Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Nałęcz-Niesiołowski. Dyrygent, dyrektor, artysta, pracodawca.

Marta Gawina
Marcin Nałęcz-Niesiołowski słynie z tego, że twardą ręką zarządza filharmonią. Sukcesów artystycznych nie można mu odmówić. Jednak konflikty z pracownikami stają się coraz bardziej widoczne.
Marcin Nałęcz-Niesiołowski słynie z tego, że twardą ręką zarządza filharmonią. Sukcesów artystycznych nie można mu odmówić. Jednak konflikty z pracownikami stają się coraz bardziej widoczne. fot. Wojciech Oksztol
Orkiestra atakuje, melomanii bronią Marcina Nałęcz-Niesiołowskiego. Zamieszanie wokół dyrektora Opery i Filharmonii Podlaskiej trwa już blisko dwa lata. Rozpoczęło się od decyzji zarządu województwa, który przedłużył dyrektorowi umowę do 31 grudnia 2011 roku. Wczoraj marszałek postanowił rozwiązać kontrakt.

Pan marszałek, z którego pewnie jeszcze nie opadły emocje, podejmuje bardzo złą decyzję. To dramat. Tracimy wybitną jednostkę. Na pewno nie zostawimy tak tej sprawy - zapowiada Halina Dębkowska z Białostockiego Towarzystwa Śpiewaczego im. Stanisława Moniuszki.

Marcin Nałęcz-Niesiołowski od 14 lat kieruje filharmonią. To jeden z najbardziej znanych i cenionych polskich artystów. Za jego kadencji chór Opery i Filharmonii Podlaskiej zdobył najważniejsza polską nagrodę muzyczną - Fryderyka. Nominacje do tej nagrody otrzymała też orkiestra OiFP pod dyrekcją Nałęcz-Niesiołowskiego.

Dyrektor jest też inicjatorem budowy w Białymstoku wielkiego gmachu opery przy ul. Kalinowskiego. Kosztowna inwestycja, bo warta ponad 200 mln zł, powoli dobiega końca. Na pierwszy koncert będziemy mogli się wybrać na początku 2012 roku. Marzeniem dyrygenta było otwarcie działalności artystycznej w nowej operze. - Jestem jednym z jej autorów. Sądzę, że zgodnie z zasadami etyki, powinienem otwierać nowy gmach - mówił nam dyrektor.

Jednak władze województwa postanowiły inaczej. W 2009 roku przedłużyły umowę z dyrektorem OiFP, ale tylko do 31 grudnia 2011 roku. Stwierdziły, że gmach przy Kalinowskiego powinien mieć menedżera z konkursu. I to był początek głośnego zamieszania wokół Marcina Nałęcz-Niesiołowskiego. Decyzją władz województwa dyrektor poczuł się urażony. W jego obronę zaangażowało się ponad 400 melomanów. Pisali petycje, zbierali podpisy, organizowali pikiety. Chcieli, by zarząd województwa przedłużył kontrakt z Nałęcz-Niesiołowskim. Sprawą zainteresowało się też ministerstwo kultury.

- Jeżeli dyrektor odejdzie, straci nie tylko nasza opera, ale cały region. To dzięki niemu odnosimy tak wielkie sukcesy, gościmy w Białymstoku najlepszych artystów - podkreślali zwolennicy dyrektora. I już zapowiadają, że nadal będą go bronić.

Marcin Nałęcz-Niesiołowski poparł Kaczyńskiego

Na razie zwycięzcami zamieszania wokół opery są muzycy orkiestry OiFP. Od dwóch lat zarzucali dyrektorowi despotyzm i brak szacunku dla pracowników. Swoje skargi kierowali do urzędu marszałkowskiego. Tu przez kilkanaście miesięcy żadnych konkretnych decyzji nie było. Do wczoraj, kiedy to władze województwa oficjalnie rozpoczęły procedurę odwołania dyrektora.

W całej sprawie można też znaleźć kontekst polityczny. Nie jest tajemnicą, że Marcinowi Nałęcz-Niesiołowskiemu nie po drodze z rządzącą w regionie Platformą. W ubiegłym roku dyrektor filharmonii otwarcie wspierał kandydatów PiS na ważne urzędy w państwie i w regionie. Był m.in. w komitecie honorowym Dariusza Piontkowskiego, kandydata PiS na prezydenta Białegostoku.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny