Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Hirnle: Chcę uniewinnienia, bo jestem niewinny

Marta Gawina
Tomasz Hirnle
Tomasz Hirnle
Trochę jest to dla mnie bolesne, że wyżej niż moje słowo stawia się słowo kobiety wynajętej za pieniądze po to, żeby kłamała.- mówi docent Tomasz Hirnle.

Kurier Poranny: Drugi proces przeciwko Tomaszowi Hirnlemu trwał tylko kilka miesięcy. Sprawa prowokacji łapówkarskiej, wymierzonej przeciwko Panu, nadal jest w sądowym zawieszeniu. Nie dziwi to Pana?

Tomasz Hirnle, białostocki kardiochirurg: Myślę, że ten proces nie zaczął się, bo obrońcy oskarżonych bardzo sprytnie wykorzystują kruczki i wybiegi prawne. Rozprawa może ruszyć, gdy na ławie oskarżonych będzie siedem osób. Faktycznie, jeden mężczyzna był poddany operacji kardiochirurgicznej. Teraz twierdzi, że nie może przyjechać, bo jest chory. Ale na mojej rozprawie pojawił się jako świadek. Więc sądzę, że trochę unika całej sprawy.

Nie czuje się Pan przez to pokrzywdzony?

- Proces już powinien się rozpocząć. Nie znam się jednak na szczegółach, bo nie jestem prawnikiem. Pewnie sąd stosuje normalną procedurę. I w końcu będzie w stanie skutecznie zebrać w jednym terminie wszystkich oskarżonych. Ja w tym procesie jestem osobą pokrzywdzoną i oskarżycielem posiłkowym. Nie wiem, czy skorzystam z tych uprawnień, jeszcze nie podjąłem decyzji. Za to mam nadzieję, że oskarżonych spotka sprawiedliwy i surowy wyrok.

Sędzia, który prowadził Pana sprawę, jednoznacznie stwierdził, że prowokacja łapówkarska była przygotowana z naruszeniem prawa.

- Takich informacji padło rzeczywiście wiele. W moim odczuciu, cała akcja była "robotą na zamówienie". To jest straszne, jeśli się okaże, że w tym kraju możesz wynająć sobie policję do załatwienia gangsterskich porachunków, bo tak to można nazwać.

A Pana sprawa będzie miała ciąg dalszy? Nie ma kary, ale nie ma też uniewinnienia. Sąd uznał, że łapówka została wręczona. Za to okoliczności przemawiają na Pana korzyść.

- Nie wiem, czy będzie ciąg dalszy. Czekam na pisemne uzasadnienie wyroku, będę rozmawiał z moimi adwokatami. Trochę jest to dla mnie bolesne, że wyżej niż moje słowo stawia się słowo kobiety wynajętej za pieniądze po to, żeby kłamała. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że taki wyrok załatwia sprawę dla wszystkich stron. Każdy powinien poczuć się dobrze i bezpiecznie. Zrozumiałem też, że "owoce z zatrutego drzewa" (prowokacja łapówkarska - przyp. red) nie są problemem dla polskiego prawa. A to nie jest takie jednoznaczne.

Zaraz po wyjściu z sali rozpraw zapowiedział Pan walkę o uniewinnienie.

- Oczywiście, że chcę uniewinnienia, bo jestem niewinny.

Ale to wiąże się z sądem.

- Tutaj będę polegał na zdaniu moich prawników. Na ten problem trzeba spojrzeć realnie. Jestem przekonany, że na przykład w Strasburgu wyrok uniewinniający musiałby zapaść. Czy także w Polsce, tego nie wiem, bo nasze prawo jest dziurawe.

To będzie walka w Strasburgu?

- To jest ciągle odległa sytuacja, więc jest za wcześnie, żeby o tym mówić. Jeśli zdecyduję się na walkę do końca, to absolutnie nie wykluczam Strasburga.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny