MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kochamy to, co robimy

Olga Prusińska [email protected] tel. 85 748 74 12
Beata i Mariusz Łapuciowie z dziećmi, Patrycją i Sebastianem. Szczęśliwa rodzina i pupile mieszkające z nimi w domu.
Beata i Mariusz Łapuciowie z dziećmi, Patrycją i Sebastianem. Szczęśliwa rodzina i pupile mieszkające z nimi w domu. Fot. Bogumiła Maleszewska
Beata i Mariusz Łapuciowie postanowili zamieszkać na wsi, żeby ich psy mogły żyć w naturalnym środowisku, z dala od zgiełku miasta cieszyć się wolnością.

Zwierzęta, a szczególnie psy to nasza wspólna pasja - mówi Mariusz Łapuć. - Żeby móc ją rozwijać, porzuciliśmy spokojne, uporządkowane, komfortowe życie w mieście i przenieśliśmy się na wieś.
Państwo Łapuciowie mieszkają w Krynickich, w domu położonym w lesie. To tutaj hodują psy, konie i owce.

- Mieszkamy na prawdziwym odludziu - mówi pan Mariusz. - Do wsi jest stąd 1,5 km. Długo szukaliśmy miejsca takiego jak to. Mamy tu ciszę, spokój i, co najważniejsze, idealne warunki dla naszych zwierząt.
Wspólną hodowlą psów zajęli się osiemnaście lat temu, zaraz po ślubie. Od tego czasu przez ich dom przewinęły się różne rasy - owczarki niemieckie, mastiffy neapolitańskie, charty rosyjskie. Ale pan Mariusz od dziecka marzył o wilczarzach irlandzkich.

- Miałem chyba siedem lat, kiedy po raz pierwszy zobaczyłem tego dostojnego, majestatycznego psa na jakiejś rycinie - wspomina. - Już wtedy wiedziałem, że kiedyś będę hodował właśnie te psy.

Pierwszy pojawił się w ich domu jeszcze w Białymstoku, osiem lat temu. W tej chwili mają sześć dorosłych przedstawicieli tej arystokratycznej rasy.

- To wspaniałe, ogromne psy - mówi Mariusz Łapuć. - W Polsce jest ich nadal mało, około 150 sztuk. Przez osiem lat wychowaliśmy osiemnaście szczeniąt.

Ale wilczarze to niejedyne psy mieszkające z Łapuciami. W ich domu mieszkają trzy yorkshire terriery, grzywacz chiński, uroczy west highland white terrier, trzy dorosłe jużaki i dziesięć szczeniąt tej rasy.
Jużak to rasa, na którą Mariusz Łapuć długo nie mógł się zdecydować. Obawiał się, że krążące o tych psach mity mogą okazać się prawdziwe.

- O jużakach mówi się, że są to psy-mordercy - tłumaczy. - Uważane są za bardzo agresywne i niebezpieczne. Na szczęście, jak się okazało, jest to tylko wymysł ludzi, którzy nie potrafią poradzić sobie z psem i wydobywają z niego najbardziej niepożądane cechy.

Pierwsze psy tej rasy, Maruszkę i Fiodora, kupili cztery lata temu od Ireny Jefimowej, która ich hodowlą zajmuje się w Rosji od wielu lat.

Ich jużaki są psami przyjaznymi dla domowników, pilnie strzegącymi terenu domostwa. Są wspaniałymi stróżami i niezwykle inteligentnymi psami.

- To chyba najmądrzejsze psy, jakie znam - mówi pan Mariusz. - Nie mamy z nimi żadnych problemów, są bardzo przyjazne wobec ludzi i nie przejawiają nieuzasadnionej agresji. A do tego mają w sobie duże poczucie sprawiedliwości. Dobrowolnie poddają się karze, pod warunkiem, że wiedzą, iż na nią zasłużyły. Z kolei gdy uważają, że zostały skarcone niesłusznie, odchodzą i obrażają się na cały świat.
Łapuciowie chętnie opowiadają historie i anegdoty o swoich psach. Przemawia przez nich miłość, pasja i uwielbienie dla zwierząt.

- Oboje pracujemy zawodowo, a hodowla psów to nasze hobby - mówi pani Beata. - Pracochłonne, trudne i kosztowne, ale dające dużo radości, satysfakcji i zadowolenia. Najważniejsze to robić to, co się lubi.

Zamiłowaniem do zwierząt zarazili także dzieci, które dzielnie znoszą trudy mieszkania na wsi, porannego wstawania i dojeżdżania ponad 20 kilometrów do szkół.

- Dzieci mamy wspaniałe - mówi Beata Łapuć. - Chętnie nam pomagają przy zwierzętach, bo przymuszać ich do tego nie chcemy. W końcu to nasze hobby. Do tego dobrze się uczą i są po prostu fajne.

Patrycja, ich osiemnastoletnia córka, z uśmiechem opowiada o Loli, chińskim nagim grzywaczu, i owieczce, która mieszkała z nimi w domu.

- Lola ma nawyki jak kot - mówi. - Zanim położy się spać, dokładnie liże każdą łapkę. A jak już zaśnie, mruczy i niesamowicie głośno chrapie. Owieczkę, która z nami mieszkała, karmiłam mlekiem z butelki.
Owiec Łapuciowie mają dwadzieścia, oprócz nich w stajni mieszka jeszcze pięć koni. Trzy dostojne klacze, ogier i źrebak. Wszystkie można osiodłać i na ich grzbiecie zwiedzać okoliczne tereny. A otoczenie domostwa jest przepiękne. To przede wszystkim rozległe pola, łąki i lasy, które zamieszkuje dzika zwierzyna.

- Mamy ciekawych sąsiadów - śmieje się Beata Łapuć. - Jelenie, dziki, rysie, łosie, wilki i sarny, które chętnie nas odwiedzają. W ich domu mieszka też siedem kotów.

Chociaż w naturze kota leży uciekanie przed psem, a w naturze psa gonienie za nim, ich zwierzęta dobrze się tolerują. W domu śpią razem, na podwórku lubią się poganiać, ale nie robią sobie krzywdy.
Pani Beata ma uprawnienia hodowlane, sama przygotowuje psy do wystaw. Pan Mariusz wystaw nie lubi, bo - jak mówi - nie jest to naturalne środowisko psa. Wystaw nie lubią też wilczarze.
- Wyjątkiem jest staruszka Gloria - mówi Beata Łapuć. - Chociaż jest najbrzydsza ze wszystkich naszych wilczarzy, niezgrabna i gruba, na wystawach jest gwiazdą. Uwodzicielsko kręci tyłkiem i zdobywa sympatię wszystkich widzów.

Prowadzenie jedenastohektarowego gospodarstwa to dla osób wychowanych w mieście nie lada wyzwanie.

- Musieliśmy się wiele nauczyć, przez rok mieszkaliśmy bez bieżącej wody - wspomina Mariusz Łapuć. - Ale po czterech latach tutaj nie wyobrażamy już sobie powrotu do miasta. Najważniejsze jest to, że nasze psiaki mają tu idealne warunki, żeby żyć w zgodzie z własną naturą, cieszyć się wolnością i swobodą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny