Barbara Bielska-Wicher, właścicielka feralnego sklepu nie kryje zdenerwowania. W ciągu kilku minut jej miejsce pracy zostało doszczętnie zdemolowane.
- Co teraz będzie? Straciłam miejsce pracy, bo budynek został całkowicie zniszczony. Co gorsza, straciłam możliwość zarobku - żali się pani Barbara.
Do wypadku doszło w sobotę około godz. 22.30. Młody chłopak wjechał samochodem wprost w ścianę sklepu. Z cennych drzwi antywła-maniowych nic nie zostało. Czy był pijany? Właścicielka sklepu jest przekonana, że tak. Nie udało nam się tego potwierdzić, bo nikt z policji nie chciał nam udzielić informacji.
Towar pod samochodem
O tym, że w jej sklepie garażuje samochód, Barbara Bielska-Wicher dowiedziała się od sąsiada. Nikt z policji jej o tym nie poinformował.
- Nasz sąsiad mieszka w tym samym budynku, w którym mieści się sklep, tyle, że z tyłu. Około godz. 23.20 przyjechał do mnie i powiedział, że w sklepie stało się coś strasznego - mówi zdenerwowana pani Barbara. - A przecież to policja powinna mnie o tym powiadomić. Gdyby nie sąsiad, kto wie, kiedy bym się o tym dowiedziała. Może dopiero rano.
W swoim sklepie Barbara Bielska-Wicher sprzedawała odzież i obuwie. Wiele z tych rzeczy zostało zniszczonych.
- Garsonki, spódnice, marynarki leżały pod kołami samochodu. Zastałam porozwalane wieszaki, pobite lustro, zniszczoną wystawę. Wszystko zdemolowane - wymienia pani Barbara.
Część towaru udało się uratować. Dzięki temu, że były w opakowaniach foliowych rzeczy nie są brudne ani zakurzone.
Do rozbiórki?
- Towar w sklepie był wart około 25 tysięcy. Na razie trudno szacować straty, ale podejrzewam, że dwie trzecie towaru pójdzie na śmietnik - domyśla się właścicielka sklepu.
Towar to jednak nie wszystko. W środku popękały ściany, które teraz mogą grozić zawaleniem.
- Trzeba powiadomić nadzór budowlany. Niech zdecydują, czy ten budynek można jeszcze remontować, czy nadaje się już tylko do rozbiórki - mówi właścicielka sklepu.
Dla pani Barbary taki scenariusz oznacza całkowitą klęskę. Dwa lat temu gruntownie wyremontowała sklep. Obiła sufit, na podłodze położyła panele, odmalowała ściany. I najważniejsze: wstawiła antywłama-niowe drzwi i okno. Teraz to wszystko obróciło się w gruz.
Zostają kredyty
Pani Barbara wciąż nie może zebrać myśli. Aż boi się myśleć, co teraz będzie. Musi spłacać kredyty, uregulować płatności z hurtowniami.
- Straciłam źródło dochodu. Dobrze, że mój mąż pracuje. Może sobie jakoś poradzimy - pociesza się Barbara Bielska-Wicher.
Niestety, nie udało nam się wczoraj skontaktować z policją. Nikt nie chciał nam udzielić żadnych informacji. Dlatego za tydzień wrócimy do sprawy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?