Młodzi bielszczanie - uczniowie miejscowych szkół - mają nowe hobby: kradzieże sklepowe. Dorośli to zauważyli, ale twierdzą, że są bezradni.
- Próbujemy przekonywać uczniów do powszechnie uznawanych wartości, uczyć pozytywnych zachowań - mówią nauczyciele.
- Wszystkie zauważone próby kradzieży zgłaszamy policji - zapewniają zarządcy sklepów.
- Karzemy złodziei mandatami - przestrzegają policjanci.
Ale dzieci niewiele sobie z tego robią: - Wezwanie rodziców do szkoły, to brak kieszonkowego, mandat - sto złotych, wrażenia z wjazdu do sklepu - bezcenne - śmieją się młodzi złodzieje.
Grunt to adrenalinka
Gimnazjaliści i licealiści nie kryją, że mają swoje sposoby na szaber.
- Bardzo przydają się kaptury, szerokie bluzy i obszerne plecaki. Dzięki kapturom nie zostaniemy rozpoznani na monitoringu, a pod bluzą i w plecaku zmieści się sporo towaru - mówią uczniowie jednego z bielskich gimnazjów.
- Mamy kolegę, który z kradzieży zrobił sobie "zawód" - opowiadają licealiści. - Wystarczy dać mu pięć złotych, a on w zamian za to wyniesie zamówiony towar ze sklepu. On zarabia na tym niezłe pieniądze, a jego "klient" ma wymarzony produkt za piątaka.
Najczęściej młodzi ludzie tłumnie odwiedzają sklepy na długich przerwach i chowają "fanty" w plecaki.
- Cała kadra wychodzi pilnować porządku, ale oni są nie do upilnowania - przyznają sprzedawczynie w sklepie położonym opodal dwóch bielskich szkół.
Pomaga im monitoring, ale nie zawsze skutecznie: - Dziwiliśmy się, że cały czas ginie nam piwo ustawione w paletach w konkretnym miejscu w sklepie - opowiada Mirosław Burzyński, współwłaściciel Podlaskiej Sieci Sklepów "Arhelan". - Okazało się, że tylko tego miejsca nie obejmuje monitoring. Złodzieje musieli o tym wiedzieć i to wykorzystali.
Sami młodzi ludzie nie ukrywają, że lubią tę "zabawę".
- To adrenalinka, która pozwala się dobrze zabawić i mieć satysfakcję, że się kogoś zrobiło w konia - mówią. - Często niechcący pomagają nam sami sprzedawcy. Na przykład ustawiają atrakcyjny towar przy wejściu do sklepu, tuż za automatycznie otwieranymi drzwiami. Myślą, że drzwi zamkną się za wchodzącym i będzie on musiał podejść z towarem do kasy. Ale przecież nie ma nic prostszego, jak zostawić jedną osobę przed wejściem, by pilnowała, aby drzwi były cały czas otwarte. Wtedy kilka osób wbiega do sklepu i wynosi, co zechce. Obsługa nawet czasem tego nie zdąży zauważyć.
Dziewczynki biorą szminki
Problem z młodocianymi złodziejami zauważają dorośli.
- Czasem to nie do końca ich wina - próbuje zrozumieć młodzież Burzyński. - Zdarza się, że złapani przez nas na gorącym uczynku tłumaczą się, że do kradzieży zostali zmuszeni przez starszych kolegów, którzy grozili im pobiciem.
Częściej robią to jednak z własnej woli.
- Jesienią mieliśmy przypadek uczennic z szóstej klasy podstawówki, które skradły w supermarkecie drobnicę: jakieś tusze czy szminki. To były dziewczynki z tzw. "dobrych domów". Rodziców z pewnością byłoby stać na taki zakup - mówi Bazyli Leszczyński, dyrektor Zespołu Szkół im. JarosławaKostycewicza w Bielsku Podlaskim. - Te dziewczyny złapano i ukarano, ale wśród rówieśników zyskały zrozumienie, nawet poklask. Dzieci lubią się wyróżniać w swoim środowisku. Nawet kradzież może być powodem do nobilitacji.
Z danych policji wynika, że w tym roku już 61 osób zostało ukaranych mandatami za kradzieże w sklepach.
- W 14 przypadkach, w których sprawcami były osoby nieletnie, skierowaliśmy sprawy do sądu, by ten zastosował wobec nich środki wychowawcze - zapewnia Jan Surel, oficer prasowy policji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?