To było w połowie czerwca tego roku. Wieczorem poszkodowany funkcjonariusz, który był już po służbie, przyjechał prywatnym samochodem do sklepu spożywczego przy ulicy Grodzieńskiej w Wasilkowie. Towarzyszyła mu jego narzeczona.
Jak ustaliła prokuratura, policjant zobaczył, że w aucie zaparkowanym obok, kilku mężczyzn bije i dusi innego. Natychmiast ruszył mu z pomocą, krzycząc jednocześnie, że jest policjantem. Nakazał chuliganom, by przestali bić chłopaka.
Ta uwaga nie spodobała się oskarżonym. Zaczęli wyzywać funkcjonariusza i zaatakowali go. Bili pokrzywdzonego i kopali. Jego narzeczona sama próbowała odciągnąć napastników. Wtedy jeden z nich uderzył ją i kobieta upadła. Cały czas krzyczała, żeby ktoś im pomógł. Ale nikt nie zareagował.
W końcu funkcjonariuszowi udało się oswobodzić i wezwał posiłki. Gdy przyjechali inni policjanci, chuligani uciekli. Mundurowi zaczęli pościg. Jeden gonił Daniela D. Oskarżony uciekł na jakąś posesję. By powstrzymać goniącego go policjanta, zatrzasnął przed nim furtkę. I złamał mu palec.
- W czasie śledztwa każdy z oskarżonych starał się umniejszyć swoją rolę w tym zdarzeniu - mówi Urszula Sieńczyło, szefowa Prokuratury Rejonowej w Białymstoku.
Finalnie wszyscy oskarżeni przyznali się do winy. Chcą poddać się karze. Prokurator zgodził się na kary więzienia w zawieszeniu, dozór kuratora i grzywny.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?