Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Warszawska 44. Zacieranie historii kamienicy Zakhejmów.

Andrzej Lechowski dyrektor Muzeum Podlaskiego w Białymstoku
Kamienica Chaima Bera Zakhejma na Lipowej. Podobną na Warszawskiej 44, wybudował Leon Leja Zakhejm.
Kamienica Chaima Bera Zakhejma na Lipowej. Podobną na Warszawskiej 44, wybudował Leon Leja Zakhejm. Fot. ze zbiorów wojewódzkiego konserwatora zabytkó
Pierwsze białostockie ślady rodziny Zakhejmów dają się zauważyć pod koniec XIX wieku. Ale o historii tego rodu niewiele wiemy.

Jedynym świadkiem ich bytności w naszym mieście pozostała kamienica na ulicy Warszawskiej 44.

W1888 roku Aleksander Zakhejm uruchamia niewielką fabryczkę trykotów. Jego córka Riwa Rejna była nauczycielką języka francuskiego i rosyjskiego w białostockich szkołach.

W tym samym czasie jego krewny, a może brat Chaim Ber Zakhejm, na Lipowej, vis a vis cerkwi buduje piętrową, ładną kamieniczkę. To w niej miał swą siedzibę Białostocki Bank Handlowy.

To była pierwsza instytucja finansowa w Białymstoku oparta na miejscowym kapitale.

Obok banku swój sklep z towarami kolonialnymi miał Michał Corn. To kolejna, świetna białostocka rodzina. Córka Michała, Symeona Cornówna, tuż przed wybuchem I wojny światowej poślubiła młodego prawnika Władysława Olszyńskiego. Ten zaś w okresie międzywojennym należał do elity intelektualnej i politycznej naszego miasta.

Ale wracajmy do Zakhejmów. Kolejny z nich Hirsz syn Judela prowadził, jeszcze pod koniec XIX wieku, znajdujący się na Lipowej hotel Paryski. Inny Zakhejm Zelman syn Jankiela, mieszkał we własnym domu na Kupieckiej (Malmeda).

Szukał powodzenia w rozlicznych przedsięwzięciach. Na Krzywej (nieistniejąca dziś uliczka pomiędzy Konopnickiej i Augustowską) tuż nad Białką, miał niewielką farbiarnię. Jednocześnie, wraz z Goldbergiem, Mileckim i Mścibowskim, założył spółkę Cerera. Ich wspólnym przedsięwzięciem był całkiem spory młyn na ulicy Młynowej. Zakhejm po sąsiedzku uruchomił jeszcze tkalnię sztucznej wełny. Kolejna, niewielka tkalnia wełny Zakhejmów znajdowała się na nieistniejącej już ulicy Błotnej.

Najbardziej znanym w Białymstoku Zakhejmem był Leon Leja. Miejscowy autorytet. Jeszcze w XIX wieku, przez wiele lat był członkiem zarządu białostockiej gminy żydowskiej.

Zapraszano go do zarządów wielu instytucji finansowych oraz do komitetów sprawujących nadzór nad szkołami. We wspomnieniach określano go jako mądrego człowieka. Podkreślano, że nie uchylał się od pomocy biedniejszym i był wśród elity Białegostoku.

Leon Zakhejm miał córkę, Reginę. Została ona żoną jednego z największych białostockich przemysłowców Oswalda Tryllinga. Zmarła w 1949 roku w Kalifornii dokąd rodzina wyemigrowała jeszcze przed wybuchem II wojny.

Historia tego rodu jest trudna do opowiedzenia. Zbyt wiele nie wiemy. Nie zostało też w Białymstoku żadne z miejsc, do którego moglibyśmy odnieść losy Zakhejmów. Jedynym świadkiem ich bytności w naszym mieście, pozostała kamienica Leona Leji Zakhejma na Warszawskiej 44. Wybudowana została w drugiej połowie XIX wieku.

Gdy się jej uważnie przyjrzymy to ze zdumieniem zauważać zaczynamy na niej ślady dawnej świetności. Jej harmonijna elewacja, niszczona przez dziesięciolecia, ma o dziwo jeszcze resztki dawnego detalu.

Z rozdzielających ją pilastrów odpadły, a może zostały skute zwieńczenia. Na obramieniach okien widoczne są jeszcze dekoracyjne elementy. Od strony ogrodu, który niegdyś tam był, widać nędzne resztki tarasu, może werandy.

Wewnątrz najbardziej tajemnicze, ale i piękne są piwnice, znacznie starsze niż sam budynek. Kamieniczka ta musiała być podobna do tej wybudowanej przez Chaima Bera na Lipowej.

Po śmierci Leona Zakhejma w budynku tym urządzono mieszkania czynszowe. W 1909 roku jedno z nich wynajął inżynier Kazimierz Riegert. Jeden z najznamienitszych białostoczan, był dyrektorem elektrowni miejskiej, od jej uruchomienia aż do 1939 roku.

W okresie międzywojennym mieszkańcami kamienicy było dwóch świetnych białostockich adwokatów - Leonidas Celarjus i Stanisław Łazuk. Jedno z mieszkań wynajmował też ordynator szpitala zakaźnego dr Stanisław Bełdowski.

Po II wojnie kamienica Zakhejmów powoli, systematycznie była niszczona. Skutecznie zatarto jej historię. Nie ujął się za nią żaden konserwator zabytków i nie wpisał jej do swego rejestru.

Podobno planuje się teraz jej zburzenie. Bo jest stara, zniszczona, brzydka, a nam potrzebne jest ładne, nowoczesne miasto. Komu więc jest ona potrzebna? Komu jest potrzebna historia Białegostoku?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny