Otwarcie restauracji w Białymstoku. Cieszą się właściciele lokali i goście (ZDJĘCIA)

Czekałem na otwarcie gastronomii. Ma to związek z pracą, którą wykonuję zdalnie. Lubię przyjść do kawiarni i pracować. To mój rytuał. Uwielbiam ten restauracyjny gwar, dobrze mi się tutaj spędza czas - mówi Błażej, gość kawiarni przy ul. Żelaznej. - Czy home office był dla mnie trudny? Potrafię się przystosować do każdej sytuacji. Nie było jednak łatwo, bo mam w domu dwójkę dzieci. W kawiarni mogę popracować w spokoju. Mam nadzieję, że tak zostanie. I wrócimy na stałe do normalności. Nie wyobrażam sobie kolejnej fali pandemii, powrotu obostrzeń, ograniczenia kontaktu z ludźmi - dodaje.

Dwa stoliki dalej siedzą dwie przyjaciółki. Laura i Noemi. Piją kawę. Są pochłonięte rozmową i wyraźnie zadowolone.

- Cieszę się z otwarcia gastronomii. To daje motywację do wyjścia z piżamy, do działania i spotkania się ze znajomymi - uśmiecha się Noemi. - Tęskniłam za normalnością, za możliwością wypicia kawy poza domem. To motywuje i napełnia mnie dobrą energią - dodaje Laura.

Zobacz też:Rowerowa to nowe, zielone miejsce na kulinarnej mapie miasta. Z kawą, śniadaniami, jedzeniem dla wegan i wegetarian (ZDJĘCIA)

Do The White Bear Coffee od siódmej rano goście przychodzą na kawę i śniadanie. Z uśmiechem siadają przy stolikach. Na taką możliwość czekali prawie siedem miesięcy. I chociaż od pewnego czasu można korzystać z restauracyjnych ogródków, to nie zastąpiło możliwości spędzenia czasu we wnętrzach lokalu. Szczególnie, gdy pogoda jest deszczowa.

W restauracjach i kawiarniach konieczne jest zachowanie reżimu sanitarnego. Chodzi o dystans między stolikami. Przepisy zakładają, że zajęty może być co drugi stolik, a odległość między nimi muszą wynosić co najmniej 1,5 metra.

- Podzieliliśmy salę na strefy. Przygotowaliśmy też pracowników na nowe otwarcie. Nadal trzeba nosić maseczki i dezynfekować dłonie. Poza tym staramy się działać normalnie - mówi Łukasz Kaliciński, współwłaściciel sieci kawiarni i palarni kawy The White Bear Coffee. - Czas pandemii wykorzystaliśmy na rozwój. Postawiliśmy na nowe kanały sprzedaży, promowaliśmy też kawę w formacie na wynos. Zyskaliśmy sporo nowych gości. Przetrwaliśmy i dziś jesteśmy zadowoleni. Brakowało nam widoku ludzi przy stolikach - dodaje współwłaściciel.

Z samego rana gości przywitało również nowe bistro "Make My Day", przy ul. Świętojańskiej. Z okazji oficjalnego otwarcia właścicielki przygotowały bezpłatny poczęstunek.

- Wychodząc z galerii Alfa zauważyłyśmy z koleżanką, że otworzyło się tutaj bistro. Od razu weszłyśmy na kawę i coś dobrego. Niesamowicie tęskniłam, za możliwością spotkania się ze znajomymi w restauracjach. Dla mnie jako emerytki to rozrywka, która dodaje życiowych sił. W końcu jest gdzie wyjść z domu - dodaje pani Janina, energiczna starsza pani. - Czekam jeszcze na otwarcie klubów. Potańczyć też lubię, a kto mi zabroni? - śmieje się emerytka.

Więcej o nowym bistro przeczytasz tutaj: Bistro "Make My Day" otwiera się na serio. Bezpłatny szwedzki stół przez cały dzień (ZDJĘCIA)

Przypomnijmy, że branża gastronomiczna mocno ucierpiała w czasie pandemii. Restauracje po raz pierwszy, od 24 października, mogą w pełni legalnie przyjmować klientów. Jeśli dodamy do tego pierwszą falę pandemii, to przedsiębiorcy nie mogli działać działać przez większą część ostatniego roku. Nadal nie ma pewności, że lockdown dla gastronomii nie powróci jesienią. Wszystko zależy od sytuacji epidemiologicznej i powodzenia programu szczepień.