Sprzedawali, a to, co zostawało - brali sami

Większość z oskarżonych to narkomani uzależnieni od amfetaminy i heroiny. Jak sami przyznają, środki odurzające sprzedawali sporadycznie, a nadwyżki wykorzystywali na własne potrzeby.
O skali narkotykowego procederu w Siemiatyczach świadczy to, że wczoraj przed białostockim sądem stanęła tylko mniejsza część zamieszanych w to osób. Trzydzieści kolejnych, w większości uczniów siemiatyckich szkół podstawowych i gimnazjów, odpowie za handel i udzielanie narkotyków przed Sądem dla Nieletnich w Bielsku Podlaskim.
Najcięższe zarzuty ciążą na dwóch mężczyznach: 24-letnim Wojciechu P. i 30-letnim Adamie G., którzy są oskarżeni o to, że co najmniej od 1998 roku byli głównymi dostawcami heroiny, amfetaminy dla siemiatyckiej młodzieży.
Ze zgromadzonego materiału dowodowego wynika, że Wojciech P. w ciągu trzech lat sprzedał co najmniej 20,625 gramów heroiny za ponad siedem tysięcy złotych, ponad 130 gramów amfetaminy i LSD.
- Przyznaję się do większości zarzucanych mi przez prokuraturę czynów, czyli posiadania i rozdawania środków odurzających - zeznał wczoraj w sądzie Wojciech P. - Ale na pewno nie było to w takiej ilości, jaka jest w akcie oskarżenia.
- Jestem czynnym narkomanem i muszę brać - tłumaczył swój proceder Wojciech P. jeszcze w trakcie śledztwa. Jednocześnie zaprzeczył, by kiedykolwiek sprzedawał narkotyki dzieciom z podstawówki i gimnazjum.
Również do handlu, posiadania i udzielania narkotyków przyznał się wczoraj drugi główny oskarżony - Adam G.
- Jednak ta ilość narkotyków, przedstawiona w akcie oskarżenia, jest mocno zawyżona - mówił wczoraj oskarżony. - Chociaż tak prawdę mówiąc, narkoman żyje dniem dzisiejszym i trudno pamiętać dokładnie komu i kiedy dawałem lub sprzedawałem środki odurzające.
(mk)