Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teatr 306 czyli kolektyw, który tworzą studenci Akademii Teatralnej w Białymstoku. Zapamiętajcie tę nazwę, bo będzie o nich głośno!

Urszula Śleszyńska
Urszula Śleszyńska
Teatr 306 tworzą studenci Akademii Teatralnej w Białymstoku: Aleksandra Gosławska, Piotr Gadomski, Ewelina Oleś i Agata Nierzwicka
Teatr 306 tworzą studenci Akademii Teatralnej w Białymstoku: Aleksandra Gosławska, Piotr Gadomski, Ewelina Oleś i Agata Nierzwicka Wojciech Wojtkielewicz
Teatr 306 tworzą młodzi aktorzy, którzy już niebawem opuszczą mury Akademii Teatralnej w Białymstoku i zaczną działać na własny rachunek. Aleksandra Gosławska, Piotr Gadomski, Ewelina Oleś i Agata Nierzwicka, stworzyli ciekawy kolektyw, który właśnie rozpoczyna swoją artystyczną drogę. Zapamiętajcie tę nazwę, bo będzie o nich głośno.

W nazwie waszego teatru jest tajemnicza liczba 306. Skąd ona się wzięła i czy ma dla was szczególne znaczenie?

- Aleksandra Gosławska: 306 to po prostu numer sali w Akademii Teatralnej (śmiech). Sali w której wszystko się zaczęło, która połączyła nas, w której spędziliśmy wiele godzin prób i w końcu w której docieraliśmy się już tak bezpośrednio, w naszej czwórce. Pracowaliśmy tam nad paroma projektami. Tam powstały i "Znieczulone" i "Elementarz...". I to chyba właśnie ten spektakl połączył nas najbardziej - "Elementarz, czyli nauka czytania po polsku". To jest projekt reżyserski Agaty Nierzwickiej, a my mieliśmy tam przyjemność zagrać. I wiele godzin prób spędzonych właśnie w sali 306 połączyło nas na tyle, że chcieliśmy coś stworzyć dalej, kontynuować tę naszą współpracę.

- Piotr Gadomski: Ciężko coś więcej tutaj dodać. Jak szukaliśmy nazwy, co nie było krótkim i łatwym procesem, to wymieniając swoje pomysły, nie zawsze wszystko nam dobrze wybrzmiewało. Aż pojawiła się ta 306, dodaliśmy do niej Teatr i to wybrzmiało w każdym z nas. Ta nazwa, Teatr 306, spowodowała jakąś energię między nami i wspólnie stwierdziliśmy: "ok to jest na pewno silna propozycja". I tak zostało.

Tym bardziej, że wasze imiona nijak nie dały się ułożyć w jakąś sensowną nazwę, tak jak to było w przypadku na przykład Teatru Papahema, którego nazwa wzięła się od pierwszych głosek imion członków grupy...
- Piotr: Tak (śmiech) ale nie zmienia to faktu, że zarówno Papahema jak i na przykład Teatr Malabar Hotel to są świetne grupy i są dla nas swoistym wyznacznikiem jeśli chodzi o teatr.

A dlaczego to właśnie wasza czwórka postanowiła stworzyć teatr?
- Ewelina Oleś: Zaczęło się chyba od "Znieczulonych", o których wspominała już Alex. To było nad drugim roku reżyserii Agaty. Tak się złożyło, że to nas zazwyczaj obsadzała w swoich projektach. I to nas połączyło. W trakcie pracy zorientowaliśmy się, że dobrze nam się wspólnie działa. Jesteśmy zupełnie inni, ale gdzieś wrażliwością bardzo do siebie pasujemy. Rozumiemy się i lubimy to, co udaje nam się razem tworzyć. Wychodzi więc na to, że to Agata nas połączyła! Jej inicjatywa i to, że angażowała nas do swoich projektów. Dzięki temu mogliśmy się lepiej poznać i intensywnie działać.

Agato, prawda to?
- Agata Nierzwicka: (śmiech) Nie uważam, że to jest tylko moja zasługa. Ale chciałabym nawiązać jeszcze do nazwy. Dlaczego sala 306 stała się naszym drugim domem? To rzeczywiście wyniknęło z mojej inicjatywy - próby tutaj. Jest taka legenda, a ja gdzieś mocno w to wierzę, że każda sala ma swoją energię i w każdej się trochę inaczej pracuje. I ktoś może może mówić, że to są zabobony, ale ja w to wierzę. W jednych salach praca idzie lepiej, w innych gorzej. W jednych ma się wenę, w innych nie. Co ciekawe, sala 306 jest też ulubioną salą prób naszej pani rektorki - Marty Rau. Zajęcia, które prowadziła, były dla mnie bardzo inspirujące. I polubiłam tę salę. A później moje próby zawsze wchodziły na próby pani Marty (śmiech). Żartowałyśmy zawsze z tego.
A odpowiadając na pytanie - najpierw zaczęłam studiować aktorstwo. Znałam mój rok, z którym super mi się pracowało. I jak później poszłam rok niżej, studiować reżyserię, to jakoś tak automatycznie zaczęłam robić projekty z tymi, z którymi miałam fajną wymianę myśli już wcześniej, jeszcze na aktorstwie. I z tymi, z którymi miałam swobodę wypowiedzi - praktycznie od samego początku jakichś działań. W ogóle ten nasz teatr wszystkim nam dał twórczy potencjał. Nigdy nie traktowałam tych projektów jako tylko moich. To są nasze wspólne działania. Oczywiście jest jakaś reżyserska odpowiedzialność, ale cieszę się ogromnie, że tuż obok znalazłam ludzi, którym taka kolektywna praca pasuje. Wszyscy razem robimy scenografię, razem myślimy nad dramaturgią. Uzupełniamy się.

Wspomniałaś o wspólnym tworzeniu scenografii, etc. Czy występujecie też wspólnie?
- Agata: Ja zazwyczaj nie występuję na scenie. Zajmuję się głównie reżyserią.

- Alex: Już wcześniej, zanim jeszcze powstał Teatr 306, mieliśmy się szansę poznawać w różnych realizacjach, nie tylko jako aktorzy - a chociażby na płaszczyźnie reżyser-aktor. Dla mnie cenne jest to, że znalazłam ludzi, których gust cenię i którym ufam. Świetne jest to, że możemy się wymieniać doświadczeniem, pytać się wzajemnie o zdanie. To mnie bardzo cieszy, jestem z tego dumna i daje mi to dużo nadziei na przyszłość.

Tuż po tym jak założyliście teatr, wzięliście się również za social media. Na swoim instagramie napisaliście, że macie sporo do zaoferowania i będzie o was słychać. Macie już w swoim dorobku jakieś realizacje, którymi możecie się pochwalić?
- Agata: Jesteśmy teraz na takim roku wyjściowym. Kończymy akademię i idziemy dalej. Dlatego ten rok traktujemy też jako próbę posprawdzania swoich rzeczy, które zrobiliśmy w szkole. Wiadomo, że będziemy się też starać o stypendia, jakieś dofinansowania. To taki rok rozpędówki. Chcemy zdobyć kontakty, ogarnąć media i sprawy promocyjne. Ale przede wszystkim chcemy też sprawdzić siebie. Wiesz, czy w ogóle widzimy się w tym. Bo to jest ciężka praca.
Ale chcemy to robić. Zainspirowała nas do tego między innymi Alex ze swoim stand-upem, który stworzyła w szkole, a który zaczął jeździć po festiwalach, był pokazywany w różnych miejscach i naprawdę fajnie sobie radzi. Mi też udało się zrobić w tej ekipie dwa projekty reżyserskie, które zaczynają jeździć po festiwalach. Jeden jest dla widza dziecięcego i będziemy go grać we wrześniu w Wałbrzychu na Festiwalu małych Prapremier. To są "Uszy taty" i to jest mój tekst na podstawie Mariusza Gołosza "Jak umierają słonie duże i ciężkie". Udało nam się też dodać na Forum Młodej Reżyserii, gdzie pojawimy się w listopadzie z projektem "Elementarz, czyli nauka czytania po polsku". I też byśmy bardzo chcieli to sobie gdzieś dalej poeksplorować. W tej ekipie mamy też zrobione dwa projekty na moim drugim roku. Są to mniejsze, krótsze formy - "Znieczulone" i "Życzę ci wszystkiego najlepszego". Mamy w planach w tym roku je poszerzyć, żeby były dłuższe. Czeka nas też na pewno formalna rozmowa z Akademią Teatralną. Na razie wiadomo, jeździmy jeszcze jako Akademią, bo nadal studiujemy. Jesteśmy więce Akademia Teatralna/ Teatr 306. A później? Zobaczymy jak ten nasz Teatr 306 będzie sobie radził.

Można mówić o was, że jesteście teatrem białostockim?
- Agata: I to jest dobre pytanie (śmiech). Na pewno ten Białystok nas połączył i w pewien sposób ukształtował. Pochodzimy z różnych zakątków Polski, działać będziemy pewnie najprężniej w Warszawie. Rynek nie jest łatwy. Dlatego cieszymy się, że szkoła nauczyła nas pracy twórczej i dopilnowania tego, żeby to co robimy, dawało satysfakcję i było ważne. Wspominaliśmy wcześniej o Papahemie i Teatrze Malabar Hotel i naprawdę cenimy te grupy. Świetnie sobie radzą w tej teatralnej przestrzeni i są na wysokim poziomie. To są zdecydowanie ludzie, któzy nas inspirują.
W Białymstoku są nasze korzenie, jesteśmy za wiele rzeczy wdzięczni i mówimy z dumą, że jesteśmy z tej Akademii Teatralnej. Lubimy poszukiwania i raczej nie widzimy się w instytucjonalnym teatrze lalkowym. Albo w teatrze dramatycznym. A jeżeli się nam uda, w co wierzymy, to będziemy chcieli to wszystko łączyć ze sobą. I to w taki sposób, który będzie nas satysfakcjonował.

- Alex: Ale nie zamierzamy się odcinać od korzeni. Połączyła nas Akademia Teatralna w Białymstoku. Tu się poznaliśmy, tutaj mamy podstawy edukacji aktorskiej, lalkarskiej czy w ogóle teatru ożywionej formy. I tutaj powstały też nasze projekty. Myślę, więc że to miejsce w jakiś sposób nadało rozpędu naszej przyszłej działalności. I jestem dumna z tego, że się stąd wywodzimy.

Będzie was można zobaczyć w Białymstoku w najbliższym czasie?
- Agata: Tak, na początku przyszłego roku mamy zaplanowane co najmniej 5 grań - w lutym, marcu i kwietniu. Będziemy też prowadzić warsztaty.

I na koniec chciałabym wrócić do waszych początków. Jak to się stało, że zainteresowaliście się teatrem i jak trafiliście do Białegostoku?
- Alex: To jest trudne pytanie, bo nie mam takiego magicznego, filmowego momentu w którym doznałam objawienia, zrozumiałam, że muszę być aktorką. Zawsze zajmowałam się czymś twórczo i to od przedszkola. Brałam udział w przedszkolnych przedstawieniach, na przykład w jasełkach. I zawsze byłam narratorem (śmiech), bo najlepiej mówiłam ze wszystkich dzieci. A gdzieś tam w głębi zawsze marzyłam o roli Maryi (śmiech). Wydaje mi się, że zawsze potrzebowałam twórczej pracy. I zrozumiałam to tak naprawdę w Akademii Teatralnej. Zawsze miałam umysł ścisły i ten wybór humanistycznej drogi artystycznej nie był oczywisty. Zanim trafiłam do akademii, swoją przyszłość wiązałam z naukami ścisłymi, później z prawem. I dopiero w akademii teatralnej zrozumiałam, że mój sposób porozumiewania się ze światem to jest coś twórczego. Że jak coś mi się dzieje w życiu ważnego, to automatycznie reaguję pracą twórczą. I, że jest mi to naprawdę potrzebne. Żeby być w świecie sztuki.
Zdawałam do wszystkich akademii, tak jak wielu kandydatów. Bo jednak dostać się jest bardzo trudno. Ja też zdawałam przez 5 lat. I wdzięczna jestem, że po tych 5 latach Białystok mnie wybrał. Tutaj jest mi dobrze. I mam swój kolektyw, więc jest super.

- Piotr: U mnie też to nie była kwestia chwili. Kiedy miałem 12 lat zacząłem tańczyć i robiłem to mniej więcej do 2 klasy liceum. To była moja największa pasja. I z tym wiązałam swoje plany. Jednak w którymś momencie taniec przestał być wystarczający. Zacząłem zauważać, że mam większe potrzeby niż tylko taniec. Wtedy w mojej głowie zaczęło kiełkować to, że może warto zpojrzeć na przykład na aktorstwo, skończyć szkołę. I tak się rozpoczęła moja przygoda ze zdawaniem do szkoły. Za pierwszym razem się nie udało, później też było różnie. W międzyczasie chodziłem na indywidualne zajęcia do Piotra Waligórskiego. I w końcu, po trzech latach zdawania, udało mi się dostać do Białegostoku. Po roku studiowania stwierdziłem, że nigdzie indziej już nie chce być, bo ta szkoła dużo mi daje. Czułem się pogodzony, spełniony i szczęśliwy, że jestem tutaj, w tym miejscu i mogę odkrywać ten rodzaj teatru.

- Ewelina: Dla mnie to też nie była oczywista droga. Przeciwnie, była bardzo nieoczywista. Mama mnie wypchnęła na zajęcia do teatru, dlatego, że byłam głębokim introwertykiem. Wszelkie wystąpienia publiczne były dla mnie ogromną katorgą i czymś najgorszym na świecie, bo jestem też dyslektyczką. Z tego tytułu miałam ogromne problemy z czytaniem i wystąpienia na przykład przed klasą były dla mnie paraliżującym przeżyciem. Stąd bardzo daleko było mi do wyboru takiej ścieżki na życie. Jako nastolatka tańczyłam i chodziłam na zajęcia z akrobatyki. I przez to miałam kontakt ze sceną - bo jeździliśmy na różne pokazy i zawody. Bardzo to lubiłam. Ale potem, w wieku chyba 15 lat, mama mnie wypchnęła na zajęcia teatralne. I one były straszne. Były strasznym przeżyciem i były dla mnie bardzo niekomfortowe. Źle się na nich czułam. W liceum wyjechałam na wymianę na rok do Stanów. I zupełnie nie wiem czemu, wybrałam tam sobie kółko teatralne! I pomimo tego, że powodowało to we mnie duży dyskomfort, jakoś to kontynuowałam. I tam też podjęłam decyzję, że jednak chciałabym iść w tym kierunku. Dla mnie nadal to jest niejasne, ale widzę też, jak bardzo się w tym aktorstwie spełniam i odnajduję. Dla każdego aktorstwo jest czym innym, ale widzę, że gdzieś bardzo siebie przez to mocno poznaję i to może też do pewnego momentu stało się pewną moją ścieżką akceptacji samej siebie. Do Białegostoku zdawałam dwa lata. Byłam też pod kreską w Krakowie, ale jednak dostałam się spod kreski tutaj. I bardzo się z tego cieszę. Kiedyś bardzo chciałam studiować za granicą. A teraz myślę sobie, że nawet jeśli miałabym możliwość zmiany, to nie zrobiłabym tego. A to dlatego, że trafiłam tutaj na ludzi, dzięki którym uwierzyłam w siłę swoich wypowiedzi, w siebie. I to mnie bardzo porusza i wzrusza. Myślę, że miałam ogromne szczęście. No i mam też tutaj mój kolektyw! On jest ogromnym spełnieniem. Bo właśnie dzięki Teatrowi 306 mogę pracować z ludźmi, których bardzo cenię, którzy są niebywale inteligentni i mają ogromną wrażliwość sceniczną, w którą kompletnie wchodzę. I budowanie wspólnie takiego teatru jest niesamowicie spełniające. Mega się cieszę, że Agata mnie wzięła do tego pierwszego projektu i, że zadziało się tak, a nie inaczej.

- Agata: Ja z kolei dokładnie pamiętam ten moment, w którym pomyślałam sobie, że chciałabym zajmować się teatrem. Są takie cykliczne zajęcia - Lato w Teatrze. I byłam na takiej edycji w Teatrze Miniatura. Przez dwa tygodnie siedzieliśmy w teatrze, robiliśmy wszystko - od scenografii poprzez granie na scenie, po działania promocyjne. Pamiętam, że zeszłam po pokazie finałowym ze sceny, po tych dwóch tygodniach spędzonych od rana do wieczora w teatrze i doszło do mnie, że tak bym właśnie chciała pracować. I teraz się tak właśnie dzieje! Jakiś czas temu spotkałam się z pedagożkami teatru, które to wprowadziły i się śmiały, że jestem dzieckiem pedagogiki teatru (śmiech). I, że mój przykład pokazuje, że warto w takie akcje inwestować. Cieszę się, że dostałam się do Białegostoku, bo wartości, które daje ta szkoła, są dla mnie kluczowe. Inspirują i dodają mi też wiary w to, że ten zawód można wykonywać nie tracąc człowieczeństwa. I cały czas będąc w uziemieniu, angażując się społecznie i wypowiadając się na tematy, które są dla nas inspirujące.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny