Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strefa płatnego parkowania w Białymstoku. Stowarzyszenie Białostockie Drogi wygrało wojnę parkingową

Tomasz Mikulicz [email protected]
Linie pojawiły się niemal na wszystkim parkingach w płatnej strefie. - Jakoś nie chce mi się wierzyć, że gdybyśmy nie zaczęli głośno o tym mówić, urzędnicy sami z siebie zaczęliby je malować - mówi Przemysław Kownacki.
Linie pojawiły się niemal na wszystkim parkingach w płatnej strefie. - Jakoś nie chce mi się wierzyć, że gdybyśmy nie zaczęli głośno o tym mówić, urzędnicy sami z siebie zaczęliby je malować - mówi Przemysław Kownacki. Andrzej Zgiet
Kierowcy ze Stowarzyszenia Białostockie Drogi mają oręż w ręku. Teraz liczą, że władze Białegostoku anulują mandaty za parkowanie. Komisja rewizyjna przyznała rację kierowcom walczącym ze strefą parkowania

Miasto może brać od nas pieniądze za parkowanie w strefie tylko i wyłącznie wtedy, gdy miejsca parkingowe są prawidłowo oznaczone. Tak wynika z rozstrzygnięcia przyjętego przez - składającą się z radnych komisję rewizyjną. Zwrócili się do niej białostoczanie zrzeszeni w Stowarzyszeniu Białostockie Drogi. - Przepisy są jednoznaczne, więc rozstrzygnięcie nie mogło być inne - mówi Piotr Jankowski, przewodniczący komisji.

Jeszcze do niedawna białostocka strefa płatnego parkowania oznaczona była wyłącznie znakami drogowymi. Jednak, jak wynika z ministerialnego rozporządzenia, które weszło w życie już w lutym 2014 roku, to za mało. Dodatkowo, na nawierzchniach parkingów mają być namalowane linie. Dopiero po tym, jak opisaliśmy sprawę na naszych łamach, urzędnicy wzięli się do roboty.

- Tłumaczyli, że nie malowali linii, bo według nich rozporządzenie jest bublem prawnym i czekali aż zostanie ono zmienione. To ja też może nie będę płacił podatku dochodowego i powiem, że czekam na zmianę złego prawa - śmieje się Przemysław Kownacki.

To on, Dariusz Adamik i Jerzy Rożko założyli stowarzyszenie, by - jak mówią - sprawić, że miasto zacznie przestrzegać prawa.

Rozstrzygnięcie komisji zostanie przedstawione na najbliższej sesji rady miasta do zatwierdzenia. Czy jeśli tak się stanie, możemy nie płacić tam, gdzie nie ma linii? Taki parking jest np. przy ul. Ogrodowej.

- Z naszego rozstrzygnięcia to nie wynika. Nie wskazaliśmy też, że kierowcy ukarani mandatami mogą ich nie płacić. Daliśmy im jednak oręż do walki z miastem. Nawet w sądzie. Władze mogą oczywiście pójść kierowcom na rękę i darować im te mandaty - mówi Piotr Jankowski.

A co na to władze miasta? Nie wiadomo. Nie odpisano nam na pytanie, które wysłaliśmy w piątek. Na posiedzeniu komisji rewizyjnej była obecna Bożena Zawadzka, dyrektorka Zarządu Dróg Miejskiej. Rozstrzygnięcia komisji jednak nie skomentowała.

Oręż - to decyzja radnych z komisji rewizyjnej. Rozpatrzyli skargę dwóch członków Stowarzyszenia Białostockie Drogi. To Jerzy Rożko i Dariusz Adamik. Radni przyznali kierowcom rację. Że parkingi muszą być oznaczone podwójnie. Czyli oprócz znaków drogowych muszą być też namalowane na nawierzchni linie.

Na najbliższej sesji zatwierdzą to pewnie pozostali radni. - Zamierzam poprosić o zabranie głosu. Chcę przekonać radnych do zmiany obowiązującej uchwały, tak by był w niej zapis, że parkingi muszą być oznaczone znakami pionowymi i poziomymi - zapowiada Przemysław Kownacki.

To trzeci z założycieli stowarzyszenia. I główny sprawca zamieszania. We wrześniu ubiegłego roku rozpętał wojnę z miastem. Postanowił, że nie będzie płacić mandatów za parkowanie. Bo jak stwierdził, strefa jest źle oznaczona. Podpierał się interpretacją ministra infrastruktury, że parkingi mają być oznaczone zarówno znakami pionowymi, jak i poziomymi. Czyli tymi białymi liniami.

Protestował. Wydrukował kartkę z napisem, że pobieranie opłat jest nielegalne i wkładał ją za szybę auta. Mandatów płacić nie chciał. Do dziś uzbierał ich sześć. I teraz liczy, że między innymi jemu, zostaną anulowane. Czeka na stanowisko władz miasta.

Według przewodniczącego komisji rewizyjnej Piotra Jankowskiego (radny PiS), podpierając się wydanym przez nią rozstrzygnięciem prezydent mógłby darować kierowcom mandaty.

Jakie jest stanowisko władz miasta, nie wiadomo. Urząd milczy od piątku.

- To sprawa z pewnością kompromituje urzędników. Ktoś przecież bierze pieniądze za wyznaczanie strefy i jej prawidłowe oznaczenie - uważa radny PiS Tomasz Madras, przewodniczący komisji budżetu.

Przemysław Kownacki jest zdeterminowany. Jeśli władze nie anulują mandatów pójdzie do sądu. Podobnie jak pozostali członkowie stowarzyszenia.

Wierzą w zwycięstwo, bo do tej pory w wojnie z miastem wygrywali. W zeszłym roku poparł ich wojewoda. I nakazał malowanie linii w strefie płatnego parkowania. I malowanie właśnie trwa. Zgodnie z harmonogramem ostatnie miejsca mają być wytyczone w czerwcu.

Wciąż są jednak parkingi, gdzie linii nie ma - na przykład wzdłuż ulicy Ogrodowej. Jak na ironię to tuż przy urzędzie miasta przy ul. Słonimskiej 1. Kierowcy ze stowarzyszenia uważają, że dopóki linii nie ma w całej strefie, to mandaty nie powinny być naliczane.

Do tej pory władze miasta uważały, że to nie ma żadnego znaczenia. I nie chciały anulować mandatów. - Rekordzista nazbierał ponad 20 na kwotę ok. 1300 zł. Urząd wysłał mu wezwanie do zapłaty. Wtedy zgłosił się do naszego stowarzyszenia. Odpisaliśmy w jego imieniu. A urząd milczy - śmieje się Przemysław Kownacki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny