Prywatyzacja MPEC Białystok. Próba sił w radzie miejskiej

Już w poniedziałek na sesji rady miejskiej będzie rozpatrywany projekt uchwały, który mówi, że radni nie wyrażają zgody na sprzedaż Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. Projekt złożył PiS, a podpisała się po nim również trójka radnych PO, która formalnie do rządzącej partii należy, ale występują jako niezależni. Mowa o Piotrze Jankowskim, Katarzynie Siemieniuk i Janinie Czyżewskiej.

- Nie zmieniamy swojego stanowiska. Sprzedaż MPEC będzie niekorzystna dla mieszkańców - mówi Janina Czyżewska.

Będzie to ostatnia batalia o MPEC. Większość głosujących w referendum wskazało, że są przeciwni sprzedaży. Zabrakło jednak frekwencji, by głosowanie było ważne.

Na sesji zadecydować może dosłownie jeden głos. Popierająca prezydenta PO ma ich 13. Tyle samo, ile radni PiS i trójka niezależnych. Wszystko zależy więc od Wiesława Kobylińskiego i Marcina Szczudły. Pierwszy po opuszczeniu SLD nie reprezentuje już żadnej partii. Drugi odszedł z PiS i jest teraz jedynym radnym Solidarnej Polski. To o nim krążą pogłoski, że po cichu popiera prezydenta i na sesję nie przyjdzie. Miałby tego dnia "zachorować".

- Nie muszę udawać, bo naprawdę jestem chory (przez telefon faktycznie ma zachrypnięty głos - red.). - Byłem na wyjeździe służbowym i się przeziębiłem. Myślę jednak, że do poniedziałku wydobrzeję - twierdzi Marcin Szczudło.

Zapewnia, że będzie głosował przeciwko sprzedaży. - Powodów jest wiele - zapewnia.
Konkretnych deklaracji nie chce za to składać Wiesław Kobyliński.

- Przygotowałem kilka pytań do obu stron. Od treści uzyskanych odpowiedzi uzależniam takie, a nie inne oddanie głosu - twierdzi.

Jeśli poprze jednak prezydenta, a Marcin Szczudło zagłosuje tak jak mówi, będziemy mieli remis 14 do 14. A to oznacza zwycięstwo władz miasta. Po to, by projekt przeszedł potrzeba bowiem poparcia większości radnych. Wynik rozgrywki jest więc jedną wielką niewiadomą. Zadecydują odpowiedzi na pytania Wiesława Kobylińskiego i stan zdrowia Marcina Szczudły.