John Scofield w OiFP. Uberjam Deux wbił w fotele (zdjęcia)

[galeria_glowna]
Bo Scofield czuje puls czasów jak nikt inny. Zaczynał grając z klasykami amerykańskiego balladowego jazzu, czyli z wielkim Chetem Bakerem. Ale szybko odkrył, że muzyka, by była żywa, musi się przenikać, ewoluować, poszukiwać i powracać, jak odwieczny przypływ i odpływ.

I w taki sposób toczy się kariera Scofielda. Nagrywał i koncertował z Milesem Davisem, innowatorem, ale i muzykiem, który do jazzu wprowadził balladę Cyndi Lauper. Grał z Patem Metheny - wirtuozem, na którym dziś wzorują się setki gitarzystów, ale i potrafił nagrać album ze swingiem czy bossa novą.

I sporo latynoskich i afrykańskich rytmów pojawiło się na białostockim koncercie. Niesamowicie sprawny i wytrzymały Louis Cato w bisie okazał się być na dodatek niezgorszym wokalistą. Jakby mało było naturalnego rytmu, puls koncertu wspomagał sampler obsługiwany przez drugiego gitarzystę - Avi Bortnicka.

Ale najważniejszy był Scofield. Oprócz nieprawdopodobnych partii solowych dbał o proporcje między partiami przebojowymi, a improwizowanymi. Praktycznie to on skupiał na sobie całą uwagę, a jego telecaster raz brzmiał jak klasyczny jazzowy instrument, ale często skowytał podciąganymi dźwiękami jak u rasowych blues-rockowców.

Co istotne - wydawało się, że niesamowicie szybkie frazy Scofield wydobywał tak samo od niechcenia, jak podciągane blue notes. Po prostu - jest geniuszem sześciu strun i ma za sobą sprawną rytmiczną machinę.
Artysta po koncercie szybko wyszedł do fanów i cierpliwie podpisywał płyty. A Fani tylko z niecierpliwością mogą zastanawiać się jakiego następnego artystę takiego formatu zaprosi do Białegostoku Music Union Agency, nasza rodzima firma, która samodzielnie i perfekcyjnie nagłośniła i zrealizowała koncert pod naszym patronatem medialnym.

Przed Scofieldem słuchaczy rozgrzewał wywodzący się z Białegostoku Kamil Skorupski. Saksofonista promował wydaną właśnie płytę "Questions for tonight".

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport