Śmiertelny wypadek na Produkcyjnej. Wyrok nie satysfakcjonował żadnej ze stron
Postępowanie odwoławcze to skutek apelacji wniesionych przez oskarżycieli i obronę. W pierwszym procesie trzy osoby zostały uniewinnione, jedna skazana. Wnioski prokuratora i pełnomocnika bliskich pokrzywdzonego były na niekorzyść oczyszczonych z zarzutów kierowcy koparki, który najechał na robotnika (odpowiadał za nieumyślne spowodowanie śmierci), a także kierownika całej budowy oraz zastępcy kierownika robót sanitarnych, którzy odpowiadali za niedopełnienie obowiązków w zakresie bhp oraz narażenie pracownika na niebezpieczeństwo.
Zobacz także:
Obrońca skazanego za to przestępstwo – na 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu - kierownika robót sanitarnych wnioskował o uniewinnienie. Alternatywnie - o uchylenie wyroku i cofnięcie sprawy do ponownego rozpoznania, czego chcieli także oskarżyciele.
Wyrok prawomocny dla dwóch osób. Dwie czeka powtórny proces
Sędzia Dariusz Gąsowski w wydanym w piątek (30.06) orzeczeniu uwzględnił w całości apelację obrońcy i częściowo apelacje oskarżycieli.
Uznał, że sąd I instancji słusznie uniewinnił kierownika całej budowy (przedstawiciela generalnego wykonawcy). Sędzia Gąsowski tłumaczył, że oskarżony ten nie sprawował bezpośredniego nadzoru stanowiskowego w tej części robót, gdzie doszło do wypadku. Przygotował i przekazał plan bezpieczeństwa i ochrony zdrowia (tzw. BIOZ) podwykonawcy, który powinien się do niego stosować.
- Domaganie się od tego oskarżonego kontrolowania prawidłowego wykonywania czynności przez poszczególnych pracowników jest niedorzecznością - uważa sędzia sprawozdawca.
Sąd: operator koparki winny, ale już poniósł karę
Dlatego prawomocnie uniewinnił mężczyznę. Prawomocnie sprawa zakończyła się także dla operatora koparki. Sąd okręgowy uznał, że oskarżony dopuścił się nieumyślnego spowodowania śmierci 55-latka.
- Aby nie doszło do tego zdarzenia wystarczyło, aby respektował instrukcję koparki - podsumował sędzia Gąsowski.
Chodziło o to, że w razie braku dobrej widoczności, powinien zażądać od przełożonego wyznaczenia osoby do bezpośredniego nadzoru i sygnalizacji. "Sygnalista" dałby gwarancję, że można bezpiecznie cofać, a jeśli nie, zatrzymać koparkę.
Czytaj też:
Sąd nie mógł jednak skazać w postępowaniu odwoławczym osoby wcześniej uniewinnionej (takie są przepisy karne). Mógł umorzyć lub warunkowo umorzyć postępowanie. I właśnie z tej drugiej możliwości skorzystał sędzia Gąsowski. W praktyce oznacza to, że operator koparki jest winny, ale formalnie nie będzie karany.
Sąd okręgowy nie widział konieczności karania tego oskarżonego. Po pierwsze - uznał, że po części operator sam jest też ofiarą zdarzenia. Po drugie - pełnomocnik bliskich ofiary, choć poparł wniosek prokuratora, sam nie skarżył wyroku uniewinniającego kierującego koparką.
Na budowie były nieprawidłowości. Kto jest winien? Nadal nie wiadomo
W przypadku pozostałych dwóch osób oskarżonych - skazanego kierownika robót sanitarnych oraz uniewinnionego zastępcy (dodatkowo inżyniera budowy) - sąd odwoławczy wyroki uchylił i cofnął sprawę do ponownego rozpoznania.
Pierwszy oskarżony - zdaniem prokuratury - nie wygrodził strefy niebezpiecznej pracy koparki, a drugi nie zadbał o właściwe zabezpieczenie otworu studzienki kanalizacyjnej, która nie została w sposób prawidłowy zdemontowana. Pokrzywdzony wpadł do studzienki tuż przed potrąceniem przez koparkę.
Uniewinnienie sąd I instancji oparł na uznaniu, że w dacie zdarzenia oskarżony nie pełnił funkcji kierowniczej, która pociągała za sobą obowiązki w zakresie bhp. Innego zdania jest sąd odwoławczy. Wskazuje, że to oskarżony rozdzielał zadania między pracowników i prowadził poranne odprawy.
- Decyzja o uniewinnieniu jest błędna. Oskarżony powinien zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej - uważa sędzia Gąsowski.
Dlatego sprawą ponownie ma się zająć się sąd rejonowy. Wątpliwości sądu odwoławczego budziło też skazanie kierownika robót (zdaniem obrońcy, objął on stanowisko kierownika dopiero tydzień po wypadku, o czym ma świadczyć choćby dziennik budowy). Według sędziego Gąsowskiego materiał dowodowy nie daje jednak podstaw do rozstrzygnięcia "jak było" w procesie apelacyjnym.
Warto przeczytać:
Do wypadku doszło 2 lipca 2019 r., podczas prac budowlanych na odcinku ul. Produkcyjnej w Białymstoku. 55-letni pracownik nawigował operatora koparkoładowarki, który transportował w wykopie betonową rurę. Robotnik, idąc tyłem, wpadł do starej studzienki. Gdy próbował się wydostać, najechał na niego drugi pojazd budowlany - koparka gąsienicowa. Jej operator cofał i - jak twierdził - nie zauważył pracownika.
Mimo błyskawicznej akcji ratunkowej, 55-latek zmarł na miejscu. Sekcja zwłok wykazała m.in. masywny zmiażdżeniowy uraz klatki piersiowej i jamy brzusznej, a także urazy wielonarządowe.
Oskarżonym w związku z tą sprawą kierownikom groziła kara do 3 lat więzienia, operatorowi koparki nawet 5 lat.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?