Tym, co od razu wysuwa się na pierwszy plan to świetna rola Toma Hiddlestona, który po raz kolejny wcielił się w "rogatego boga" Lokiego i była to chyba jego najlepsza kreacja. Jest bardziej przekonywujący niż w pierwszej odsłonie przygód Thora i w Avengers. Pokazuje też swoje drugie oblicze. Do tej pory zjednywał serca widzów (pomimo, że to czarny charakter) swą przebiegłością i dowcipem, teraz okazuje się, że gdzieś tam tli się jednak jakaś cząstka dobra.
Thor musi zjednoczyć siły z Lokim po tym, jak Asgard zostaje zaatakowany przez starożytną rasę, która powraca, by zepchnąć wszechświat w mrok. Thor staje przed dylematem czy podporządkować się woli ojca, czy jednak walczyć na swoich zasadach. Twórcy filmu pokazują tu głównego bohatera z nieco innej strony niż można przypuszczać. Tym razem nie jest to już prawdomówny heros, który nie ugnie się przed niczym. Przyszedł czas na kłamstwa i fortele, co z pewnością spodoba się wielu widzom. Również ci, którzy zwracają uwagę przede wszystkim na efekty specjalne nie będą zawiedzeni. W filmie jest też sporo humoru, który wyraźnie wzbogaca fabułę. Chociaż czasami zdarza się, że twórcy aż za bardzo łamią konwencję i wychodzi, że Thor musi podróżować metrem.
Jedyny element filmu (choć nie jest to wina twórców), który należy ocenić nisko jest polskie tłumaczenie. Każdy fan Thora wie, że bóg gromów nigdy nie powiedziałby zdania w stylu: zatkało kakao. A tak właśnie przetłumaczono jedną z kwestii wypowiedzianych przez bohatera. Te niewielki niuanse nie zmieniają jednak faktu, że film ogląda się świetnie i po zakończeniu seansu widz nie może się doczekać następnej części.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?