Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Halloween" - Święto zabijania

Jerzy Szerszunowicz
Mike Myers dorósł (co widać) do nowej zabójczej misji. Kogo tym razem zabije? Jak to, nie wiecie? Wszystkich! I o to chodzi.
Mike Myers dorósł (co widać) do nowej zabójczej misji. Kogo tym razem zabije? Jak to, nie wiecie? Wszystkich! I o to chodzi.
Święto Zmarłych kojarzy się nam z płonącymi zniczami i chryzantemami. Jednak w kinie zadumę nad przemijaniem wyparła już dawno krwawa jatka.

Co roku na początku listopada zasypywani jesteśmy filmami, których jedynym celem jest epatowanie okrucieństwem, wyprutymi trzewiami i potokami krwi. W tym roku daniem głównym był "Halloween".

Mike Myers ma prawie 30 lat. Piękny wiek, pełnia sił życiowych, dojrzałość do wielkich czynów. Niestety, Mike, podobnie jak przed trzydziestu laty, jest takim samym kretynem, zdolnym tylko do jednego: seryjnego zabijania kogo i gdzie popadnie. Żeby nikt nie próbował mnie chwytać za słówka: nie chodzi o jednostkę chorobową, tylko o konstrukcję postaci (ewentualnie stan umysłu "konstruktora").

Mike żywemu nie przepuści

Mike się nie rozwinął, bo nie może - musi być taki, jakim chcą go oglądać rzesze fanów. A więc zabija jak dawniej: bez przyjemności, bez emocji, za to konsekwentnie i bez ograniczeń. Jego oczy są martwe jak kałuże w czasie wiosennych roztopów. I za to jest kochany. A miłość to była od pierwszego wejrzenia. Wybuchła w 1978 roku, wraz z pojawieniem się pierwszego "Halloween" Johna Carpentera. Od tamtej pory powstało kilka, bodaj osiem, części sagi o Myersie - "zamaskowanej maszynie do zabijania", jak piszą smakosze gatunku. Jednak w zasadniczych kwestiach jest to (z małymi wyjątkami) powtarzanie tej samej historii: po krótkim (żeby nie przynudzać) wstępie obyczajowym na ekranie pojawia się Mike i zaczyna szlachtować kogo popadnie. Zgodnie z regułami gatunku w finale powinien zginąć. I ginie. Głównie po to, by pojawić się "niespodziewanie" w kolejnym filmie.

Koszmarni Amerykanie

Rob Zombie, twórca najnowszego "odcinka" krwawej sagi, wiele uwagi poświęca dzieciństwu Mike'a Myersa. Obrazki z życia rodzinnego nie są krzepiące: mama tańczy na rurze, tata chętnie przespałby się z córką, itd. Zombie nie pokazał nic przesadnie odkrywczego, a do tego bohaterów przerysował do granic wytrzymałości. Ale to i tak dużo jak na typowy slasher (film o zażynaniu). Proszę się nie obawiać (ewentualnie nie robić sobie nadziei), że chodzi tu o analizę przyczyn zła. Ordynarne dialogi i znęcanie się psychiczne to tylko alternatywna (wobec zabijania) forma epatowania publiki.

Inny rodzaj pornografii

W czasie oglądania "Halloween" i - nomen omen - pokrewnych produkcji, może nas dopaść pytanie: W czym te okrutne bzdury lepsze są od zakazanej pornografii?

Nie jestem zwolennikiem pokazywania w kinach filmów pornograficznych. Nie rozumiem natomiast, jak można oburzać się na dosłowne pokazywanie aktów seksualnych, a przechodzić do porządku nad wypruwaniem trzewi, podrzynaniem gardeł, torturami czy kanibalizmem?

Chęć oglądania scen wystudiowanego okrucieństwa wynika z ciekawości podobnej do tej, która zapewnia zbyt filmów porno. Z jedną różnicą: pornografię zepchnięto na płyty DVD, w zakamarki Internetu. Śmiercią handluje się na salonach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny