- Nie mógł pozostać poza prawno-karną oceną fakt drastycznego naruszenia przez sprawcę reguł ostrożności. A mianowicie fakt, że do śmierci pokrzywdzonej doszło na chodniku, po którym miała prawo poruszać się w sposób wolny od jakiegokolwiek niebezpieczeństwa związanego z najechaniem na nią pojazdu. Nie przyczyniła się w najmniejszy nawet sposób do spowodowania wypadku - mówiła w uzasadnieniu wyroku sędzia Aneta Kamieńska.
Sąd Rejonowym w Białymstoku po ekspresowym procesie wydał w piątek wyrok w sprawie 28-letniego Adama K. Za spowodowanie śmiertelnego potrącenia pieszej na chodniku sędzia wymierzyła kierowcy dostawczaka karę roku i czterech miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności. Na cztery lata oskarżony kierowca straci też prawo jazdy, a także zapłaci córce zmarłej 25 tysięcy złotych częściowego zadośćuczynienia.
To kara za wypadek, jaki zdarzył się wczesnym rankiem 19 stycznia na chodniku biegnącym wzdłuż ulicy Skłodowskiej w Białymstoku. Tego dnia Irena A. wyszła rankiem na autobus, bo miała jechać na giełdę przy ulicy Andersa. Zeszła ze schodków, które prowadziły od jej bloku na chodnik przy ulicy Skłodowskiej. Szła, a na chodniku Adam K. cofał dostawczym iveco. Akurat dowoził busem mięso do pobliskiego lokalu gastronomicznego. Był spóźniony, bo akurat tego dnia zaspał i za późno wyjechał do pracy. 28-latek twierdził potem, że nie zauważył pieszej. Potrącona kobieta upadła i dostała się pod koła. W wyniku odniesionych obrażeń zmarła na miejscu.
- Analiza zachowania sprawcy wskazuje, iż pogwałcił on wszelkie reguły ostrożności związane z prawidłowym postępowaniem w ruchu. Nie należy zapominać, iż oskarżony, kierując samochodem dostawczym, minął pieszą idącą chodnikiem przejeżdżając pasem ruchu jezdni bezpośrednio położonym przy chodniku, którym poruszała się piesza. Następnie po wjechaniu na chodnik rozpoczął manewr cofania, nie zapewniając sobie widoczności, mniemając, że na chodniku nie znajduje się żadna osoba - uzasadniała orzeczenia sędzia.
Przywołując przebieg wypadku, sędzia mówiła m.in. o tym, że oskarżony uderzył w pieszą, ale myślał, że to śnieżna zaspa. Sąd podkreślał, że już wtedy powinien wysiąść i sprawdzić, w jaką przeszkodę uderzył. Tymczasem Adam K. podjechał do przodu, przejeżdżając po pieszej, która dostała się pod koła.
- Oskarżonemu zabrakło elementarnej wyobraźni bądź też - mówiąc kolokwialnie - nie chciało mu się opuścić kabiny pojazdu, by sprawdzić, co wydarzyło się w miejscu niewidocznym dla niego jako kierowcy. Sąd nie znalazł usprawiedliwienia dla takiego zachowania się uczestnika ruchu - podkreśliła sędzia Aneta Kamieńska.
Przy wymiarze kary sąd wziął pod uwagę m.in. to, że oskarżony jest młody, niekarany, ma ustabilizowaną sytuację rodzinną, że jest strażakiem OSP, ale - jak uznał sąd - te wszystkie przesłanki w zderzeniu z drastycznym naruszeniem zasad nie mogły same w sobie stanowić przesłanki do wymierzenia 28-latkowi kary z warunkowym zawieszeniem.
Wyrok jest nieprawomocny. Adwokat reprezentująca kierowcę przyznała, że wystąpi o jego uzasadnienie i po konsultacji z oskarżonym (nie było go w piątek w sądzie), podejmie decyzję o ewentualnej apelacji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
