Wszystko zaczyna się bardzo niewinnie. Przyszła panna młoda idzie na wieczór panieński z koleżankami, podczas gdy jej wybranek ma spędzić wieczór w towarzystwie kolegów, z którymi będzie grzecznie grał w makao. Jak to jednak w życiu bywa, plany biorą w łeb i wszystko zaczyna się walić.
Nie pamiętam już, kiedy oglądając tak prostą i dość przewidywalną fabułę, tak dobrze się bawiłem. Od początku wiadomo było, że faceci wcześniej, czy później trafią do domu uciech, a kobiety zabawiać się będą ze striptizerami. Mimo wszystko jednak, film ogląda się czekając na to, co będzie dalej.
Na pewno sporym atutem są tu dialogi. Ktoś może powiedzieć, że sporo z nich jest banalnych, lub wręcz naiwnych. Ale, u licha. Takie właśnie mają być. Do przyjętej przez twórców konwencji pasują jak ulał, a nie ma sensu oczekiwać, że będą jak u Felliniego. Zresztą niektóre z powiedzonek (jak choćby tych wygłaszanych przez, granego przez Mirosława Zbrojewskiego, Kabana) może przejść do klasyki polskich komedii gangsterskich.
Kolejnym plusem jest niezły dobór aktorski. Choć w filmie nie mogło oczywiście zabraknąć Borysa Szyca, mnóstwo tu postaci epizodycznych, które nadają akcji rumieńców (jak np.: Henryk Gołębiewski, Sławomir Sulej, czy Andrzej Andrzejewski).
Pomimo złej opinii, nie żałuje, że poszedłem na ten film. W końcu śmiech to zdrowie, a czasem można się pośmiać z czegoś co jest nawet na granicy kiczu.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?