Prezydent Tadeusz Truskolaski po raz pierwszy w historii miasta przedstawił raport o stanie Białegostoku. Zobowiązały go do tego nowe przepisy, które mówią o tym, że przed uzyskaniem absolutorium włodarze miasta mają dostać też od radnych wotum zaufania.
Na sesji też o studium i marszu równości: Sesja Rady Miasta Białystok: Spór o marsz równości. Wotum zaufania, absolutorium i studium zagospodarowania przyjęte [ZDJĘCIA]
Prezydent mówił więc o nowych drogach i ścieżkach rowerowych. Stwierdził, że przedszkoli samorządowych mamy już w mieście tyle, że możemy mówić o nasyceniu. Chwalił też władze spółki Stadion Miejski, że na obiekcie organizowanych jest już rocznie prawie 3 tysiące wydarzeń. Wspominał też o nowych mieszkaniach komunalnych, nowych miejscach pracy w strefie ekonomicznej i rozwoju Białostockiego Parku Naukowo-Technologicznego. Usłyszeliśmy też m.in. o wsparciu przez miasto seniorów i szeregu nagród, które uzyskało miasto.
– Prawie codziennie ludzie mówią mi, że przyjechali do Białegostoku i nie poznali miasta – stwierdził prezydent.
Tryb debaty nad raportem dopuszcza do głosu mieszkańców. Warunek to zebranie 50-ciu podpisów. Udało się to zrobić trzem paniom. Jako pierwsza do mównicy podeszła studentka Kamila Borowska. - Zabieram dziś głos jako młody człowiek, mieszkaniec Białegostoku. Już chyba w tym miejscu śmiało mogę powiedzieć, że jestem dumna z tego, że mogę mieszkać właśnie tutaj. Parę lat temu wybierając się na studia mogłam zdecydować, gdzie dalej będę się kształcić. I chociaż swoją ofertą kusiły mnie inne miasta w Polsce, postanowiłam zostać właśnie w Białymstoku – czytała z kartki.
Dalej stwierdziła, że z radością obserwuje nowe inwestycje oraz widzi warunki i perspektywy rozwoju dla siebie. - Co więcej, mimo że Białystok nie jest małym miastem, to żyje się w nim komfortowo. Ta niesamowita aura powoduje, że nie wyobrażam sobie w tej chwili mieszkać gdzie indziej – mówiła.
Po czym dodała: „Pragnę z tego miejsca podziękować obecnym władzom miasta za wszystkie kroki, które podejmują w trosce o miasto oraz wszystkich mieszkających tutaj obywateli. To dzięki państwu Białystok jest miastem świetnym do życia. Dziękuję”.
Po tym wystąpieniu, a także w jego trakcie radni PiS z trudem hamowali śmiech. Przemówienia kolejnych dwóch pań utrzymane były w podobnym duchu.
Rozmowa ze Stanisławem Tymem o "Misiu": Patrzę z dystansu
Emerytka Jolanta Wardach dziękowała za kartę seniora, nowe ulice, renowacje kamienic. – Mieszkam tu przez 40 lat i nie planuję zmiany miejsca. Uznanie dla prezydenta i rady miasta pokazaliśmy kolejny raz w wyborach samorządowych. Liczymy na więcej. Dziękuję panie prezydencie i droga rado za wszystko – mówiła.
Natomiast Anna Maria Dobrowolska-Cylwik stwierdziła, że bardzo ważne, by wybrzmiał głos mieszkańców, którzy doceniają pracę prezydenta i samorządu. – Z przyjemnością i satysfakcją obserwuję rozwój białostockiej komunikacji rowerowej – stwierdziła.
Czytała ile miasto oddało w zeszłym roku stacji BiKeRa, chwaliła akcje straży miejskiej, podczas których rowerzyści otrzymują kamizelki odblaskowe itd. Dodała, że mieszkańców cieszy dbałość o tereny zielone i rekreacyjne. – Miejskie dekoracje kwiatowe, trawniki, parki wyglądają pięknie od wczesnej wiosny do późnej jesieni. Cieszy mnie, że miasto myśli o dzieciach. Buduje place zabaw i tereny rekreacyjne – mówiła Dobrowolska-Cylwik.
Zakończyła słowami: Cieszę się, że władze miasta oprócz wielkich i prestiżowych inwestycji dostrzegają potrzebę poprawy naszego codziennego życia.
Jak się okazuje Kamila Borowska działa w młodzieżówce Platformy Obywatelskiej. Anna Maria Dobrowolska-Cylwik startowała do rady miasta z list Koalicji Obywatelskiej. A na Facebooku można znaleźć zdjęcie Jolanty Wardach stojącej (zresztą z Kamilą Borowską) w koszulce z - jeszcze wtedy kandydatem na europosła - Tomaszem Frankowskim. Zdjęcie na FB wstawiła zresztą Anna Maria Dobrowolska-Cylwik.
Panie w kuluarach nie ukrywały, że się znają. Zgodnie stwierdziły, że ich przynależność partyjna czy sympatie polityczne nie mają znaczenia, a do zabrania głosu na sesji nikt ich nie namawiał.
- Cieszę się, że mieszkańcy zabrali głos w dyskusji. Zacytuję jednak państwu klasyka. Film „Miś” wszyscy chyba znacie – powiedział z mównicy Henryk Dębowski z PiS.
I śmiejąc się zaczął cytować słynne: „Czasem aż oczy bolą patrzeć, jak się dla naszego klubu przemęcza, prezes Ochódzki Ryszard, naszego klubu „Tęcza”. Ciągle pracuje! Wszystkiego przypilnuje i jeszcze inni, niektórzy, wtykają mu szpilki. To nie ludzie – to wilki! To mówiłem ja – Jarząbek Wacław, trener drugiej klasy. Niech żyje nam prezes sto lat!”. Zastępując prezesa Ochódzkiego prezydentem Truskolaskim.
Klaskały obie strony. Nawet prezydent, gdy Dębowski wspomniał o wtykaniu szpilek. – Z tymi szpilkami to oczywiście żart. To można powiedzieć konstruktywna krytyka, która po tej stronie jest odbierana jako szpilki – stwierdził radny i znów zebrał brawa.
Padną drzewa, ale mniej niż planowano: Przy ul. Bułgarskiej w Białymstoku padnie pięć drzew zamiast dziesięciu. Prezydent posłuchał społeczników i ujął się za zielenią
W poważniejszej części wypowiedzi wytykał władzom m.in. niewydolny system kanalizacji, z którym mieszkańcy borykają się podczas ulewnych deszczy. Później zaczął wylicza: – Wiadomo że miasto się rozwija, jednak mamy wysokie zadłużenie. Nadal nie powstały rady osiedli nowej kadencji. Jeśli chodzi o budżet obywatelski to nie wszystkie projekty zgłoszone przez mieszkańców miały szansę realizacji. Takie jak kolorowa fontanna na Plantach czy budowa strzelnicy w magazynie przy ul. Węglowej (ten ostatni projekt zgłosiło środowisko bliskie PiS-owi – przyp. red.) – mówił Dębowski.
Wspominał też o „nieszczęsnym” braku klimatyzacji w autobusach i słynnym już odjeżdżaniu autobusów „stadami” – Brakuje nam wszystkim hali widowiskowo-sportowej, która powstaje już od dziesięciu lat. Coraz mniej jest też zieleni. Mieszkańcy mają problem z dostępnością do basenów. Miasto owszem się rozwija, ale jest jeszcze wiele obszarów, nad którymi należałoby się pochylić. Uważamy, że z udziałem środków unijnych, można było zrobić więcej – stwierdził radny.
Białostockie stada autobusów: Komunikacja miejska. Autobusy jeżdżą stadami, żeby ułatwić pasażerom przesiadanie się (zdjęcia)
Dodał, że zabrało mieszkańców z drugiej strony, bo ci którzy zabierali głos wystawiali prezydentowi tylko laurki. – Odczytywali z kartki. Nie wiem, czy są to przemyślenia samych mieszkańców – mówił.
- Tak naprawdę nie wiem czy radny Dębowski cieszy się czy martwi z tego powodu, że na sali są mieszkańcy? – skomentował Marcin Moskwa z KO. - Na początku powiedział pan, że się pan cieszy. Ja też się cieszę. W debacie mógł wziąć udział każdy kto zebrał 50 podpisów. Szukając cytatów z „Misia” można powiedzieć, że jest prawda czasu i prawda ekranu. Patrząc na Białystok i na pana słowa zastanawiam się, w której prawdzie jesteście.
Radny Moskwa stwierdził, że faktycznie Białystok ma problem z zalewaniem ulic podczas ulew, ale wynika to z tego, że Białystok się rozwija. – Coraz więcej jest budynków, coraz mniej terenów zielonych, które w sposób naturalny przyjmują wodę. Nie znam miasta w Europie, które by się z tym uporało i by w czasie ulewnych deszczy sieć kanalizacyjna była wydolna tam gdzie są dołki i uskoki terenu – mówił.
