Gdyba ta książka ukazała się jakimś cudem w latach 50. XX wieku pewnie recenzenci mieliby używanie opisując jakaż to zgnilizna moralna panuje za żelazną kurtyną. U nas była wieś spokojna i wesoła. XXI wiek przyniósł płody upychane do beczek, nie za kanałem La Manche, ale w naszej rodzimej Polsce, zatem i wszelkiego rodzaju dewiacje nie są już tabu. A Sarah Hilary potrafi przekonująco pisać o oszalałych zbrodniarzach i ich niewiarygodne okrutnych uczynkach. I nie chodzi tu tylko o podpalenie komuś oka, ale przetrzymywanie małych dzieci w zamknięciu.
Pisarka rozwija akcję „Ciszej niż śmierć” wielowątkowo. Ujawnia wstydliwe sekrety ofiar, przybliża hipokryzję londyńczyków. Z reguły jednak stawia na dialog, by śledztwo mogło iść do przodu, który rzecz jasna oddala się w miarę rozwoju akcji. Wyjątkowe partie tekstu poświęciła przeżyciom porwanego chłopca. Tłumacząca powieść Sarah Hilary Agnieszka Brodzik wreszcie miała co robić i to widać czarno na białym.
Chory świat wcale nie dogorywa, jak przekonywał nas Muniek w jednej z piosenek T. Love. „Ciszej niż śmierć” Sarah Hilary to najlepszy przykład na zbiór skądinąd wciągających wynaturzeń.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?