MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy F. winny!

(mk)
Na półtora tysiąca złotych grzywny, roczny zakaz prowadzenia pojazdów i 500 złotych nawiązki skazał wczoraj białostocki sąd Jerzego F., byłego dyrektora Kasy Chorych, za jazdę po pijanemu.

Ten wyrok nie zadowolił nikogo: ani prokuratury, która domagała się dokładnie dwukrotnie surowszej kary (czyli trzech tysięcy, dwuletniego zakazu i tysiąca złotych nawiązki), jak i samego oskarżonego oraz ich obrońcy, którzy od początku kwestionowali wskazania alkomatu.

Pił, ale mniej

Kłopoty Jerzego F.

Przed sądem dobiega już końca inny proces Jerzego F. odpowiada on tam za podwójne rozliczanie delegacji służbowych, użytkowanie samochodu służbowego na cele nie związane z pracą oraz wydawanie pieniędzy na posiłki niezgodne z funduszem reprezentacyjnym. Straty PRKCh z tego powodu wyceniono na około osiem tysięcy złotych. Jerzemu F. grozi nawet do dziesięciu lat więzienia. On sam nie przyznaje się do winy.

- Gdyby uznać wskazania alkomatu z tego dnia, to oznaczałoby wypicie przez mego klienta niedługo przed wyjazdem pół litra wódki - mówiła w mowie końcowej adwokat. - A przecież Jerzy F. wybierał się tego dnia na spotkanie służbowe do ministerstwa zdrowia i nie mógł wypić takiej ilości alkoholu.
I sąd, w części, przyznał jej rację. Uznał bowiem, że Jerzy F. miał w chwili kontroli około pół promila alkoholu we krwi (od takiej dawki alkoholu zaczyna się przestępstwo) podczas, gdy zarzuty oskarżenia mówiły o jednym promilu.

Złapany na brawurowej jeździe

Zarówno obrona jak i prokuratura zapowiedziały już apelację. A to oznacza, że o brawurowej jeździe Jerzego F. ulicą Zwierzyniecką usłyszymy jeszcze nie raz.
Jerzy F. zatrzymany został 11 lipca 2001 roku, ponieważ zbyt szybko jechał - ponad sto kilometrów na godzinę. Policjanci wyczuli od niego wyraźną woń alkoholu. Wtedy zbadali Jerzego F. alkomatem. Dwukrotny pomiar wykazał najpierw 0,8 promila, a potem jeden promil.

Co z alkomatem

Gdyby Jerzy F. nie był wówczas ważną personą - jego proces pewnie trwałby jeden dzień. Tak jest przynajmniej w większości przypadków, tak było nawet kiedy przed sądem stanął podlaski senator. Jednak były dyrektor bronił się przed sądem miesiącami. I przez pewien czas wydawało się, że skutecznie. Został nawet uniewinniony od tego zarzutu w połowie 2002 roku. Sąd uznał wówczas, że alkomat, który nie ma legalizacji, nie może być dowodem w sprawie.
Na takim rozumowaniu suchej nitki nie zostawił sąd II instancji. Uchylił orzeczenie i przekazał wytyczne, którymi miał się w czasie następnego procesu kierować sąd I instancji. I wczorajszy wyrok wszystkie te ustalenia przyjął.
Asesor Dagmara Danilewicz w swoim uzasadnieniu podkreśliła bowiem, że Jerzy F. nie kwestionował od razu po zbadaniu wyników alkomatów i nie domagał się badania krwi. Po drugie zaś policjanci wyraźnie wyczuwali od niego alkohol.
Wyrok jest nieprawomocny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny