Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wstydliwy wypadek

Ewa SOSNOWSKA
Tak wygląda wóz po eksplozji
Tak wygląda wóz po eksplozji Fot. B. Skok
Dwaj pracownicy Nadleśnictwa w Rudce spawali w środę stary beczkowóz, służący do przewozu fekaliów. Nagle zardzewiała cysterna eksplodowała. Mężczyźni zostali poparzeni. Trafili do bielskiego szpitala. Przyczyną eksplozji był prawdopodobnie wybuch metanu i innych gazów, zgromadzonych w pustym beczkowozie. Wczoraj wnikliwe dochodzenie w sprawie wypadku prowadzili w siedzibie Nadleśnictwa w Rudce policjanci, inspektorat pracy i strażacy. Pracownicy Nadleśnictwa wpadli w popłoch. Nie chcieli nam pokazać miejsca wypadku.

Wypadek

Policja z Bielska Podlaskiego ustaliła, że wóz asenizacyjny eksplodował około godz. 11.
- Dwaj pracownicy nadleśnictwa otrzymali od przełożonych polecenie dokonania przeglądu beczkowozu. Nadleśnictwo miało w planach opróżnienie szamb na swoim terenie - wyjaśnił nadkomisarz Jan Opaliński, komendant powiatowy policji w Bielsku Podlaskiem. - Mężczyźni stwierdzili, że cysterna jest nieszczelna, więc zaczęli ją spawać. To doprowadziło do rozgrzania substancji, które były w środku. Nastąpił wybuch. Nie wiemy dokładnie, co było w środku. Czy nadleśnictwo transportowało wcześniej beczkowozem jakieś środki benzynopodobne, czy też były tam biogazy, pochodzące z nieczystości? To wszystko wyjaśni śledztwo. W każdym razie pracownicy doznali rozległych poparzeń twarzy, tułowia i rąk. Na szczęście ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Wstyd i nieszczęście

- Mąż czuje się dobrze, wraca do zdrowia. To niegroźne obrażenia - zapewniła nas żona jednego z rannych, mieszkanka Rudki.
- Nie ma co z tego robić sensacji. To wstyd. Po co te dochodzenia? Po co mają się inni dowiedzieć. Wydarzyło się nieszczęście. Współczujemy naszym kolegom. Jeden niebawem wróci ze szpitala do domu. Na szczęście nic im nie grozi - przekonywali nas anonimowo pracownicy nadleśnictwa.
Zdaniem inspektora Ryszarda Kornasa z Okręgowej Inspekcji Pracy w Białymstoku, który wyjaśniał wczoraj sprawę na miejscu, przyczyną eksplozji były właśnie biogazy.
- Sprawdziłem, że jeden z pracowników miał uprawnienia do takich prac. Jednak przystąpił do spawania pustego beczkowozu, opróżnionego z fekaliów, co jest niezgodne z zasadami bezpieczeństwa - podkreślił inspektor pracy. - Przed spawaniem pracownicy powinni byli napełnić beczkowóz wodą. W pustym pojemniku o pojemności czterech i pół tysiąca litrów zgromadziły się różne substancje, na przykład siarkowodór i gazy, takie jak choćby metan. Eksplodujący gaz rozerwał bok beczkowozu. Powstała dziura o wielkości około pół metra w części najbardziej skorodowanej.
Dla załogi Nadleśnictwa w Rude środowy wypadek, to wstydliwy temat.
- Nie chcemy sensacji - przekonywali nas. - Nie chcemy rozmawiać o wypadku pod nieobecność przełożonych.
Nadleśniczy Grzegorz Godlewski był wczoraj poza biurem. Zatrzymały go gdzie indziej ważne sprawy służbowe. Wieczorem sam zadzwonił do redakcji.
- Zdarzyło się nieszczęście. To bardzo smutne zdarzenie dla nas wszystkich - powiedział. - Nie mogę wyrokować, co doprowadziło do wypadku. Przyczyny bada specjalna komisja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny