Przez lata wielu starało się, by te napisy nigdy nie ujrzały światła dziennego. O tym, co kryją podziemia w czasach PRL-u mówiło się tylko ściszonym głosem, w zaufanym gronie. Budynek przy ul. Mickiewicza 5, gdzie dziś mieści się sąd apelacyjny, był świadkiem zbrodni komunistycznych.
- Ściany zostały pokryte gipsem, więc niewiele widać. Nie zmienia to jednak faktu, że dochodziło tu do ludzkich dramatów - mówi Helena Koda, kierowniczka działu inwestycji i remontów w sądzie apelacyjnym w Białymstoku.
W podziemiach są dwa pomieszczenia, na ścianach których wyryte są napisy takie jak: "Polska Walcząca", czy "Boże w opiekę twą się polecamy, wszyscy którzy tu siedzą lub będą siedzieli". Trzy razy pojawia się też dramatyczne: "Boże nie opuszczaj nas". Są nawet daty: "6-XII-53 / 6-I-54". Wszystkie zostały wyryte w latach 50. ubiegłego wieku przez więźniów stalinowskich. W 1944 roku gmach przy ul. Mickiewicza 5 został zajęty przez NKWD. Od grudnia 1945 roku mieścił się tu Urząd Bezpieczeństwa. W piwnicach zorganizowano areszt, w którym przetrzymywano m.in. żołnierzy wyklętych.
- Mamy informacje, że w Białymstoku wydano około 200 wyroków śmierci. W budynku przy ul. Mickiewicza 5 odbywały się przesłuchania - mówi Marcin Markiewicz z biura edukacji publicznej w białostockim IPN.
Podczas przesłuchań stosowano tortury. Wiele osób w trakcie śledztwa straciło życie. Miało tu też dochodzić do regularnych egzekucji. - W latach 50. mieszkałam niedaleko stąd. Ludzie przychodzili pod ten budynek z nadzieją, że będą mogli porozmawiać przez kraty ze swoimi bliskimi. Od ulicy Mickiewicza znajdowały się bowiem niewielkie okienka. Pracownicy Urzędu Bezpieczeństwa zasłaniali je granitowymi blokami. Chodziło o to, by nikt nie wiedział co się dzieje w podziemiach - opowiada Helena Koda.
Więźniowie spali na gołej ziemi. Gdzieniegdzie stały prycze. O siennikach i pościeli można było tylko pomarzyć. Zwłoki pomordowanych wywożono m.in. do Lasu Solnickiego.
- Pamięć o tych wydarzeniach nie może zaginąć. Zamierzamy odrestaurować zachowane do naszych czasów kraty. Chcemy też odnaleźć więcej napisów, które z pewnością są ukryte pod warstwami gipsu. Zamierzamy wystąpić o pieniądze na ten cel do konserwatora zabytków. Jeśli się nie uda zrobimy to we własnym zakresie - twierdzi Helena Koda.
Konserwator zabytków zamierza objąć napisy ochroną. Rozpoczęła się właśnie procedura wpisywania ich do rejestru zabytków. W maju trafił tam zresztą cały budynek przy ul. Mickiewicza 5. Obiekt powstał w latach 1929-1932. Pierwotnie mieścił się tu sąd okręgowy. Już w czasie pierwszej okupacji sowieckiej obiekt został zajęty przez NKWD, by w 1941 roku przekształcić się w hitlerowski szpital wojskowy.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?