Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niezwykła opowieść o życiu dawnych mieszkańców

Julita Januszkiewicz
Na podstawie odkryć, opisano odległą i bliższą przeszłość miasta - mówi dr Małgorzata Karczewska, współautorka książki „Archeologia Białegostoku”

Publikacja - podsumowuje efekty badań archeologicznych na przestrzeni wieków, ostatnich lat.

Tak, to wyjątkowa publikacja. Miasto to dla archeologów specyficzna przestrzeń, dosyć trudna. Jest to obszar zagospodarowany, zabudowany. Ślady przeszłości skryte są pod budynkami, ulicami, chodnikami, skwerami i tylko w trakcie prac ziemnych związanych z budowami czy modernizacjami, archeolodzy mogą zajrzeć w głąb ziemi. Białystok ma szczęście. Na obszarach które nigdy nie były zabudowane, doszło do kilku odkryć datowanych na odległą przeszłość, tak jak grób dziecka odkryty przy ulicy Niedźwiedziej czy garnek z Wysokiego Stoczka. Jak na razie natrafiliśmy na jedynie nieliczne ślady z okresu średniowiecza, nie oznacza, że w tym czasie teren zajmowany dzisiaj przez miasto był niezamieszany. Najprawdopodobniej, miejsca te czekają jeszcze na odkrycie.

Na ich podstawie odkryć mogliśmy snuć opowieść o życiu zwyczajnych, dawnych mieszkańców miasta, których losy nigdy nie zostały utrwalone w dokumentach, które dzisiaj badają historycy. Podzieliliśmy nasza opowieść na rozdziały dotyczące różnych aspektów życia i śmierci.

Jak długo powstawała książka?

Rok. Pomysł był kontynuacją „Archeologii Łomży”, wydanej w formie e-booka w 2014 roku. Zaprosiliśmy do współpracy białostockich archeologów, od wielu lat prowadzących badania na terenie miasta. W skład zespołu autorskiego „Archeologii Białegostoku” wchodzi sześciu autorów: poza mną, archeolog z Uniwersytetu w Białymstoku dr hab. Maciej Karczewski oraz archeolodzy z Muzeum Podlaskiego w Białymstoku: Halina Karwowska, Urszula Stankiewicz, Katarzyna Rusin i Adam Wawrusiewicz. Każde z nas zajmuje się inną tematyką, dlatego łącząc siły mogliśmy przygotować książkę dotyczącą różnych aspektów odległej i bliższej przeszłości miasta. Sam pomysł to za mało, żeby książka ujrzała światło dzienne. Ogromnej pomocy udzielił nam dyrektor Muzeum Podlaskiego w Białymstoku Andrzej Lechowski, udostępniając materiał ilustracyjny oraz materiały archiwalne ze zbiorów muzeum. „Archeologia Białegostoku” mogła się ukazać dzięki dofinansowaniu prezydenta Białegostoku.

Jednym z najciekawszych opisanych odkryć jest pudełko z szarej tekstury opatrzone opisem „Białystok - Dojlidy. nr inw. MB/ A/ 238, grób...”. Okazało się, że były kości dziecka.

Było to jedno z najstarszych, tak spektakularnych odkryć. Rozwijające się miasto często zaciera, niszczy ślady z odleglejszej przeszłości, dlatego odkrycia grobów pradziejowych są niezwykle rzadkie. Szczęściem w przypadku odkrycia z ul. Niedźwiedziej był fakt świadomości odkrywców, którzy powiadomili o swoim znalezisku archeologów. Szkoda, że to nie archeologom przypadło rozkopanie grobu, gdyż dla nas bardzo ważne są nie tylko zabytki, ale warstwy, w których je odkrywamy. Podobna sytuacja miała miejsce w latach 60. XX wieku na Wysokim Stoczku. Znalazca charakterystycznego naczynia z pierwszych wieków naszej ery sam rozkopał miejsce, w którym odnalazł garnek. Powiadomił o odkryciu archeologów, jednak całe otoczenie znaleziska zostało wcześniej zniszczone.

Niewiele jest zabytków z wczesnego średniowiecza, ale nieco liczniejszy jest zbiór z późnego średniowiecza. O czymś to świadczy?

