-35-latek około godziny 12 w sobotę poszedł do przechowalni owoców. Gdy pół godziny nie wracał, zaniepokojona żona poszła zobaczyć co się stało. Drzwi przechowalni były uchylone, zaś mężczyzna leżał nieprzytomny. Mimo akcji reanimacyjnej jego życia nie udało się uratować. Ustalamy jak doszło do nieszczęścia. Podejrzewamy, że 35-latek się zatruł – opowiada młodszy aspirant Mariusz Bednarski z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach.
Zobacz także: 37 dzieci zmarło po zatruciu rtęcią z rzeki w Kolumbii
(Dostawca: x-news)
Bogusław Karbowniczek, oficer prasowy sandomierskiej straży pożarnej tłumaczy: - Owoce są przechowywane w szczelnych komorach, do których wtłacza się dwutlenek węgla lub azot. Stężenie tlenu w takiej przechowalni to około 2-3 procent, podczas gdy świeca gaśnie przy 14-procentowym stężeniu tlenu, zaś w powietrzu którym oddychamy jest go 21 procent. Atmosfera w przechowalni jest więc korzystna dla owoców, ale skrajnie niebezpieczna dla człowieka.
Gdy wezwani strażacy dotarli na miejsce 35-latek był już na zewnątrz. Trwała akcja reanimacyjna prowadzona przez załogę karetki.
-Strażacy weszli do budynku, by sprawdzić zawartość tlenu w atmosferze. Przy uchylonych drzwiach komory chłodniczej urządzenie wskazywało stan alarmowy. Po upewnieniu się, że komorze nikogo nie ma, strażacy domknęli jej drzwi – uzupełnia Bogusław Karbowniczek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
