Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jakub Żulczyk – Czarne słońce. Narodowiec, kryptogej, patologiczny morderca

Jerzy Doroszkiewicz
Jerzy Doroszkiewicz
Jakub Żulczyk - Czarne słońce
Jakub Żulczyk - Czarne słońce Wydawnictwo Świat Książki
Jakub Żulczyk, autor zamienionej ostatnio na przebojowy serial powieści „Ślepnąc od świateł” w najnowszej książce „Czarne słońce” stworzył ponurą dystopię z wizją Polski niedalekiej przyszłości.

W wizji Jakuba Żulczyka, Polską – republiką konkordatową, rządzi Ojciec Premier i podlegli mu księżą, większość sejmowa nosi koloratki, a Prawdziwy Faszyzm to legalne ugrupowanie społeczne. Można te strzelać do ludi o innym kolorze skóry, jeśli nie posiadają dokumentów. Żulczyk całą opowieść snuje z perspektywy niejakiego Gruza – napakowanego półanalfabety, który w okresie dojrzewania onanizował się spoglądając na plakat z Arnoldem Schwarzeneggerem i szybko przystąpił do bojówki wielbiącej faszystowską Polskę, swastyki i Adolfa Hitlera. Później sieje zniszczenie, morduje właściwie dla przyjemności.

Trzeba przyznać, że czytając „Czarne słońce” ma się wrażenie, jakby słowa przelane na papier naprawdę wychodziły z głowy jakiegoś młodego faszysty, mającego przy czym powagę Kościoła katolickiego za nic, za to zakochanego w przyjacielu. A że taka miłość z reguły nie jest szczęśliwa, oprócz stosunków z kobietami, których raczej nie szanuje, za to z upodobaniem poniża, kompensuje swoje niedostatki emocjonalne w nadzwyczajnej przemocy. I właśnie od sceny przemocy, która musi znaleźć ujście w ataku na lewackiego reżysera i jego świtę w ekskluzywnej restauracji w Warszawie rozpoczyna się „Czarne słońce”. W retrospekcjach można prześledzić, jak Żulczyk wyobraża sobie formowanie idealnego Polaka faszysty, zaś zaskakujące zlecenie rządowe przekazane młodemu bandycie, wielbicielowi swastyki, skieruje tekst w stronę powieści drogi, a i apokryfów na miarę „Mistrza i Małgorzaty” w niej nie zabraknie. Tyle tylko, że wszystko skąpane w zgoła rynsztokowych monologach wewnętrznych głównego bohatera o pseudonimie Gruz.

„Czarne słońce” z maestrią zdaje się diagnozować stan umysłów pewnej części społeczeństwa, dowodząc znakomitego słuchu Żulczyka do języka ulicy. Tylko czy tego właśnie oczekujemy od literatury? Trzeba mieć dystans i zdrowe nerwy, by czytać „Czarne słońce” bez złości na wykreowany świat, który dziwnie blisko ociera się o tu i teraz.

Festiwal Książki Opol 2016. Spotkanie autorskie z Jakubem Żulczykiem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny