Żłobki mają być dofinansowane z budżetu centralnego. Nie będzie podwyżek.

Dofinansowanie ma dotyczyć każdego dziecka, które korzysta ze żłobka. Na razie nie wiadomo dokładnie, ile będzie wynosić. Pojawiły się informacje, że może to być w granicach 50-80 proc. kosztów utrzymania malucha. Pomysł bardzo się podoba.

- Jeśli rzeczywiście byłoby to na zasadzie, że pieniądze idą za dzieckiem, tak jak to się dzieje przy subwencji oświatowej, to jest to dobra wiadomość - ocenia Teresa Walaszek, dyrektorka Żłobka Miejskiego nr 1 przy ul. Wesołej. - Dla nas, jako placówki nie ma to specjalnego znaczenia, ale dofinansowanie odciążyłoby gminy.

W tej chwili utrzymanie jednego dziecka w miejskim żłobku kosztuje ponad tysiąc złotych. Rodzice płacą około 300 zł miesięcznie, co pokrywa niewielką część kosztów.

Za dofinansowaniem są także związki zawodowe. - Gdyby rzeczywiście rząd dołożył do utrzymania żłobków, byłabym bardzo zadowolona - mówi Agnieszka Rzeszewska z sekcji oświaty NSZZ Solidarność. - Nie wiadomo jednak, jakiego rzędu będą to pieniądze. Być może będą to symboliczne kwoty.

Gdyby rzeczywiście tak się stało, to dofinansowanie dostaliby nieliczni. - Rządowy program Maluch, dzięki któremu można było np. zdobyć pieniądze na wyposażenie żłobków początkowo też miał być dla wszystkich - przypomina Teresa Walaszek. - Później jednak wprowadzono ograniczenia, że to tylko dla małych placówek albo tych z niewielkich miejscowości. W efekcie miejskie żłobki z programu nie skorzystały.

Na razie jednak miasto czeka na decyzję rządu w tej sprawie. Dlatego zawiesza prace nad projektem uchwały zakładającym podwyżki w żłobkach. - Wszystko rozstrzygnie się w ciągu kilku miesięcy - mówi Adam Kurluta.

Jeśli dofinansowanie będzie, to obejmie także niepubliczne placówki. Ale tylko te, które spełniły wszelkie wymogi i zarejestrowały się w magistracie. Na razie w Białymstoku uczynił to tylko jeden prywatny żłobek. - W tej chwili nad tego typu placówkami właściwie nie ma kontroli. Sprawdzić je może jedynie sanepid, ale to za mało - uważa dyrektor Kurluta. - Ale to się wkrótce zmieni. Trwają prace nad nowelizacją tzw. ustawy żłobkowej. Nowe przepisy znacznie skrócą czas, jaki będą miały prywatne placówki na zarejestrowanie się.
Będą musiały zrobić to do kwietnia przyszłego roku. Rejestracja jest obowiązkowa. Placówka, która się z tego nie wywiąże, stanie się nielegalna.

Wspomniany projekt podwyżek opłat za żłobki, który już przygotowało miasto wzbudził duże kontrowersje. - Gdyby miał wejść w życie nasza opinia na pewno będzie negatywna - mówi Agnieszka Rzeszewska. - Uważamy, że tak duże podwyżki są nieuzasadnione. Co ważne, nie ma tu mowy o zniżkach na drugie czy trzecie dziecko.

Podwyżki miasto chciało wprowadzić w przyszłym roku. Jeśli okaże się, że państwo jednak nie dofinansuje żłobków, pomysł powróci. - Będziemy wtedy rozmawiać z rodzicami i radnymi - zapewnia dyrektor Kurluta.

Taki był plan

Projekt miasta zakłada likwidację opłaty stałej. Wprowadza natomiast stawkę godzinową. Jeśli dziecko spędziłoby w żłobku do 8 godzin, za każdą rodzice zapłacą po 1,50 zł. Kolejne dwie godziny kosztowałyby już po 2 zł. Jest też propozycja podwyższenia opłaty żywieniowej z około 5 zł za miesiąc do 10 zł. Przy pobycie 8-9 godzinnym w żłobku rodzice musieliby zapłacić dużo ponad 500 zł. To kwota porównywalna do opłat ponoszonych w prywatnych placówkach.