[galeria_glowna]
Na początku lat 80. byli gwiazdami "ciężkiego" grania w Polsce. Jednocześnie naśladowali AC/DC i grali bluesową poezję w stylu "Trzy zapałki". Potrafili podbić festiwale w Jarocinie i Jesień z Bluesem. Szybko stali się bogami nowoczesnego heavy metalu choć tak naprawdę ich muzyka była zachowawcza.
Po ćwierć wieku zespół nadal brzmi jak dobrze naoliwiony mechanizm. Podobnie jak w przypadku AC/DC z Angusem Youngiem skaczącym po scenie w szkolnym mundurku zupełnie nie rażą infantylizmy tekstów. Bo TSA to nadal siła dwóch wyrazistych postaci. Andrzeja Nowaka, któremu w imieniny kilkaset osób zaśpiewało "sto lat" i Marka Piekarczyka.
Wokalista z Bochni to jeden z ostatnich trzymających się polskich hipisów. Wciąż z długimi włosami, eksplodujący energią, wciągający publiczność do wspólnego śpiewania. I jest Andrzej Nowak. Miłośnik pitbulli i harleyów. Kiedy rozkręci się grając solówkę, miota z instrumentu iście Zeusowe pioruny. I tak było w Kinie Syrena.
Trzeba uczciwie przyznać, że średnia wieku na tym koncercie bliska była 40-ki. A może i wyższa. I jak zawsze przydał się utwór "51". Tym razem zespół zadedykował go zmarłemu w tajemniczych okolicznościach Aleksandrowi Mendykowi, 29-letniemu gitarzyście Acid Drinkers. Prawdopodobnie popełnił samobójstwo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?