Tylko dwoje w terminie?

Jeśli małżonkowie pozostałych nie prowadzili takiej działalności, radni zachowają swoje mandaty. W innym przypadku ich miejsce zajmą nowe osoby.

Eugeniusz Berezowiec, burmistrz Bielska Podlaskiego nie kryje swoich obaw, jeśli chodzi o możliwość straty mandatu przez większość radnych miasta.

- Z informacji, jaki posiadam wynika, że niewielu złożyło swoje oświadczenia w terminie - mówi. - Jeśli stracą mandaty, wszelkie podjęte przez nich do tej pory uchwały, będą nieważne.

W radzie miejskiej Bielska Podlaskiego zasiada dwudziestu jeden radnych. Tylko dwóm udało się złożyć oświadczenia o działalności gospodarczej współmałżonka w terminie. Pozostali zrobili to dzień po nim.

Przewodniczący zostaje, bo żona nie prowdzi interesu

Spać spokojnie może przewodniczący bielskiej rady, mimo tego, że oświadczenie o działalności swojej żony złożył 13 grudnia, czyli dzień po terminie.

- Te oświadczenie jest negatywne. Żona pana Stepaniuka nie prowadzi działalności gospodarczej na terenie gminy, więc jego mandat nie wygaśnie na pewno - mówi Mirosław Piontkowski, rzecznik wojewody podlaskiego.

Takiej pewności nie ma, w przypadku pozostałych siedemnastu radnych.

- To prawda, że złożyli oświadczenia dopiero 13 grudnia, ale interpretacja jest niejasna. Ustawa mówi, że trzeba je złożyć 30 dni od dnia wyboru. Przecież 12 listopada, kiedy były wybory, nikt jeszcze nie wiedział, czy zostanie radnym. Taką informację otrzymaliśmy dopiero 13 listopada - tłumaczy Andrzej Stepaniuk, przewodniczący rady miejskiej w Bielsku Podlaskim.

Spokojnie także może spać zastępca przewodniczącego rady - Krzysztof Linka.

- Złożyłem oświadczenie wprawdzie dopiero 13 grudnia, ale moja żona również nie prowadzi działalności, więc jestem o swój mandat spokojny - cieszy się Krzysztof Linka.

Radni czekają, przewodniczący nie informuje

Radni bielscy mówią, że czekają spokojnie na decyzję wojewody.

- Nikt się nie denerwuje, bo interpretacja przepisów może być jeszcze różna. Przecież nawet prawnicy mają rozbieżne zdanie na ten temat - uspokaja Krzysztof Linka.

Niepokoi ich jedynie to, że jeśli nie będzie jej do 20 lutego, to podjęta przez nich wtedy uchwała budżetowa może okazać się nieważna.

- Liczymy, że wojewoda jasno do tej pory określi, czyj mandat jest ważny, a czyj nie - mówi Andrzej Stepaniuk. - W innym razie może nam się nie udać uchwalić budżetu w ustawowym terminie (czyli do końca marca - przyp. red.).

Wojewoda już dawno decyzję by podjął, ale jak twierdzi jego rzecznik, są problemy
w komunikacji z przewodniczącym bielskiej rady miejskiej.

- Poprosiliśmy, żeby pan przewodniczący przesłał nam informację o tych oświadczeniach, które zostały złożone po terminie i stwierdzają prowadzenie działalności gospodarczej współmałżonków - wyjaśnia Mirosław Piontkowski. - Tymczasem otrzymaliśmy odpowiedź, że zdaniem przewodniczącego, wszystkie oświadczenia zostały złożone w terminie. Dlatego jeszcze raz wysłaliśmy pismo z prośbą o rzeczową informację.

Jeśli nawet radni stracą mandaty, to pocieszające jest to, że za ich błędy nie będą musieli płacić zwykli mieszkańcy ze swoich kieszeni. Wyborów ponownych nie będzie. Takie miałyby miejsce, gdyby Bielsk Podlaski miał mniej niż 20 tysięcy obywateli. Ma więcej, więc do rady miejskiej wejdą kolejni kandydaci z listopadowych list wyborczych.