Zadyma z Pegazem

Aktorzy Białostockiego Teatru Lalek i Teatru Dramatycznego punktualnie o godz. 17 wyruszyliw sobotę spod swoich teatrów w stronę Rynku Kościuszki. Na samochodowych platformach zainstalowano sprzęt nagłaśniający i fragmenty scenografii, by można było zagrać scenki ze znanych przedstawień, zaśpiewać piosenkę, zachęcać gapiów do podążania za platformą. W pochodzie, na którego czele powiewała chorągiew z logo teatru, szły orkiestry dęte.
Popisy uliczne były ledwie zapowiedzią show, które rozegrało się po przybyciu obu ekip na Rynek Kościuszki. Platformy połączyły się, a zespoły aktorskie obu teatrów rozpoczęły obdarowywanie się prezentami: raz była to piosenka, raz scenka teatralna, innym razem prezenty rzeczowe, w tym tak niezwykłe jak kosa, podarowana przez samą Konopielkę, czyli Dorotę Radomską, aktorkę Dramatycznego. Wszystko odbywało się ku uciesze licznie zgromadzonej i zadowolonej z przybycia publiczności. Występy, początkowo nieco nerwowe, w miarę upływu czasu robiły się coraz ciekawsze, spotykały z coraz żywszymi reakcjami publiczności. Momentem kulminacyjnym artystycznej zadymy było uskrzydlenie czarnego konia. Zwierz ów, czarny, potężny, wykonany z drewna, a pomalowany we wszystkie kolory tęczy przez Krzysztofa Koniczka i Artura Chacieja, dostał od aktorów złote skrzydła i w ten sposób stał się Pegazem. Potem wystąpili jeszcze Trebunie Tutki, a część widzów udała się do Dramatycznego na koncert Hanny Banaszak i otwarcie jej autorskiej wystawy fotografii. Po koncercie artystkę oklaskiwano na stojąco. Kto nie był, może przynajmniej obejrzeć wystawę, a przy okazji zobaczyć nowy, zaskakujący image teatru.
"Bądź rozważny/ Kochaj teatr/ Tu poezja/ Nie umiera" - śpiewały w finale imprezy na Rynku Kościuszki zbratane zespoły aktorskie. Być może hymn ułożony przez Wojciecha Szelachowskiego usłyszymy również za rok. Teatry chcą, by huczne otwarcia sezonu stały się tradycją.