Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożar w Rusałce i zawalony dach w Modern

Andrzej Lechowski - dyrektor Muzeum Podlaskiego
Rynek Kościuszki 1930 rok. Na słupie, z prawej strony widoczna (anty)reklama kina Modern, bowiem reklamowany film  „Kobieta bez serca” wyświetlano w Modern w listopadzie 1925 roku! Pięć lat na afiszu ? - to światowy rekord.
Rynek Kościuszki 1930 rok. Na słupie, z prawej strony widoczna (anty)reklama kina Modern, bowiem reklamowany film „Kobieta bez serca” wyświetlano w Modern w listopadzie 1925 roku! Pięć lat na afiszu ? - to światowy rekord. Ze zbiorów Muzeum Podlaskiego
W mrokach zalegających salę kinową jęły wyrastać ruchliwe płomienne węże. Widzowie zerwali się przerażeni, wykrzykując - pali się! Po czym rzucili się do wyjścia.

Snując opowieść o białostockich kinach spójrzmy, co działo się w cieniu potentatów - Apollo i Modern. Jak już wspominałem, po sąsiedzku z Modern, przy Lipowej 18 znajdował się założony w roku 1913 Wies Mir vel Ganze Welt. Nie wytrzymał lat wojennej dekoniunktury i konkurencji. Inna rzecz, że w odróżnieniu od duetu Apollo - Modern, standard w Całym Świecie był raczej kwestią umowną.

Po odzyskaniu niepodległości w miejscu Ganze Welt rozpoczął działalność teatr Mozaika. Lecz już we wrześniu 1921 roku zapowiedziano, że Mozaika przechodzi do historii i w jej miejsce powstaje kinematograf Rusałka, a „na otwarcie sezonu wystawiony zostanie wielki dramat historyczny w 6-ciu aktach Juliusz Cezar”.

Pierwsi widzowie zasiedli w Rusałce 18 września 1921 roku. Program zmieniano tak jak i w pozostałych kinach - dwa razy w tygodniu, a dziennie dawano po trzy seanse. Zaznaczano, że obowiązują „ceny umiarkowane”, bo i właściciele Artur Unferwert i bracia Tomaszewiczowie z całą świadomością chcieli prowadzić takie właśnie tanie kino. Zdobyło ono sobie bardzo szybko stałą publiczność, dla której Apollo i Modern były za drogie.

Licho urządzone kino było powodem „zarzutów podnoszonych niejednokrotnie przeciw Rusałce, iż w razie pożaru nie daje ona dostatecznych gwarancji bezpieczeństwa”. I ta opinia niestety potwierdziła się 24 sierpnia 1923 roku. Tego dnia na jednym z seansów wybuchł pożar. Z epickim talentem opisał to wydarzenie sprawozdawca Dziennika Białostockiego. „Obrazy - napisy - obrazy, zwyczajna przędza filmowej tragedii - napisy - obrazy - napisy. Nagle nić się urywa. Ani napisu, ani obrazu - ciemność zalega widownię. I to się zdarza. Każdy kinobywalec jest przygotowany na te niespodzianki. O ile jest w towarzystwie - stylowym towarzystwie kinematograficznym - na pewno nie złorzeczy losowi. Taka przerwa zaskoczyła w piątek widzów zebranych na seansie w Rusałce. Publiczność przyjęła ją obojętnie. Wiadomo, każdemu wskutek nagrzania film się zapala i urywa. Operator obcina płonące końce i baśń fatamorgany snuje się dalej. Tak bywa zazwyczaj. W Rusałce tym razem stało się inaczej. Czarowna zjawa ekranu nie zbudziła się do życia - natomiast najpotworniejsza zmora rzeczywistości wyszczerzyła zachłanną paszczę. W mrokach zalegających salę jęły wyrastać ruchliwe płomienne węże”.

Na te węże to już kinobywalcy zareagowali wykrzykując - pali się! Po czym rzucili się do wyjścia. Na szczęście obsługa zachowała się przytomnie. Zapaliła światło i otworzyła szeroko wszystkie drzwi. Widzowie bez uszczerbku na zdrowiu opuścili widownię. Po kilku minutach do pożaru przybyła z pobliskiej remizy Białostocka Ochotnicza Straż Ogniowa, a tuż za nią miejscy strażacy. Ogień szybko ugaszono i wyjaśniono też co było przyczyną pożaru.

Tak jak zazwyczaj zapaliła się taśma w aparacie filmowym. Operator zamiast rutynowo zareagować „straciwszy zimną krew, opuścił ręce i pozwolił rozhukać się żywiołowi”, po czym z emocji i od duszącego dymu zemdlał. Z oparzeniami głowy i rąk przewieziono go natychmiast do miejskiego szpitala. Właściciele kina oszacowali straty na kilkadziesiąt milionów marek.

Największą stratą było całkowite zniszczenie aparatu, no i taśmy filmowej. Ale już po miesiącu uporano się z naprawami, zakupiono nowy aparat i w niedzielę 30 września 1923 roku Rusałka premierą Dziewicy ze Stambułu dołączyła do Apollo i Modern.

Ale pech nie był udziałem tylko skromnej Rusałki. W 1927 roku dosięgnął Modernu. W maju tegoż roku właściciele postanowili wyremontować nadszarpniętą zębem czasu salę.

Ostatnim filmem przed roz-poczęciem prac było „arcydzieło polskiej produkcji - Za głosem serca”, po czym Modern zszedł z afisza. Pojawił się już dwa tygodnie później, ale nie za filmową przyczyną. W trakcie prac na dachu budynku załamała się krokiew. Spadające poszycie dachu i kolejne łamiące się krokwie przygniotły jednego z robotników - 45-letniego Jana Miko-łajewa. Nieszczęśnik w stanie ciężkim został umieszczony w szpitalu.

Na dyrekcję Modern posypały się natychmiast gromy. Oskarżano ją o „zbrodnicze niedopatrzenie” i ogólnie dodawano odnośnie białostockich praktyk budowlanych, że „nie pierwszy to już wypadek niedopatrzenia ze strony prowadzących roboty przedsiębiorców. O nieszczęście nietrudno, a gdy te się stanie, winni na wszelkie sposoby starają się uniknąć odpowiedzialności sądowej i wypłaty odszkodowania”.

Po kilku dniach w tej sprawie odezwał się białostocki oddział Związku Robotników Drzewnych w Polsce. W swoim piśmie skierowanym do redakcji Dziennika Białostockiego oświadczał, że „wypadek ten miał miejsce z winy majstra Wysockiego, który budowy dokonywuje na akord, o niczem tylko o pośpiechu myśli, to też nie ubezpieczył należycie krokwi od zawalenia się, a tylko przy pomocy sznura utrzymywał równowagę. Dach runął i krokwie całym ciężarem przydusiły nieszczęsnego pracownika. Nie pierwszy to wypadek u p. majstra Wysockiego, który ze zdrowiem robotników nie liczy się wcale”.

Ten przykry incydent nie zatrzymał prac remontowych. Otwarte we wrześniu 1927 roku kino zachwyciło „kinobywalców”. Wszyscy podziwiali, że „foyer zostało powiększone i upiększone lustrami i zielenią. Pobudowano loże, wygodne, zamknięte od strony widowni. Na widowni ustawiono nowe krzesła, podłogę wysłano grubym chodnikiem, zagłuszającym tupot nóg wpadającej po przerwie na salę publiczności. Widownia została oświetlona przyjemnym dla oka światłem lamp matowych. Scena została powiększona i zaopatrzona w aksamitną kurtynę. Dekoracje wykonano w stylu modernistycznym z wizerunkiem nie wiedzieć czy ptaka czy zwierzęcia. W ogóle całe odnowione wnętrze kina robi wrażenie bardzo dobre. Wszędzie czysto, biało, widno. Na wzór kin europejskich podczas trwania pokazu, publiczności na salę się nie wpuszcza”.

O innych kinowych historiach opowiem za tydzień.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny