew skutkuje automatycznie zmianą klasyfikacji gruntów, mogłoby się okazać, że w krótkim czasie większość lasów prywatnych na terenie miasta przestałaby istnieć.
Ponadto w obowiązującym studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego część działki znajduje się na obszarze 4ZL — tereny lasów.
- Odnośnie istniejącej zabudowy mieszkaniowej jednorodzinnej zlokalizowanej na działkach przyległych do przedmiotowej nieruchomości należy wskazać, że została ona zrealizowana na gruntach nieleśnych na podstawie obowiązującego planu szczegółowego lub decyzji o warunkach zabudowy wydanych po roku 2002 – tłumaczył sekretarz.
Podkreślił, że zgodnie z obowiązującym planem na części nieruchomości możliwa jest lokalizacja zabudowy mieszkaniowej jednorodzinnej.
- Zatem działka właściciela nie jest w całości wyłączona z zabudowy – dodawał sekretarz.
Nie w takim jednak zakresie w jakim chciałby mieszkaniec, bo kształt działki i umieszczenie na niej infrastruktury komunalnej, de facto uniemożliwia -zdaniem właściciela – zabudowę.
- Wszystko zaczęło się od tego nieszczęsnego kolektora, na który zezwoliłem, co zwęziło moją działkę, ale obiecano mi, że nie wpłynie to na moje plany – wyjaśniał właściciel na pierwszym w 2022 roku posiedzeniu komisji zagospodarowania przestrzennego.
Bo po ponad roku od pierwszej interwencji, Katarzyna Bagan-Kurluta postanowiła sprawą zainteresować radnych z komisji i jeszcze raz o wyjaśnienia poprosić miejskich urbanistów. Urzędnicy niezmiennie jednak obstają przy swojej optyce.
- W przeciwnym razie za rok, dwa nie mielibyśmy w mieście lasów prywatnych – powtórzyła argumentację sprzed roku Katarzyna Reut-Jaworowska z departamentu urbanistyki urzędu miejskiego. - Gdybyśmy przyjęli proponowaną zmianę, to zachęciłoby to ludzi do pozbywania się lasów. By twierdzić, że za rok dwa, jak zaorze ten teren, tego lasu nie ma i nikt nie ma zamiaru go sadzić i proszę zmienić przeznaczenie na zabudowę.
Katarzyna Bagan-Kurluta mówiła, że najlepszym rozwiązaniem byłby doprowadzenie sytuacji do zgodności z rzeczywistością spełnienie przez miasto obietnicy danej po zgodzie właściciela działki na umiejscowienie kolektora. Mieszkaniec czeka na jej spełnienie od lat 90.
- Tym bardziej, że nie ma tam żadnego lasu od lat. Zrobiono to legalnie. Nie ma też możliwości zalesienia terenu, no bo jak ma do tego dojść – mówiła radna.
Katarzyna Reut-Jaworowska odpowiadała, że trudno jej się ustosunkować do obietnicy, bo nie zna całej historii działki.
- Możliwe ze zmiana planów, która nastąpiła w 1998 roku była odpowiedzią na oczekiwania właściciela - mówiła urbanistka. - Bo poprzednio w ogóle nie było możliwości lokalizacji zabudowy.
Właściciel działki tłumaczył, że nie bardzo rozumie dlaczego ma zalesić działkę, skoro ostatnie na niej drzewa zostały wycięte w 2012 roku.
- Na mocy decyzji Nadleśnictwa Dojlidy, bo zagrażały sąsiadów – przytaczał uzasadnienie.
- Tam, gdzie w ewidencji tereny nazwane są LS, to je chronimy – odpowiadała urzędniczka.
Dodała, że nie widzi możliwości zwiększenia zabudowy na spornej działce.
- Byłby to precedens na skalę miasta – tłumaczyła Katarzyna Reut-Jaworowska. - Nieuzasadniony.
- Dla mnie to jest czysta fikcja, bo tego lasu tam nie ma i nie będzie, bo nikt nie zmusi właściciela, by zalesił teren – podsumowała Katarzyna Bagan-Kurluta.
Radny Andrzej Perkowski wskazał na inny absurd.
- Zalesienia można robić w określonej odległości od kolektora i zabudowy. Być może jego oddziaływanie w całości uniemożliwia zalesienie. Może warto, by właściciel wystąpił do miasta o zamianę działki w innym miejscu – radził Andrzej Perkowski.
Ostatecznie radni radni z Komisji Zagospodarowania Przestrzennego nie głosowali wniosku o zmianę studium i planu zagospodarowania przestrzennego. Być może pojawi się w przyszłości.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?