R.E.M. to nie tylko nazwa popularnego przed dwiema dekadami amerykańskiego zespołu rockowego, ale także anglojęzyczne określenie fazy snu, podczas której śnimy. Gałki oczne poruszają się szybko, a mózg jest aktywny. I oczy i mózg przydają się też na jawie - podczas śledzenia polsko-niemieckiego spektaklu.
Na scenie bowiem dzieje się niemało. Przemyślana scenografia, specjalnie na potrzeby widowiska skonstruowane meble, atmosfera międzynarodowych naukowych badań, wzmacniana fragmentami popularno-naukowych informacji i mnóstwo humoru. Bo autorzy i aktorzy raczej nie ukrywają, że zgłębianie snów potraktowali jako zadanie teatralne i chcą wywiązać się z niego jak najbardziej wszechstronnie. Zaskakują wielogłosowym śpiewem starych niemieckich kołysanek, by z niemałym wdziękiem zaśpiewać "Mr. Sandman". Piaskowy Dziadek (kto pamięta NRD-owski serial z kukiełkami?) sypie piachem w oczy, a i kąt pod jakim ziarna dostają się pod powieki nie jest bez znaczenia. Podobnie jak świetne opanowanie sceny przez międzynarodowy zespół. Perfekcyjnie poprowadzeni aktorzy współpracują z przemyślnymi gadżetami i wszystkim co ich zasypuje i we snach i dosłownie.
Każdy z nich ma szansę przedstawić inne senne koszmary i majaki, ale też znakomicie zabawić się biorąc udział w wielowymiarowym spektaklu. Animują marionetki, śpiewają, grają ciałem, po prostu - są wszechstronni. Pod koniec września i na początku października zaprezentują się w Lipsku i Stuttgarcie. Dzięki graniu po polsku, niemiecku i angielsku bez kłopotu trafią do otwartych i wrażliwych widzów.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?