Odnosząc się do sprawy rad osiedli, stwierdził że jeśli mieszkańcy chcą ich powstanie, to KO jest za. – Nie uważamy jednak, by był to temat, który należy nieść na sztandarach. Oczekujemy w tej sprawie inicjatywy PiS-u. Na tę inicjatywę czekamy już rok i nie możemy się doczekać. Stawianie nam z tego tytułu zarzutu jest więc mało trafne – podkreślał Moskwa.
Odnosząc się do budżetu obywatelskiego stwierdził, że nie wie czy miasto ma budować każdy pomnik śledzia (taki pomysł swego czasu pojawił się wśród zgłoszonych projektów – przyp. red.), jeśli zbierze się określona liczba mieszkańców. - Czy też budżet obywatelski – jako część budżetu miasta – ma się kierować zasadą odpowiedzialności i rzetelności. Natomiast jeśli chodzi o klimatyzację w autobusach to dochodzimy do pytania jak to sfinansować? I jak to się ma z konsekwentnie zgłaszanymi przez PiS pomysłami objęcia kolejnych grup darmowymi przejazdami? – pytał.
Natomiast zmniejszanie się w mieście zieleni nazwał kolejnym efektem rozwoju. – Nieużytki zielone są coraz bardziej zagospodarowywane. Będziemy zaraz dyskutować nad studium zagospodarowywania przestrzennego. Gdy próbowałem się wczytać we wnioski zgłaszane przez PiS, idą one bardziej w kierunku, by kolejne terenu zielone przeznaczać pod zabudowę (odniósł się do tego, że PiS chciał, by Jaz-Bud mógł budować boki na terenie po dawnej hali Włókniarza – przyp. red.), a nie chronić zieleń – mówił.
Zakończył stwierdzeniem, że robienie sobie śmiechów z tego, że mieszkańcy skorzystali z prawa głosu uważa za mało trafne. Wtórował mu też przewodniczący rady miasta Łukasz Prokorym, według którego porównania wypowiedzi mieszkańców do „Misia” były nieładne.
Uciążliwe ulewy: Władze walczą z zalewaniem miasta. Będą budować zbiorniki retencyjne. Według społecznika lepsze są naturalne mini-akweny
- Oprócz pochwał, które padły z mównicy chciałbym, aby wybrzmiał głos, który na co dzień nie jest słyszany. – stwierdził Paweł Myszkowski z PiS. - Jest niemała grupa białostoczan, która w zderzeniu z aparatem urzędniczym jest bezradna. Czwarte piętro w biurowcu przy ul. Słonimskiej 1 (tam urzęduje prezydent – przyp. red.) stało się ufortyfikowaną twierdzą, gdzie zwykły mieszkaniec ma znikome szanse, by wejść. Mój głos przeciw wotum zaufania, będzie głosem mieszkańców, którzy w Białymstoku czują się wykluczeni.
Katarzyna Bagan-Kurluta z KO stwierdziła odnosząc się do tych słów, że to radni są od rozwiązywania problemów mieszkańców i każdy kto do radnych przyjdzie na pewno uzyska pomoc.
Wotum zaufanie przeszło głosami KO i radnego niezależnego Macieja Biernackiego. Podobnie zresztą jak wniosek o udzielenie prezydentowi absolutorium. Niespodzianką było natomiast to, że o ile większość radnych PiS zagłosowała przeciw obu uchwałom, to Piotr Jankowski i Zbigniew Klimaszewski z tego klubu wstrzymali się. Przy uchwale o absolutorium dołączyli do nich również Agnieszka Rzeszewska i Sebastian Putra.
Piotr Jankowski tłumaczył nam w kuluarach, że tym razem prezydent lepiej wykonał budżet i miał mniej podróży zagranicznych. Natomiast Zbigniew Klimaszewski stwierdził, że trudno nie widzieć rozwoju miasta pod rządami Tadeusza Truskolaskiego.
- Minusy pracy prezydenta nie są natury merytorycznej, inwestycyjnej czy budżetowej. Wynikają one raczej z tego, że reprezentuje nieodpowiednią opcję polityczną. A co za tym idzie bierze udział chociażby w porozumieniach antyrządowych w ramach Unii Metropolii Polskich – mówił nam w kuluarach Klimaszewski.