„To, co ukryte” to bardzo ciekawie skonstruowany kryminał z elementami thrillera. Właściwie, wiadomo, kto zabił pierwsze dziecko, ale czy drugie rzeczywiście zostało porwane i kto stoi za porwaniem – oto zagadka. Szczególnie, że dobór postaci przeczy stereotypom. Tu poszkodowana jest wpływowa rodzina prawników z Baltimore, jednego z najstarszych i najszacowniejszych miast w młodej przecież względem europejskiej tradycji Ameryce, konkretnie w Stanach Zjednoczonych. Czarnoskóra matka, która straciła dziecko przez dwie zwyrodniałe 11-latki, dąży za wszelką cenę, by prasa ujawniła zatajone wcześniej ze względu na młody wiek skazanych, nazwiska. Do czego może się posunąć?
Same dziewczyny też szybko staną się podejrzane, a nim dojdzie do rozwiązania zagadki porwania, wiele nowego czytelnik dowie się o motywach ich zbrodni, przyczynach, wpływie matek na córki. Także policjantka prowadząca śledztwo nie będzie osobą bez skazy. To ona przed laty znalazła ciałko zamordowanej Afroamerykanki, a teraz musi odnaleźć kolejną porwaną dziewczynkę, tym razem białą. W książce Lippman to kolor skóry będzie miał znaczenie w rozwiązaniu zagadki, ale nie ma w tej opowieści żadnego rasizmu. On po prostu tkwi w mieszkańcach Baltimore, choć jeszcze bardziej widoczny jest podział na biednych i bogatych, korzystających ze szkół publicznych i prywatnych.
Klasyczny kryminał wzbogacony został przez Laurę Lippman o ciekawe rozgrywki psychologiczne i mrożące krew w żyłach, szczególnie czytelników będących rodzicami, poszukiwania porwanego dziecka. Powieść o niesztampowej konstrukcji i z bohaterami niewolnymi od psychicznych ułomności wyróżnia się wśród setek kryminałów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?