Miasto prosi wojewodę o więcej litrów płynu do dezynfekcji potrzebnego w oświacie. Wg wicewojewody płynów starczy na dłużej niż 7 dni

Płynów ma starczyć na pierwsze siedem dni funkcjonowania placówek. Kolejnych litrów nie otrzymaliśmy - stwierdził wiceprezydent Przemysław Tuchliński podczas czwartkowej (21 maja) konferencji władz miasta.

Chodzi o płyny do dezynfekcji, które białostockiemu samorządowi - w związku z otwieraniem żłobków i przedszkoli - przekazał wojewoda. Jak informował w środę (20 maja) wicewojewoda Tomasz Madras wraz z kurator oświaty Beatą Pietruszką, samorządy w całym województwie dostały 20 tysięcy litrów płynu.

Czytaj też: Maseczki ochronne dla seniorów od urzędu miasta. Seniorzy: Nie sposób dodzwonić się, by dostać maseczki. Władze uruchamiają maila

Jak podaje rzeczniczka prezydenta Urszula Boublej, Białystok dostał z tej puli ok. 10 tys. litrów. Podczas konferencji Przemysław Tuchliński pytał publicznie wojewodę nie tylko o to, kiedy miasto dostanie więcej (tak by żłobki i przedszkola mogły funkcjonować dłużej niż przez tydzień), ale też kiedy wojewoda przekaże płyny do dezynfekcji szkół. Jak wiadomo te ostatnie również będą otwierane tak jak żłobki i przedszkola od poniedziałku, 25 maja. - Mam nadzieję, że z przekazaniem płynów dla szkół wojewoda nie będzie czekał aż do niedzieli - stwierdził Tuchliński.

Poinformował też, że miasto kupiło dodatkowo 450 litrów płynu, które zostały trafiły już do przedszkoli i żłobków. Władze złożyły też zamówienie na zakup kolejnych litrów w państwowym Orlenie. - Jesteśmy w kolejce. Minimalny czas oczekiwania to dwa tygodnie. Czekamy już trochę dłużej - mówił Przemysław Tuchliński.

Czytaj też: Jak dezynfekować maseczkę wielorazową? Metody sterylizacji maseczek 22.04.2020

Podkreślał też, że prezydent zwracał się do wojewody o przekazanie pracownikom białostockich placówek oświatowych środków ochrony osobistej. Czyli maseczek, rękawiczek, przyłbic czy fartuchów ochronnych.

- Nie otrzymaliśmy tych środków. Zakupiliśmy je więc z budżetu miasta i przekazaliśmy żłobkom i przedszkolom. Chodzi o ponad 4,5 tys. maseczek wielokrotnego użytku, ponad 3 tys. maseczek jednorazowych, prawie 25 tys. rękawiczek jednorazowych, ponad 2 tys. przyłbic i ok. 5 tys. fartuchów ochronnych - mówił Przemysław Tuchliński.

Dodał, że władze chciałyby kupić certyfikowane maseczki od producentów, jednak jest to niemożliwe, bo producenci mają zakaz sprzedania ich takim podmiotom jak samorządy. Towar jest bowiem kupowany przez rządową Agencję Rezerw Materiałowych.

- Jesteśmy więc zmuszeni kupować u lokalnych producentów. A to nie są maseczki z filtrami, które zapewniłyby 100-procentową ochronę - podkreślał wiceprezydent.

Czytaj też: Białystok. Miasto podaje kryteria pierwszeństwa przyjęć do przedszkoli i żłobków. Zobacz, kto ma największe szanse na przyjęcie

Prosił więc wojewodę, by przekazywał na rzecz białostockich pracowników placówek oświatowych maseczki zakupione przez Agencję Rezerw Materiałowych.

Natomiast wiceprezydent Rafał Rudnicki przeczytał pytanie, które władze miasta dostały na maila. Mieszkaniec dopytywał jaki wkład miało kuratorium oświaty w pomoc białostockim nauczycielom w - jak stwierdził mieszkaniec - bardzo trudnym zadaniu, jakim jest nauczanie zdalne. Wiceprezydent stwierdził, że kuratorium niestety nie pomagało. Nie szczędził też uszczypliwości w stosunku do kurator Beaty Pietruszki.

- Nie ukrywam, że byłem zaskoczony, iż wczoraj zobaczyłem panią kurator na konferencji prasowej. Od czasu, gdy wybuchła epidemia nie było jej nigdzie widać. Zamknęła się w kuratorium i nie kontaktowała ze szkołami. Myślałem wręcz, że została odwołana przez ministra edukacji, ale niestety - albo stety - dalej urzęduje - mówił.

Czytaj też: Maseczki to już dla wielu nie tylko obowiązek, ale wręcz chorobliwe obciążenie, które niektórych wręcz dusi...

Stwierdził też, że pani kurator nie przekazała na rzecz żłobków i przedszkoli ani litra płynu do dezynfekcji. Bo o to też pytał mieszkaniec w mailu do władz miasta.

- Pani kurator nie, ale jako urząd wojewódzki przekazaliśmy placówkom płyny. Mówiłem o tym podczas wczorajszej (20 maja) konferencji - broni pani kurator wicewojewoda Tomasz Madras.

Uważa też, że wyliczenia władz miasta, iż płynów dla przedszkoli i żłobków starczy tylko na tydzień są nietrafione. - Płyny nie służą bowiem do czyszczenia podłogi, ale mycia rąk i ewentualnego - przy zastosowaniu odpowiedniego sposobu - czyszczenia powierzchni. Mogą starczyć na dużo dłużej - podkreśla.

Dodaje, że urząd wojewódzki już niedługo poinformuje ile jeszcze litrów płynu dostaną białostockie żłobki i przedszkola oraz kiedy płyn zostanie przekazany również na rzecz szkół. Nie chce jednak komentować tego, czy wojewoda przekaże miastu również maseczki, rękawiczki czy przyłbice.