Na pewno nie o tym, że w średniowieczu nic tu się nie działo. Wiele odkryć czeka na swój moment. Może też być tak, że średniowieczne ślady zostały bezpowrotnie zniszczone przez późniejszą zabudowę. Problemem jest także bardzo ograniczony zasięg tak zwanej strefy ochrony konserwatorskiej, w której archeolodzy mogą prowadzić swoje obserwacje podczas różnego typu prac ziemnych. Poza ścisłym centrum miasta jesteśmy zdani na dobrą wolę przypadkowych znalazców.

W książce jest sporo informacji o odkryciach świadectw kuchni dawnych mieszczan. To np. sztućce z XIX/XX wieku, czy też najstarszy siedemnastowieczny nóż stołowy, czy słynna porcelana ze skarbu przy ul. Fabrycznej.

Część przedmiotów odkrywanych przez archeologów to rzeczy zagubione lub wyrzucone, jako już niepotrzebne. Człowiek ma to do siebie, że tam gdzie mieszka, tam śmieci. A one wiele mówią o nas, nie tylko obecnie, ale także w przeszłości. Nie tylko rzeczy zbędne ówczesnym mieszkańcom odkrywają archeolodzy na terenie miasta. Trafiają także na efekty działań podejmowanych w dramatycznych okolicznościach. Tak zwany skarb z ulicy Fabrycznej to nic innego jak materialna pozostałość nadziei na powrót do normalnego życia. Nadziei, która niestety nie spełniła się. Naczynia zostały ukryte podczas II wojny światowej przez białostocką, żydowską rodzinę, której nie dane było nigdy po nie wrócić.

Przy Pałacu Branickich znajdywano srebrny półgrosz z 1564 roku , szelągi litewskie z XVII wieku, grosz litewski Stanisława Augusta Poniatowskiego. Był też pokaźny zbiór 22 monet znaleziony na terenie białostockiego amfiteatru.

Poza celowo ukrytymi monetami tworzącymi skarby lub drobnymi monetami pozostawianymi w określonych miejscach w konkretnym celu, monety najczęściej są znaleziskami przypadkowymi. Ludzie zawsze je gubili, tak jak i nam się to zdarza.

Interesujący jest też rozdział o zapomnianych cmentarzach w Białymstoku. Które z badań można zaliczyć do spektakularnych?

Każde z tych miejsc ma swoją specyfikę. Wykopaliska na dwóch cmentarzach: wielowyznaniowym na wzgórzu św. Marii Magdaleny i ewangelickim przy ul. Młynowej dostarczyły wielu informacji o tym jak żyli ludzie, których szczątki spoczęły na tych cmentarzach. To były różne społeczności za życia i tę różnicę widać także na cmentarzach. Na wzgórzu św. Marii Magdaleny, poza wojskowymi, składani byli zwyczajni mieszkańcy miasta, ciężko pracujący, często ubodzy, pozbawieni opieki medycznej. Natomiast ewangelicy to po części była ówczesna białostocka elita, co w pochówkach przejawiało znacznie staranniejszą oprawą grobów (krypty, trumny z okuciami) jak i ubiorami oraz tym, co zmarli zachowywali przy sobie na tę ostatnią drogę. Krypty pod kościołem parafialnym to osobna kategoria. Tam składano najbardziej zasłużonych dla naszego miasta. Z pewnością, najbardziej spektakularnym odkryciem tamtych badań było znalezienie doczesnych szczątków Izabeli Branickiej oraz siostrzenicy ostatniego króla Polski - Katarzyny Poniatowskiej.

Gdzie można kupić książkę?

Zapraszamy na spotkanie z autorami i promocję książki. Odbędzie się 20 lutego (sobota), o godz. 17 w Muzeum Podlaskim przy Rynku Kościuszki. Pan dyrektor Andrzej Lechowski nie tylko zaprosił nas do siebie, co jest bardzo zasadne, gdyż 2/3 składu autorskiego to pracownicy Muzeum Podlaskiego, ale także obiecał poczęstunek złożony z białostockich, „niepodległościowych” drożdżówek i herbaty. Po spotkaniu będzie można kupić książkę. Z pewnością pojawi się ona także w białostockich księgarniach. Mamy także specjalną propozycję skierowaną do nauczycieli historii białostockich szkół gimnazjalnych i licealnych. Zapraszamy Państwa na promocję, po której otrzymacie egzemplarz książki do szkolnej biblioteki. Za darmo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny