Prof. Janusz K. jest kierownikiem kliniki hematologii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku, a także szefem białostockiej izby lekarskiej. Prokuratura postawiła mu siedem zarzutów.
Śledztwo w tej sprawie trwało kilka lat. Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa wpłynęło do prokuratury pod koniec października 2008 roku. Złożył je dyrektor Urzędu Kontroli Skarbowej w Białymstoku.
Prokuratorzy ustalili, że w latach 2005-2008 dyrekcja szpitala kilkakrotnie powoływała oskarżonego na członka komisji przetargowej na zakup leków i różnych roztworów do szpitala i apteki.
Procedura była taka, że każdy członek komisji musiał podpisać oświadczenie m.in. że nie wiążą go żadne umowy z firmami startującymi w przetargu. Wszystko po to, by wykluczyć ewentualne podejrzenia co do bezstronności członków komisji.
Prof. Janusz K. takie dokumenty podpisywał. Zdaniem prokuratury, oświadczenia te były niezgodne z prawdą. - Ponieważ na zlecenie jednego z wykonawców, biorących udział w przetargu, oskarżony prowadził badania kliniczne w ramach umów - tłumaczy Adam Kozub, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Białymstoku.
Śledczy doliczyli się ponad 80 takich umów z firmami z Warszawy.
- Firmy startujące w takich przetargach to potężne, międzynarodowe konsorcja. Ja zawierałem z nimi wyłącznie umowy na badania naukowe. Wszystkie wiodące ośrodki akademickie na świecie tak robią. Zdarza się przecież tak, że te konsorcja mają gdzieś swój dział sprzedaży - mówi prof. Janusz K.
Podkreśla, że nigdy z przedstawicielami działów sprzedaży nie miał kontaktu. - Nikomu nic nigdy nie obiecywałem - zapewnia.
W śledztwie prof. Janusz K. tłumaczył, że jego rola w komisji ograniczała się jedynie do nadzoru i oceny leków, które szpital chciał kupić.
- Zabiegany od jednego pacjenta do drugiego, rzuciłem tylko okiem na to oświadczenie. Byłem przekonany, że nie ma w nim nic, co mogło mnie wykluczyć z udziału w komisji. Podpisałem nieświadomie. Teraz wiem, że powinienem był przeczytać je do końca - mówi lekarz.
Profesor nadal jest szefem kliniki. - Czekamy na stanowisko sądu. Mamy przecież przypadki, że prokuratura oskarżała lekarza, a sąd uniewinnił. Z góry nie można zakładać, że stanowisko przyjęte np. przez prokuraturę jest ostateczne - mówi Bogusław Poniatowski, dyrektor szpitala klinicznego.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?