Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Yuma. Podróż sentymentalna do lat 90. i nie tylko

Tomasz Mikulicz
Kadr z filmu: Yuma
Kadr z filmu: Yuma Materiały dystrybutora
W tym filmie jest wszystko co powinno mieć dobre kino - wartka akcja, garść ciekawych powiedzonek i pokazanie klimatu epoki, w jakiej osadzona jest fabuła. Yuma jest naprawdę świetna.

Yuma to określenie, które było bardzo popularne na początku lat 90. na terenach przy granicy z Niemcami. Chodziło o to, że Polacy jeździli do Reichu i yumali (czyli okradali) Niemcom drobne towary. Mówiło się, że to rekompensaty za kradzieże jakich hitlerowcy dopuszczali się w czasie II wojny światowej. Film zainspirowany jest wszak autentycznymi faktami. Na początku poznajemy więc (granego przez Jakuba Gierszała) Zygę, chłopaka z sąsiedztwa, który dusi się w małym miasteczku i rodzinnym domu. Za namową ciotki (Katarzyna Figura) postanawia z przyjaciółmi zająć się yumą. Kiedy okazuje się, że Niemcy są kompletnie nieprzygotowani na kradzieże, w grę zaczynają wchodzić naprawdę duże pieniądze. Yuma zaczyna zajmować się coraz więcej osób. Interesuje się nią tworząca się w tych latach rosyjska mafia (w roli herszta Tomasz Kot).

Przede wszystkim trzeba podkreślić, że film świetnie oddał atmosferę pierwszych lat polskiej transformacji. W telewizji leci "Dynastia", na ulicach powoli zaczynają się pojawiać reklamy znanych marek, a szczytem marzeń młodych ludzi jest nosić na nogach "Adaśki". Jednocześnie Polacy choć wyzwoleni już od jarzma komunizmu, czują się gorsi niż ich zachodni sąsiedzi. W takiej atmosferze dorasta Zyga. Chłopak w raczkującym kapitalizmie czuje się jak ryba w wodzie. Potrafi załatwić praktycznie wszystko. Ma za sobą celników, policjantów i władze miasta. Jesteśmy jedną rodziną - tak mówi mu burmistrz. Żarty kończą się jednak wraz z przybyciem Rosjan.

Nie zdradzając fabuły filmu trzeba stwierdzić, że trzyma on widza w napięciu do ostatniej chwili. Sporo tu też wykorzystania kodów popkultury, które w wykonaniu młodych ludzi z niewielkiej miejscowości są z jednej strony zabawne, a z drugiej bardzo charakterystyczne dla polskiej rzeczywistości sprzed 20. lat. Bohaterowie opowieści jadą więc przez miasto dużym fiatem, a jeden z nich wystawia przez okno radyjko, z którego leci głośna muzyka. Skoro przy tym jesteśmy, to muzyka odgrywa w tym filmie dużą rolę. Piosenki hip-hopowe przeplatają się z ówczesnym popem i rockiem. Jedyny zarzut jaki można postawić twórcom jest taki, że przez cały film nie usłyszeliśmy żadnego fragmentu dwóch piosenek Kazika, które postały specjalnie na potrzeby obrazu. Te niewielkie niedociągnięcie nie zmienia jednak faktu, że film jest jednym z najlepszych dzieł polskiej kinematografii ostatnich lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny