Wydaje się, że musiały minąć trzy, cztery dekady, by pojawiło się nowe pokolenie pisarzy, którzy chcą na nowo zmierzyć się z opisywaniem Polski czasów II wojny światowej. Szczepan Twardoch (rocznik 1979) właściwie nie może nawet za bardzo pamiętać traumy stanu wojennego, co dopiero mówić o strachu przed III wojną światową, czy Niemcami. W początku lat 60. XX wieku był znacznie bardziej powszechny, niż się dziś może wydawać.
Minął też czas bogoojczyźnianej literatury, opisów bohaterskich chłopaków, którzy kamienie nie tylko rzucali na szaniec, ale szli z nimi na hitlerowców. „Królestwo” na micie II Rzeczpospolitej właściwie nie pozostawia suchej nitki. Przez pryzmat retrospekcji losów Jakuba Szapiro, przedstawianych we wspomnieniach jego żydowskiej kochanki Ryfki i syna o symbolicznym imieniu Dawid, mit ów ulega literackiej dekonstrukcji niemal od zarania niepodległej Polski.
Bo Żydzi, którzy wespół z Niemcami, Rosjanami i Polakami budowali potęgę ekonomiczną przyszłej Polski, nie byli nigdy traktowani jak pełnoprawni mieszkańcy kraju. Przecież rwący się do walki młody Jakub Szapiro, miast strzelać do Sowietów, wraz z innym żydowskimi bojownikami zostaje internowany. W Polsce, przez Polaków. W dwudziestoleciu międzywojennym balansuje pomiędzy asymilacją a negacją polskości. A jednak nie potrafi opuścić ojczyzny, o którą bił się z Sowietami, nie ucieka przed mobilizacją do polskiej armii. Jego symboliczna apatia, w połączeniu z ucieczką polskiego rządu do Rumunii wypełnia wszystkie karty „Królestwa”. Każde odwołanie do historii to oskarżenie dawnej Polski o politykierstwo, zadufanie, korupcję. Polski antysemityzm jest tu najmniejszym problemem, choć wyeksponowanym w wirtuozerskich fajerwerkach.
Wojna wyzwala za to niesamowitą chęć przetrwania u Ryfki, jego żydowskiej kochanki z czasów „Króla”. Po zakończeniu powstania warszawskiego, jak jeden z setek robinsonów warszawskich, żyje z pogrążonym w apatii dawnym herosem półświatka. Jest „nocnym zwierzęciem” i nie zawaha się przed niczym, by przetrwać. Podobnie, jeszcze w getcie, radził sobie Dawid, syn „Króla”. Król szmuglerów, król życia, czerpiący młodość pełnymi garściami, nie przejmujący się tragedią. Godny spadkobierca zuchwałego ojca. Tylko jak będzie żył świadom, że najbliżsi oddali za niego życie? Może o tym opowie Szczepan Twardoch w trzeciej części historii Jakuba Szapiro?
Świetna konstrukcja powieści, frapująca akcja, momentami nawiązująca do historii Władysława Szpilmana, najsłynniejszego z warszawskich robinsonów, osadzona w polskiej historii uwodzi formą i tematem. Bo ciągle gdzieś na świecie zagłada jednej nacji przez drugą jest faktem, a pewność polityków będzie tak samo podejrzana w 2019 roku jak była w 1939. Wstrząsająca i piękna to lektura.
Szczepan Twardoch: "Nie wypada mi wypowiadać się ta temat kondycji czegoś, czego sam jestem składnikiem"
Źródło: polskatimes.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?