Juliusz Machulski ma na swoim koncie klasyki, których od lat nie potrafi przebić. Ale ma też wyczucie kina. I podświadome czuje, że polski film o wampirach nikomu nie jest potrzebny. Przynajmniej taki, w którym upiory pokazują kły, wyją wilki, a srebrne kule i osikowe kołki stają się podstawowym orężem obrońców ludzkości. W filmie będzie i osikowy kołek i ksiądz i niemal cudowne uwolnienie z pęt. Także demoniczny drób i dzieci na miarę rodziny Adamsów. Tylko śmiechu brakuje.
Ale można poddać się aurze obrazu, uśmiechnąć, jak pomysłowy może być polski wiejski wampir, który i bezzębnemu (sic!) nestorowi rodu pomoże pić krew i nowego mercedesa poprowadzi. No i jest hipnotyzująca Małgorzata Buczkowska. Wampirza mama potrafi postawić na swoim i z poniemieckiego gospodarstwa na Mazurach przeprowadza się z całą familią do stolicy. I to na Krakowskie Przedmieście.
Jakie jeszcze pomysły na przeżycie w XXi wieku mają "polnische vampiren" - sprawdźcie sami. Ale śmiechu do łez się nie spodziewajcie. Za to zdjęcia Arkadiusza Tomiaka warte są mszy. Nawet za dusze wampirów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?